Menu
Food

ก.เอ๋ย ก.กาแฟ.

Pierwsze śniadanie w Bangkoku w postaci mango sticky rice i od razu miłość absolutna. Do zrobienia tego śniadania/deseru używa się specjalnej odmiany ryżu, zwanego kleistym, kremu/mleka kokosowego i oczywiście mango, a dodatkowo Alastair posypał wszystko cynamonem.
Zdążyłam już zrobić mango sticky rice w Anglii, ale niestety nie wyszło tak dobre…Następnym razem spróbuję wprowadzić poprawki co do gotowania ryżu.

Naszemu śniadaniu towarzyszyły modlitwy mnichów, dochdzące z pobliskiej świątyni. Odprawiają je codziennie o godz. 8 i 18.

Poranek spędziłam w domu z Alastairem, a w południe odebrałam Gosię z pracy i pojechałyśmy na lunch do bardzo fajnej knajpki o niewiele wyjaśniającej nazwie ก.เอ๋ย ก.กาแฟ. Ukryta była w niepozornej uliczce, gdzie nie spodziewałabym się trafić na taką restaurację.

Przed wejściem na górę ściaga się buty, co sprawiło, że czułam się jakbym była u kogoś w domu.

Gosia ma dużą wiedzę kulinarną i bardzo lubię rozmawiać z nią na ten temat, zawsze dowiem się czegoś nowego. Ponadto znam jej gust i ufam (jako jednej z niewielu osób) w kwestii polecanych miejsc i to nie tylko jeśli chodzi o jedzenie.

Zamówiłyśmy zupę tom yum (była lepsza od tej, z poprzedniej nocy), bardzo ostrą sałatkę z vermicelli i ryż z warzywami i kurczakiem.

Fajnym pomysłem było podanie go w ananasie, przez co ryż na spodzie wymieszał się z sokiem z ananasa i urozmaiciło to smak dania.

Kącik na wzór księgarni, z kolorowymi zeszytami, kartkami, książkami itp.


Podobało mi się tam wiele rzeczy, np. kartki z rysunkami tego, co znajduje się w menu. Na powyższej m.in tom yum.

Parter.

Na szczęście fajny wystrój i dobre jedzenie często idą w parze, i tak też było w tym lokalu.