Pierwszy tydzień szkoły za mną.
Niby początkowe zajęcia to tylko wprowadzenie, ale na każdych ruszyliśmy już z materiałem.
Wszystkie lekcje rozpoczynały się od otrzymania ‘przewodnika’ po danym przedmiocie. Są tam omówione zajęcia na każdy tydzień wraz z tym, co trzeba po nich przeczytać, daty złożenia prac domowych, dane kontaktowe nauczyciela itp.
Semestr ma 12 tygodni i dodatkowo dzieli się jakby na dwa, bo z każdego przedmiotu w szóstym tygodniu trzeba oddać jakąś pracę. Najczęściej esej, czasem pracę grupową. Kolejne zadania będą do oddania w 12stym tygodniu i wtedy też są egzaminy z niektórych przedmiotów, ale zazwyczaj w formie testu, z niektórymi pytaniami otwartymi.
Wszyscy nauczyciele wydają się być normalni, są bardzo uprzejmi, gotowi do pomocy i mówi się do nich po imieniu niezależnie od wieku. Wszystkich bez problemów można zrozumieć, bo mówią tzw. bbc english, czego nie można już powiedzieć o studentach. Część ludzi oczywiście mówi normalnie, ale niektórzy mają tak mocny akcent, a do tego mówią tak niedbale, że rozumiem 1/3 tego co mówią;).
Obawiałam się, że otoczona 18-19sto latkami będę czuła się na tych studiach po prostu stara. Okazało się, że w grupie mam nawet ludzi starszych od siebie;).
Bardzo mi się podoba podejście szkoły do praktyk. Na pierwszym roku obejmują trzy tygodnie w czerwcu, więc to aż niewiarygodne, że mówi się o nich od pierwszego tygodnia. Mamy zresztą zajęcia, które dotyczą samych praktyk. Prowadząca przedstawiła nam dostępne dziedziny, w zależności od zainteresowań w temacie jedzenia/konsumenta. Możliwości jest naprawdę mnóstwo, kilka przykładowych to nauczanie technologii żywienia, handel detaliczny, rozwój produktu, reklama, media. Już na koniec zajęć dostaliśmy do wypełnienia formularz czym moglibyśmy być zainteresowani, jakie mamy kwalifikacje/doświadczenie, co nam się najbardziej podoba na studiach itp. W kolejnych tygodniach będziemy pracować nad CV, później czekają nas indywidualne spotkania z prowadzącą, żeby mogła nas lepiej poznać, dowiedzieć się w czym jesteśmy dobrzy i co chcielibyśmy robić w przyszłości. Lokalizacja może być dowolna na terenie UK, a kontakty możemy wyszukiwać również sami.
Wiedząc gdzie mogłabym odbyć praktyki, wydaje mi się to najciekawszym elementem tego roku szkolnego, więc chyba mam dobrą motywację na przetrwanie pierwszego roku.
W środę rano miałam pierwsze zajęcia praktyczne w kuchni i były chyba najfajniejszymi w jakich kiedykolwiek uczestniczyłam w szkole. Tematem zajęć były zmysły w świecie kulinarnym. Najpierw nauczycielka wyświetliła prezentację, a później przygotowano dla nas dziewięć stanowisk, na których próbowaliśmy różnych rzeczy i notowaliśmy wyniki. Naszym zadaniem było np. spróbowanie wody z czterech dzbanków, która była z czymś zmieszana i opisanie jej smaku. Inne stanowisko to trzy czerwone galaretki (limonkowa, cytrynowa i czarna porzeczka) i trzeba było odgadnąć smak każdej z nich. Opisywaliśmy wygląd ciastek, ich teksturę, smak, ale nie można było używać słów prostych słów typu “dobre/niedobre/brzydkie/ładne”, tylko bardziej wyszukane słownictwo. Próbowaliśmy krakersów o różnym stopniu świeżości (otwarte tego samego dnia, dzień i dwa wcześniej) i mieliśmy ocenić, które są najświeższe, a które najstarsze i wiele innych. Fajna zabawa;).
Za tydzien zaczniemy gotować. Tematem zajęć będzie wypiekanie chleba i każdy z nas będzie musiał upiec focaccię. Przepis otrzymaliśmy już w środę, ale będzie można go podkręcić według własnej inwencji i dostępnych składników. Nie mogę się doczekać!
P.S. Ponownie wystawiłam na Allegro Canona 550d.