Menu
Podróże

Atrakcje Sydney – dzień spędzony na Manly Beach

Tyle się działo zimą, że nie zdążyłam skończyć relacji z Australii, kiedy następne podróże ustawiły się w kolejce.
Przypomnę, że od Sydney rozpoczęła się moja grudniowa podróż związana z wygranym biletem lotniczym. Po spędzeniu tam jednego dnia poleciałam do Nowej Zelandii, później do Melbourne, na Tasmanię i na zwiedzenie Sydney zostawiłam sobie kilka ostatnich dni przed opuszczeniem Australii.
Magda była tak miła, że znowu ugościła mnie u siebie, podpowiadała gdzie powinnam się wybrać i co zobaczyć. Piątek, dzień po przylocie z Tasmanii, wydawał się w sam raz, żeby popłynąć na Manly Beach w północnej części miasta. Pogoda była idealna, a prom nie pękał jeszcze w szwach od weekendowych tłumów.

Untitled
Z promu zobaczyłam wreszcie najsłynniejszą budowlę Sydney, operę.UntitledUntitled
Czułam się odrobinę jak w Nowym Jorku, płynąc promem z Manhattanu na Staten Island, ale tutaj widoki były jeszcze ładniejsze.Untitled
Upał, plaża pełna ludzi… Ciężko było wtedy wyobrazić sobie, że Europa pogrążona jest w zimie.
Untitled
Na początek wypożyczyłam deskę surfingową na 2h. Cały ten czas spędziłam w wodzie, złapałam kilka fal, a po oddaniu deski opalałam się aż słońce było na tyle nisko, że plaża znalazła się w cieniu.
Untitled
Na koniec przespacerowałam się po okolicy.UntitledUntitledUntitledUntitled
Deptak prowadzący z promu na plażę.UntitledUntitledUntitledUntitled
Droga powrotna.
Untitled
Sydney Harbour Bridge.