Menu
Podróże

Back from Stockholm.

Lubię Sztokholm, ale gdyby nie to, że bilet w dwie strony kosztował mnie 2grosze, to pewnie nie wybrałabym się tam znowu. Takich okazji jednak nie można przepuszczać.
Miasto latem jest z pewnością bardziej przyjazne ze względu na pogodę czy długość dnia. W piątek, główny dzień zwiedzania, od rana do wieczora bezustannie padał deszcz.
Na szczęście mimo wszystko to, co zamierzaliśmy zobaczyć, udało nam się zaliczyć
Po raz kolejny przekonałam się też jaki “ładny” i inspirujący jest to naród. Zarówno kobiety jak i mężczyźni. Ponadto podtrzymuje, że Sztokholm, zaraz po Londynie jest jak dla mnie najlepszym miastem na zakupy.

Z prawej Olle, u którego nocowaliśmy. Tutaj przy kolacji, gdzie po raz pierwszy miałam okazję spróbować wodnych kasztanów i to z mrożonej mieszanki warzywnej heh.

Coca Cola chciała przejąć ten napój, ponieważ na święta Bożego Narodzenia i Wielkanocne drastycznie spada sprzedaż Coli w Szwecji, właśnie przez Julmust. Nie udało im się.
Julmust jest smaczny i w smaku przypomina trochę Cole czy dr. Peppera.


Stadshuset- Ratusz
Pałac królewski

Świąteczny jarmark, na Gamla Stan, czyli starym mieście.




Udało nam się znaleźć chińską restauracje w której za 30zł/os. mogliśmy jeść do woli, w tym było także sushi, warzywa, owoce, lody, napoje, kawa, herbata.
W Londynie całkiem często jadałam w takich miejscach, ale wybór był zazwyczaj mniejszy, a cena wyższa.

Szotkholmskie metro to popis artystyczny, nie wszystkie stacje wyglądają tak pięknie, ale jest ich wiele i każda inna. Tutaj główna stacja, centrum.

Inna stacja.
Heh, nasze jedyne wspólne zdjęcie z tego wyjazdu;).



W drodze na lotnisko.