Bałkany
Coś jest w Bałkanach, że dla niektórych, to absolutnie ulubiony kierunek europejskich podróży. Po pierwszej wizycie potrafią przewrócić w głowie na dobre. Przy każdej kolejnej okazji korcić nowymi krajami, ich zakątkami, albo po prostu ulubionymi od lat miejscami.
Moje dotychczasowe doświadczenie z Bałkanami wiązało się z krótkimi wizytami w Macedonii, Kosowie, Bułgarii 10 lat temu oraz stolicy Chorwacji. Wybrzeże było mi do tej pory nieznane. Jednym słowem nie miałam w tym kierunku żadnego dużego doświadczenia. Nie do końca też ciągnęło mnie w tamte strony, ale fakt, że dostaliśmy na podróż motocykl do testów z firmy Benjamina, był dobrą okazją na zaplanowanie trasy właśnie na Bałkany. Zresztą jak w przypadku wielu innych miejsc – fakt, że jakiś kierunek nie jest na mojej liście marzeń, nie znaczy, że nie chcę zweryfikować swoich wyobrażeń z rzeczywistością. W takie miejsca też lubię podróżować.
Przyznaję się za to bez bicia, że do wyjazdu nie przygotowywałam się do prawie wcale. Miałam inne zadania na głowie, ten roadtrip już i tak budził we mnie pewne wyrzuty sumienia, więc chciałam zminimalizować swoje zaangażowanie. Podeszliśmy do tematu bardzo spontanicznie i o odwiedzeniu większości miejsc decydowaliśmy w drodze. Zaletą takiego podejścia jest to, że na miejscu wiele rzeczy potrafi cię zaskoczyć. Nie jest dokładnie tak jak przeczytałaś w przewodniku, na blogu, w książce i to też ma swój urok.
A zanim o wszystkim zapomnę, pomyślałam, że dodam na bloga posta o kilku zaskoczeniach jakich doświadczyłam w drodze, mniejszych i większych, pozytywnych i negatywnych.
Bałkany – pozytywne i negatywne wrażenia z podróży
Jak to tak, bez neonowych reklam?
Jedną z moich małych obaw były wrażenia estetyczne jakie szykuje ta podróż. Wspomnień z Macedonii czy Kosowa nie mam pod tym względem najlepszych i zastanawiałam się jak będzie w krajach, które odwiedzimy tym razem. Wróciłam pozytywnie zaskoczona! Jasne, że pod względem architektury, to nie Francja i trafia się czasem na domy, przy których architekt płakał jak projektował, ale skala kiczu była zdecydowanie mniejsza niż się spodziewałam. Co więcej, np. Czarnogóra bardzo zaskoczyła mnie swoim mocno śródziemnomorskim obliczem i byłam pod dużym wrażeniem piękna niektórych miejscowości.
“Zabrakło” mi na Bałkanach dobrze znanych nam kolorowych banerów reklamowych, powciskanych w każdą wolną przestrzeń. Myślałam, że są państwa, które w obrzydzaniu krajobrazu neonowymi reklamami kebabów radzą sobie lepiej od Polski, ale obawiam się, że stoimy na najwyższym stopniu podium.
Perast w Zatoce Kotorskiej
Po co do śmietnika, skoro można przez okno
Zaczęło się niecały kilometr po przekroczeniu granicy między Chorwacją a Bośnią i trwało już prawie do końca podróży. Śmieci przy drodze, stare materace i telewizory na zboczach wzgórz, domowe odpadki wyrzucane gdzie popadnie . Kilka osób ostrzegało mnie, że im bardziej na południe, tym będę natrafiać na jeszcze więcej śmieci. Nie miałam jednak wrażenia, że różnica między Bośnią, a Albanią była pod tym względem duża. Nie powiem, żebym była bardzo zaskoczona – spodziewałam się, że świadomość w temacie ochrony środowiska jest w tych krajach znikoma.
Szok przeżyłam natomiast widząc, że Grecja nie jest wcale pod tym względem lepsza. W kraju będącym w Unii Europejskiej od 1981r świadomość powinna być jednak “nieco” powyżej poziomu wyrzucania śmieci przez szybę w samochodzie. Tutaj widok syfu naprawdę mnie wkurzył i dziwie się, że za śmiecenie w przestrzeni publicznej UE nie jest w stanie wyegzekwować wyższych kar.
![](http://www.adamantwanderer.com/wp-content/uploads/2018/08/GOPR1991-1024x768.jpg)
Bałkany – pozytywne i negatywne wrażenia z podróży
Ładny widok po drodze w Bośni okazał się kryć za rogiem śmietnisko
Bałkany: Cenowe kontrasty
Wśród osób, które od wielu lat obierają jako kierunek wakacyjnych podróży Chorwację, często mówi się o tym, jak na przestrzeni lat ceny znacząco poszybowały tutaj w górę. Nie znam Chorwacji sprzed 10 czy 20 lat, ale dzisiaj ceny naprawdę nie odbiegają znacząco od tych zachodnio- europejskich. Zdarzają się też dziwne kontrasty, jak przykład dwóch campingów w jednej miejscowości, z których jeden kosztował 40€ za noc, a drugi 13€.
Miałam też wrażenie, że za wysoką ceną niekoniecznie idzie zawsze wysoka jakość. W jednej z bardzo pozytywnie ocenianych restauracji na wybrzeżu, zamówiliśmy talerz ryb i owoców morza dla dwóch osób. Nie powiem, żeby zawartość talerza zrobiła na nas wrażenie, wiedząc jak wygląda podobne zamówienie w innych śródziemnomorskich krajach. Chociaż tak naprawdę dopiero, kiedy posmakowałam na rybie Vegetę, dopadł mnie niemały zawód. Na koniec właścicielka restauracji stwierdziła, że wszyscy w Chorwacji gotują z Vegetą i nie rozumiała co jest w niej złego, skoro “to tylko suszone warzywa i sól”.
Bośnia wydała mi się wciąż bardzo przystępna cenowo, podobnie Czarnogóra, w obu przypadkach porównywalna z Polską. Najtańsza jest wciąż Albania – upolowanie hotelu **** za 35€/ noc było miłą odmianą od cen napotykanych zazwyczaj w podróży (we Włoszech tyle kosztował później namiot na polu campingowym), podobnie jeżeli chodzi o jedzenie w restauracjach. Tam mogłam sobie pozwolić na każdą ilość owoców morza, bez strachu o rachunek na końcu.
Drogi
Z podróży motocyklem i trasy liczącej 3500km ciężko wyłączyć temat dróg. Nie da się tutaj co prawda generalizować, bo w każdym kraju ich sytuacja ma się inaczej, ale chciałam skupić się na tych pozytywnych doświadczeniach. Tych było zdecydowanie więcej. Najpierw wrażenie zrobiły na nas chorwackie autostrady, ale dopiero kompletnie zaskoczyła Czarnogóra. Tutaj część tras była marzeniem dla motocyklistów – idealne, kręte drogi o świetnej nawierzchni. Po przekroczeniu granicy między Bośnią a Czarnogórą w drodze do Zatoki Kotorskiej (zahaczając o Monaster Ostrog), stwierdziliśmy, że takich dróg większość europejskich państw może Czarnogórze pozazdrościć. I tylko ograniczenia prędkości mają dość dziwne, bo na drogach, gdzie spokojnie mogłoby być 90, stoją znaki z ograniczeniem do 60km/h.
Wyjątkowo często mijaliśmy tam też patrole policyjne, bo aż sześć w ciągu 2-3dni. Mimo wszystko mieliśmy wrażenie, że są pozytywnie nastawieni do przyjezdnych. Niektórzy do nas machali, a kiedy ewidentnie przekroczyliśmy dozwoloną prędkość na krótko przed patrolem, policjant tylko pokazał ręką, żeby zwolnić
Droga do Monaster Ostrog
Brak problemów w komunikacji
Nie zastanawiałam się zupełnie nad tym, czy będziemy mieć problemy z porozumieniem się, bo rzadko kiedy w podróży to prawdziwa trudność. Mimo wszystko miłym zaskoczeniem była skala znajomości angielskiego lub niemieckiego w każdym z odwiedzonych krajów. Najbardziej zaskoczył nas poziom angielskiego albańskich dzieci i młodych ludzi. Wielokrotnie ktoś do nas zagadywał, nie mając żadnych barier przed komunikowaniem się w języku obcym. W jednym z miejsc, w których zatrzymaliśmy się w Albanii, 10- letnia dziewczynka była głównym komunikatorem między przyjezdnymi, a rodziną prowadzącą biznes. Spory obowiązek jak na kogoś w tym wieku. Byłam jednak pod wrażeniem jak swobodnie radziła sobie w swojej roli w przerwie oglądania bajek.
Odkryte na dobre
Nie jest żadną tajemnicą, że sierpień na południu Europy, to bardzo ryzykowny kierunek, jeżeli nie czerpie się przyjemności z wakacji w tłumie ludzie. Wizja strasznych upałów i ilości ludzi była tym, co mocno zniechęcało mnie do wyjazdu, ale pomijając temperatury, nastawiałam się przynajmniej na więcej swobody na południe od Chorwacji.
Przeliczyliśmy się. Wybrzeże Czarnogóry i Albanii bywało jeszcze bardziej zakorkowane niż Chorwacji. Kursujące regularnie promy między Italią a Albanią czy Grecją bardzo ułatwiają wybór kierunku urlopu Włochów. Zwłaszcza w drugiej połowie sierpnia, kiedy cały kraj jest na wakacjach.
Całe wybrzeże Adriatyku, zamienia się więc latem w małe piekło i niekoniecznie zachęca do plażowania. Przestrzeni i większego spokoju trzeba szukać więc w górach, parkach narodowych i terenach dalekich od wybrzeża. Przypadkowe drogi położone z dala od atrakcji były dla nas tymi najprzyjemniejszymi do pokonywania. Z kolei to, czego szukaliśmy w tej podróży, znaleźliśmy w Parku Narodowym Theth w Albanii, gdzie nie prowadzi jeszcze asfaltowa droga. Tam turystyka wciąż jest zrównoważona, rozwinięta na małą skalę, nie brakuje autentyczności. Nigdzie nie dosięgnęło nas takie poczucie wolności i przygody jak w Albańskich Alpach – tam zostawiliśmy najlepsze wspomnienia.
![bałkany wrażenia z podróży](http://www.adamantwanderer.com/wp-content/uploads/2018/08/IMG_3641-1024x683.jpg)
Bałkany – pozytywne i negatywne wrażenia z podróży
Plaża Buljarica w Czarnogórze, która w przewodniku LP z 2013 widnieje jako mało uczęszczana