Menu
Podróże

Bay of Fires, Tasmania.

Przez kolejne dwa dni na Tasmanii najeździłam się na stopa tyle, że przy ostatniej przejażdżce cieszyłam się, że to już koniec. Z Coles Bay do St. Helens do przejechania miałam ponad 100km. Niedługi dystans, ale okazało się, że musiałam go pokonać w kilku odcinkach. Zabrałam się z dwiema starszymi paniami i Norwegiem, który żyje tak, jak żyć się powinno, a w każdym razie jak należałoby spędzić przynajmniej jeden rok swojego życia. Wiosnę-lato spędzać w Europie, a na szare, zimne i krótkie dni przenosić się na półkulę południową, np. do Australii. Jestem pewna, że pomijanie jesieni i zimy może przedłużyć życie o kilka lat!;)
Do St. Helens ściągnęła mnie pobliska Bay of Fires wybrzeże pełne pięknych plaż, charakteryzujące się czerwonymi skałami, choć nie stąd wzięła się jego nazwa. Miejsce idealnie nadaje się na camping, wręcz prosi się o to, żeby przy jednej z plaż rozbić namiot i chłonąć uroki otoczenia.
Ja do wyboru miałam tylko hostel, więc noc spędzałam kilkanaście kilometrów od celu, a nad ocean dotarłam na pieszo/ stopa.

Untitled
Po przejściu kilku kilometrów zatrzymałam staruszka, który podróżował ze swoim uroczym cocker spanielem. Psiak przez cały czas domagał się głaskania, a jak tylko przestawałam, to szturchał mnie przypominając dlaczego zgodził się na dzielenie miejsca;).Untitled
Starszy pan pokazał mi miejsce z widokiem na część wybrzeża, po czym zawiózł mnie na plażę, chociaż wcale nie było mu po drodze. Kolejny przemiły kierowca!
Untitled
Ścieżka do raju.
Untitled Untitled
Untitled
Untitled
Untitled
Tekst jest zbędny, niech przemówią zdjęcia.Untitled UntitledUntitledUntitled
Świetny kolor i kształty skał…
Untitled
Untitled
Untitled
Zdjęcie zrobił kolega samowyzwalacz.Jadę jutro do Paryża na 3dni spotkać się ze znajomymi i zjeść kilka dobrych croissant zagryzanych bagietką z solonym masłem, popijanych winem. Dieta cud.
Foty najszybciej pojawią się na Instagramie, zapewne wrzucę coś na Facebooka, ewentualnie możecie śledzić też Twittera.