Menu
Podróże

Beautiful San Juan.

To już ostatni post z relacją z Karaibów, dalsza część spacerowania po Starym Mieście San Juan.

Najbardziej z tego wyjazdu cieszy mnie to, że moja mama mogła się wyrwać w miejsce, którego odwiedzenie nigdy jej się nie marzyło. Tak jak nie myślała, że kiedykolwiek znajdzie się w San Francisco, tak podobnie było z Nowym Jorkiem i tym bardziej Karaibami.
Teraz jeszcze kolej na tatę i w ogóle chcę wysłać rodziców jeszcze w niejedną podróż, bo zależy mi na tym prawie tak jak na moich własnych.

IMG_0207.JPG_effected
IMG_0208.JPG_effected
IMG_0209.JPG_effected
IMG_0212.JPG_effected
IMG_0213.JPG_effected
IMG_0221.JPG_effected
Ta parasolka pięknie wkopmonowała się w kolory kamienicy.
IMG_0223.JPG_effected
IMG_0224.JPG_effected
IMG_0230
Nazwa ulicy wyryta w ścianie.
IMG_0226.JPG_effected
Drukarnia.
IMG_0233.JPG_effected
Zajrzałam do baru. Ten mężczyzna wygląda jakby na mnie krzyczał, ale w rzeczywistości mówił coś do kogoś, odwrócił się i akurat spojrzał się w mój obiektyw.
IMG_0237.JPG_effected
Stoisko z lokalnymi słodyczami. Opierały się głównie na cukrze, karmelu, kokosie i orzechach. Spróbowałyśmy z mamą kilka słodkości, ale nie wszystkie były dobre.
IMG_0240.JPG_effected
Starsi panowie grający w domino? Przypomniała mi się St. Lucia. Swoją drogą fajnie, gdyby starsi panowie w Polsce też spotykali się wiosną/latem, żeby w coś pograć. Podobają mi się takie zwyczaje.
IMG_0241.JPG_effected
Bardzo spodobał mi się ten obrazek. Zadowoleni panowie, jedni grający, a inni obserwujący akcję siedząc na murku jak chłopcy na placu zabaw;).
IMG_0245.JPG_effected
Przeszłyśmy się aleją zarośnietą drzewami, gdzie zrobiło się naprawdę upalnie, bo nagle zabrakło wiatru.
IMG_0247.JPG_effected
Ostatni raz churros jadłam chyba w Meksyku i widząc je na ulicy nabrałam dużego apetytu. Kupiłam churro z dulce de leche.
IMG_0250.JPG_effected
Piragua, pokruszony lód polany syropami owocowymi, popularny chyba w całej Ameryce Środkowej i Południowej, skąd zresztą myślałam, że pochodzi. Okazuje się, że jest to portorykański deser.
IMG_0251.JPG_effected
Kiedy doszłyśmy do morza, usiadłyśmy na chwilę, żeby odpocząć, a ja puściłam mamie ten utwór ;).
IMG_0267.JPG_effected
Umocnienia El Morro ciągną się po obu stronach Starego San Juan. Wzdłuż nich znajduje się ścieżka spacerowa, którą szłyśmy, aż w końcu skręciłyśmy w jedną z uliczek, żeby powoli wracać.
IMG_0276.JPG_effected
Kobieta z długimi włosami wśród drzew.
IMG_0279.JPG_effected
Malutka kaplica.
IMG_0277.JPG_effected
IMG_0282.JPG_effected
IMG_0283.JPG_effected
Fajnie było móc przenieść się na jeden dzień do miejsca, które dla mnie było Hiszpanią. Tęsknię za Europą, zwłaszcza południową, więc takie miejsca aktualnie bardzo doceniam.
IMG_0287.JPG_effected
Na koniec zobaczyłyśmy uroczego jamniczka i porozmawiałyśmy z jego właścicielem. Okazało się, że latach 80tych był w Warszawie.
IMG_0289.JPG_effected
I tutaj skończył się nasz urlop. Jak na tydzień, to zobaczyłyśmy naprawdę sporo, a biorąc pod uwagę moje ograniczenia wizowe, to nie mogłam wymyślić chyba lepszego wyjazdu. Rejs okazał się też być idealnym rozwiązaniem na wakacje z mamą.

Dzięki za śledzenie relacji i za wszystkie miłe komentarze, jakie tu umieszczacie.