Menu
Podróże

Carnival cruise.

Jeśli czytacie tego bloga, to pewnie wiecie jaki sposób podróżowania lubię.
Rejs nie miał z tym wiele wspólnego, bo był turystycznym wyjazdem, ale też najlepszym ze wszystkich turystycznych wyjazdów w jakich miałam okazję uczestniczyć.
Pomyślałam, że napiszę o tym trochę więcej, bo w Polsce nie jest to popularny sposób na spędzenie wakacji i może niektórzy z Was są ciekawi, jak taki rejs wygląda.
Opcja hotelu i transportu w jednym jest oczywiście bardzo wygodna. W czasie kiedy się relaksujesz, bawisz, jesz, całkowicie zapominasz, że przemieszczasz się. Żaden środek ransportu nie jest tak przyjemny jak pobyt na tego rodzaju statku.
W przypadku Karaibów jest to dodatkowy plus, bo transport między wyspami jest drogi i przeważa raczej powietrzny, a nie wodny.

Po raz pierwszy miałam też do czynienia z amerykańską zorganizowaną turystyką i tak jak w przypadku wielu usług innych kategorii, tak i w tej, Amerykanie radzą sobie świetnie.
Procedury są ułatwione jak tylko to możliwe, wszystko jest logiczne, dobrze wyjaśnione i nie ma potrzeby zadawania komukolwiek pytań. Pracownicy, obsługa, wszyscy są tak mili, pomocni, uśmiechnięci, że nie wiem na co ktoś mógłby narzekać.

Rejsy to chyba jeden z ulubionych sposobów spędzania wakacji amerykańskich emerytów.
Wielu ludzi wybiera się na nie co roku, albo nawet i częściej. Niektórzy nie schodzą nawet ze statku, a jeśli już, to tylko po to, żeby przejść się po sklepach z pamiątkami przy porcie, czy napić się na lądzie piwa. Inni korzystają z wycieczek fakultatywnych i dają się “prowadzić za rękę” od początku do końca.

Poznałam kiedyś kobietę, której matka praktycznie żyła na statku. Teraz rozumiem dlaczego.
Wszystko co potrzeba jest tam zapewnione, łącznie z dobrą pogodą, towarzystwem i pozytywną atmosferą i to za bardzo niską cenę jak na portfel przeciętnego Amerykanina.
Żartowałam, że był to rejs rolników, bo większość poznanych starszych ludzi była ze środkowych Stanów i wielu z nich żyło na farmie. Miło, że mogą sobie pozwolić na takie wakacje.

Jak wyglądał przeciętny dzień na statku?
Do portu dobijaliśmy o 7-8, śniadanie serwowane było od 7:30.
Statek opuszczałyśmy z mamą ok. 9 i do popołudnia spędzałyśmy czas na wyspie. Można było również zostać na statku, opalać się na dachu czy pływać w basenie, bary były otwarte, a jedzenie serwowane prawie bez przerw.
Odpływaliśmy o 17-18.
Nasza kolacja trwała od 17:45 do 19:45, ale jeśli nie chciało się być obsługiwanym przez kelnera i wybierać jedzenie z menu, to można było skorzystać z bufetu na 9 piętrze.
Atrakcje na statku były zapewnione od rana do wieczora, a po kolacji działo się najwięcej.
Bary zapełniały się ludźmi, w kasynie nie brakowało graczy, w teatrze można było oglądać występy, a nocą bawić się na dyskotece.

Na początku nie do pomyślenia było dla nas, że ktoś mógłby nie wyjść na ląd, ale z dnia na dzień człowiek stawał się coraz bardziej leniwy i po dwóch odwiedzonych wyspach i całym dniu spędzonym na morzu już same żartowałyśmy, że w sumie to przydałby się kolejny taki dzień i wzdychałyśmy, że “trzeba” iść zwiedzać. Dobrobyt rujnuje człowieka;). Słońce, ciepło, plaża, morze, po trzech dniach też już było mi obojętne i dopiero pod koniec wyjazdu miałam ochotę nacieszyć się tym wszystkim na zapas;).


To był jakby główny hall. Dookoła na piętrach znajdowały się sklepy, biblioteka czy inne usługi.

W dole był bar, w którym ciągle ktoś grał na instrumencie lub śpiewał. Na zdjęciu widać też szklane windy.

Kasyno.

Nie wiem dlaczego tak jest, ale w Stanach zamiast młodych ludzi, do kasyna ciągną starsi. Faceci lubią grać w karty, ruletkę itp, a kobiety zazwyczaj siedzą przy automatach.


9 piętro z leżakami, basenami, barami i kilkoma bufetami.



Basen na tyłach statku miał otwierany dach.

Przy nim znajdowały się też gigantyczne szachy.

Na 10 piętrze można było spacerować po pokładzie, tutaj też było dużo leżaków.
Pokład był akurat mokry, bo zdjęcia robiłam zaraz po deszczu.
Na 12 piętrze była bieżnia, która prowadziła przez większą część statku.

Nasz pokój.

Łazienka.

Korytarz.

Wieczorami ludzie się bawili…

…tańczyli…

Tutaj odbywały się dyskoteki, chociaż ja nie widziałam żadnej, bo o tej porze już byłam w pokoju.

Pokój z grami dla dzieciaków.

Jeden z barów.

Pokład nocą.