Cinque Terre zwiedzanie
Monterosso al Mare – Vernazza – Corniglia – Manarola – Riomaggiore
Cinque Terre to fragment wybrzeża Ligurii, do którego zalicza się pięć powyższych miejscowości. Leżą na tyle blisko siebie, że całą trasę można przejść na pieszo. Obejmuje kilka różnych tras, najładniejsza z nich, prowadząca tuż przy wybrzeżu jest płatna. Nie mieliśmy czasu na okrężne drogi, nie chciało nam się kombinować z częściowo zamkniętymi szlakami, więc wybraliśmy ten standardowy. Zostawiliśmy auto w La Spezia, wsiedliśmy w pociąg i pojechaliśmy do położonego kilka minut dalej Monterosso.
Pierwsza miejscowość na szlaku sprawiała wrażenie najbardziej eleganckiej, z trzech pozostałych miała najłatwiejszy dostęp do plaży, ale też zrobiła na mnie najmniejsze wrażenie. Gdybyś ktoś musiał jedną z nich skreślić, to Monterosso można pominąć bez większego żalu. To tutaj rozpoczął się szlak, opłata za wejście do parku narodowego i odcinek z największą ilością turystów. Z czasem ścieżka się przerzedza i ludzi jest coraz mniej. Nie są to jednak tłumy, przez które człowiek ma ochotę smatąd uciekać, przynajmniej nie we wrześniu. Może latem bywa gorzej. Tak czy inaczej nie każdy turysta pokonuje bez problemu kilku-kilkunastokilometrowe odcinki pieszo, więc najwięcej ludzi spotyka się w miasteczkach. Leniwą opcją jest zwiedzanie ich pociągiem, ale wtedy omija się to, co najlepsze.
Trafiliśmy na piękną pogodę, idealne tło do spaceru. Nie pamiętam ile zajmowało nam przejście od jednego miasteczka do drugiego, ale zaczęliśmy mniej więcej w południe, a z powrotem w La Spezii byliśmy przed północą. Na piątą lokalizację- Riomaggiore nie starczyło nam czasu, dlatego najlepiej albo zacząć wcześnie rano, albo rozplanować sobie na Cinque Terre dwa-trzy dni i zrealizować wszystko wolnym tempem.
Buongiorno! Pieczywo, suchary, kruche ciasto, masło i domowe konfitury. Śnadanie to najnudniejszy posiłek włoskiej kuchni, ale kolacje przebaczają wszystko.
Cinque Terre zwiedzanie
Nawet w zatłoczonym miejscu nad morzem jest sposób, żeby pobyć w ciszy i spokoju. Wystarczy dmuchany materac i trochę siły w nogach, żeby wypłynąć kawałek od brzegu.
Tarasy uprawne, a na nich między innymi winogrona i oliwki.
Monterosso daleko za nami, zaczęliśmy wyptrywać Vernazzy.
W końcu wyłoniła się za jednym ze wzgórz.
Sama Vernazza była przepełniona ludźmi i lepiej patrzy się na nią z daleka niż będąc na jej ulicach, ale z odwiedzonych miejscowości Cinque Terre była najatrakcyjniejsza do fotografowania z góry.
Po przejściu miasteczka, wchodząc z powrotem na szlak na pożegnanie wyłania się ostatni świetny widok.
A potem znowu kilka kilometrów do przejścia ścieżką, aż na szczycie wzgórza pojawi się Corniglia.
W Corniglii spędziliśmy najwięcej czasu. Na tym etapie mieliśmy już ochotę na kąpiel w morzu.
Corniglia położona jest wysoko nad wodą, zejście na “plażę” wymaga pokonania wielu schodów, ale chyba dzięki temu miejsce nie było przepełnione ludźmi.
Zaliczyliśmy kąpiel, wygrzaliśmy się trochę na słońcu i zostaliśmy na zachód.
Już dawno nie byłam w miejscu, w którym miałam taką ochotę robić zdjęcia. Wybrzeże Ligurii jest chyba jednym z najbardziej fotogenicznych miejsc w jakich byłam. I nawet nie przeszkadza to, że jest turystyczne, bo wciąż jest tam do uchwycenia dużo prawdziwego, włoskiego klimatu. Tylko wielka szkoda, że zapomniałam o różnicy we włoskich wtyczkach elektrycznych, nie mogłam naładować do pełna baterii w aparacie dzień wcześniej i już na etapie Vernazzy robiłam zdjęcia na jej końcówce. Zamiast robić tyle zdjęć, ile chciałam, trzęsłam się po każdym, czy aby nie padnie za moment bateria.