Menu
Podróże

Coogee to Bondi Coastal Walk.

Deszczową Anglię, zimową Europę zamieniłam na lato w Australii. Jedno z najlepszych uczuć jakie towarzyszy lotowi samolotem, to wsiadanie na pokład w jednej strefie klimatycznej, a wysiadanie w zupełnie innej. Na lotnisku w Sydney, w kolejce do odprawy celnej ludzie mają na sobie skrajnie różne ubrania. Jedni z zimowych butach, z płaszczem w rękach i szalem na szyji, drudzi w szortach, japonkach, pięknie opaleni. A kiedy już przejdzie się przez granicę, odbierze bagaż i wyjdzie przed lotnisko, nagle każdy promień na słońca na twarzy cieszy niezmiernie.
W Sydney spędziłam na razie półtora dnia, wrócę tam na dłużej na koniec swojej podróży. Magda poleciła mi na początek 6-kilometrowy spacer wybrzeżem, prowadzący do najsłynniejszej plaży Sydney, Bondi Beach. W autobusie specjalnie nie wyglądałam za bardzo przed siebie, bo chciałam spojrzeć na ocean z bliska. A kiedy już od plaży dzieliło mnie tylko przejście dla pieszych i ujrzałam prawdziwe wakacyjny obraz, fale zalewające piasek, ludzi wygrzewających się na słońcu, poczułam mrowienie i ciarki na plecach. Co za szczęście, znowu jest lato!

Zaczęłam od Coogee i zamoczenia po raz pierwszy nóg w zimnym oceanie.

Jednym z najfajniejszych pomysłów jakie zobaczyłam podczas tego spaceru, były baseny przy plaży, w tym przypadku częściowo naturalny, wyżłobiony w skałach.

Szczerze mówiąc, nie miałam pojęcia, że Sydney ma tak piękne, skaliste wybrzeże. Plaże wyobrażałam sobie raczej w tradycyjnym stylu.

Schodziłam w dół, wdrapywałam się na górę i mijałam kolejne plaże. Każda wyglądała inaczej, ale wszystkie były piękne.

Bronte Beach.

Nie miałam czasu na kąpiel, ale z pewnością nadrobię to przed wyjazdem.

Za każdym razem spodziewałam się, że następną plaża będzie Bondi Beach, a tu ciągle pojawiły się nowe, w końcu przestałam liczyć;).

I te domy na wybrzeżu, z widokiem na ocean…achh…

Tamarara Beach.

Chodzić na spacery z psem w takim miejscu, albo chociaż świadomość, że po pracy można przyjechać tu i cieszyć się takimi niezwykłymi widokami, piękna sprawa.

No i wreszcie pojrawiła się na horyzoncie najsłynniejsza plaża Sydney, Bondi Beach. Nie miałam czasu, żeby pobyć tam trochę, więc planuję nadrobić to w styczniu..

Odkąd zobaczyłam kiedyś w internecie zdjęcie basenu przy Bondi, zamarzyło mi się popływanie w nim. Do zrealizowania w styczniu;).

Wybaczcie mniejszy rozmiar zdjęć, ale przedłużałam dodanie posta przez parę problemów technicznych i ostatecznie musiałam zdecydować się na mniejszy rozmiar. W razie czego można powiększyć fotkę przez kilknięcie na nią.