Bzu miała być już w domu, ale linie LOT lubią wykręcać ludziom numery (zwłaszcza w piątki 13stego) i na kilka godzin przed wyjazdem poinformowano Kasię, że lot został odwołany i poleci w poniedziałek. Bardzo się ucieszyłyśmy, bo przed nami był cały weekend, a mimo zawrotnego tempa z ostatnich 10 dni, i tak nie udało nam się zrobić wszystkiego.
Teraz nadrabiamy, a Kasia ma więcej czasu, żeby pożegnać się z NYC.
Naszym niezdrowym poniedziałkowym śniadaniem była kawa i pierwsze amerykańskie cupcakes Bzu, z ulubionej piekarni Sugar Sweet Sunshine Bakery na LES.
Od lewej: red velvet z czekoladą, waniliowy z truskawkami i masłem orzechowym, dyniowy z kremowym serkiem i czekoladowy z kremem z miętą pieprzową. Fota Kasi.
Później usiadłyśmy z kawą na zewnątrz i cieszyłyśmy się słońcem.
Słuchałyśmy i śpiewałyśmy piosenki z “500 Days of Summer”.
Kasia zrobiła zdjęcie gałęziom odbijającym się w iPhonie;).
Wieczorem, kiedy skończyłam pracę, pojechałyśmy na Brooklyn Bridge.
Dzielnica finansowa.
Przeszłyśmy przez cały most. Widok z Dumbo na Manhattan Bridge.
Na koniec spędziłyśmy trochę czasu w popularnym miejscu nad rzeką z panoramą na dolny Manhattan i most Brooklyński.