Ciągnąca się wzdłuż Pacyfiku słynna Highway 1, rozpoczyna się na północ od San Francisco, a kończy za Los Angeles. Zdecydowanie nie jest najszybszym i najwygodniejszym sposobem podróżowania po Kalifornii, ale rozpościerające się z niej widoki zapierają dech w piersiach.
Wielu odwiedzających decyduje się na przejechanie wybrzeża “jedynką”, podróżując z północy na południe (lub na odwrót) stanu, doświadczając przy okazji naturalnego piękna Kalifornii.
Ja jeżdżę krótkim jej odcinkiem bardzo często, bo to jest moja droga do/z San Francisco.
Kiedy pierwszy raz jechałam tą trasą było tak deszczowo i mgliście, że nie miałam pojęcia, o znajdującym się po drugiej stronie oceanie. Za drugim razem było to już przy okazji przeprowadzki do Moss Beach, w piękny, bezchmurny dzień. Moja host mama odebrała mnie z San Francisco, a kiedy znalazłyśmy się na Devil’s Slide nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Niewiele razy w życiu miałam okazję jechać równie piękną drogą, a teraz pokonuję ją tak często…
Wiem, że kiedyś zatęsknię za tą trasą, jak za żadną inną…
To jeden z moich ulubionych fragmentów. Opuszczając SF jadę przez jakiś czas pod górę, aż zza zakrętu wyłania się ocean z widokiem podobnym do tego, gdzie trasa zaczyna prowadzić w dół.
Miasto w dole to Pacifica. Natomiast najdalej wysunięta na wschód skała widoczna na zdjęciu wskazuje gdzie zostały zrobione kolejne zdjęcia.
A to już moja ulubiona część drogi, która wyłania się z lasu zupełnie niespodziewanie, zamieniając typowy górski krajobraz na kilkuset metrowe skały łączące się z oceanem. Z Devil’s Slide mam niecałe 10min do domu.
Droga jest wąska, kręta i niebezpieczna. W 2007 roku rozpoczęto budowę tunelu przechodzącego przez ciągnące się wzdłuż oceanu góry, a jego ukończenie planowane jest na rok 2011. Będzie to najdłuższy tunel drogowy Kalifornii. Natomiast Devil’s Slide zostanie przekształcona w ścieżkę rowerową i wspinaczkową. Trochę mi smutno, że pewnego dnia tu wrócę i już nie będę mogła przejechać tą samą trasą…
Miejsce jest na tyle niesamowite, że od czasu do czasu zdarzają się tu samobójstwa. Moja host mama była natomiast kiedyś świadkiem wypadku, w którym samochód spadł do oceanu.
Powrót do domu o zachodzie słońca za każdym razem jest tak samo piękny…