Menu

Wczoraj zaliczyłam najdłuższą i najnudniejszą wizytę u fryzjera. Poszłam do swojej szkoły, gdzie można oddać się w ręce początkujących studentek kierunku Salon Business Management ze specjalnością fryzjerstwa. Po każdym strzyżeniu włosów studentka musiała konsultować się z nauczycielką i proste podcięcie końcówek zamieniło się w niekończący się zabieg.
Poza odświeżeniem długości, nie miałam zamiaru zmieniać wyglądu grzywki, ale tak jakoś wyszło, że fryzjerka ucięła trochę więcej;). Ostatecznie uznałam, że to nawet lepiej, bo od początku chciałam mieć krótszą grzywkę i chociaż może nie czyni mnie ona ładniejszą, to fajnie jest zmienić fryzurę.
Możliwe, że za kilka miesięcy skrócę grzywkę jeszcze bardziej, a póki co, jestem ciekawa jak ułożą się włosy po pierwszym myciu, bo jednak po wyjściu od fryzjera wygląda się inaczej niż dzień później.
W tym wszystkim najlepszy był fakt, że zamiast 6 funtów, zapłaciłam £1. Nie wiem skąd ten rabat, może przez długość wizyty.

Update z 10.03: A tak wygląda grzywka dzisiaj, po umyciu i zwykłym wysuszeniu suszarką. Odrobinę inaczej, ale według mnie jest dobrze i tylko upewniłam się, że za jakiś czas wypróbuję jeszcze krótszą wersję.