Menu
Podróże

Hello Tokyo – początek pobytu w Japonii

Zastanawiałam się jak powinna wyglądać relacja z Japonii, ale nic przełomowego nie przyszło mi do głowy. Przywiozłam dużo zdjęć, więc posty pewnie będą pojawiać się do października, ale jeśli znudzi mnie temat, to dla odmiany dodam coś innego. Planuję napisać trochę o informacjach praktycznych połączonych z mini przewodnikiem, będą też wrażenia i odczucia z tego kraju. Myślę, że część postów będzie tradycyjnie opierała się o fotorelacje pokazujące naszą podróż dzień po dniu, a inne będą zawierały więcej tekstu. Na początek dodaję zdjęcia z pierwszego wieczoru w Tokio oraz następnego dnia.


Pierwsza wizyta w japońskim centrum handlowym i pierwszy zachwyt ubraniami, bo tylko kilka marek znałam z Europy czy Stanów, większość była japońska,  a co za tym idzie trochę inne trendy i powiew świeżości w porównaniu do tego, co nosi się w zachodnim świecie. Ceny w większości przebijały nasze możliwości, ale można było znaleźć ubrania w dobrych cenach, z czego jak najbardziej skorzystały Bzu i moja mama.

Przed niektórymi barami stoją automaty, w których zamawia się danie, płaci, a później paragon wręcza kucharzowi. Nie ma w nich opcji wyboru języka angielskiego, ale po obrazkach widać co się zamawia, a automaty są proste w obsłudze.


Grillowana wolowina z kimchi na ryżu, sałatka i miseczka miso.

Dla mojej mamy wybrałam japońskie curry.

Okolice naszego hostelu.

Shibuya to jedna z bardziej popularnych dzielnic Tokyo.

Słynne skrzyżowanie w Shibuya, najbardziej zatłoczone na świecie. Kiedy zapala się zielone światło, ludzie przecinają ulicę w czterech kierunkach, również na skos, przez środek skrzyżowania.

Nad skrzyżowaniem znajduje się Starbucks, który jest drugim najbardziej dochodowym lokalem na świecie (tuż po, uwaga, lotnisku Stansted w Londynie). Sprzedaje się tam napoje tylko w największym rozmiarze, a okna zasłonięte są żaluzjami, żeby ludzie nie przychodzili tam wyłącznie w celu sfotografowania skrzyżowania.

Sklep ze szczeniakami i kociętami.


Szkoda nam było tych maluchów, miałyśmy ochotę zabrać wszystkie do domu.


Ogromny H&M w Shibuya.

Automaty z napojami stoją na każdym kroku.

Wybierzesz windę, czy może wolisz spalić kalorie?

Po tym co znałam z Japantown w San Francisco liczyłam na genialne sklepy papiernicze i chociaż znalazłyśmy podobne, to jednak liczyłam, że będzie ich więcej.

Przylepne mini zakładki do zaznaczania stron w książkach.

Nigdzie nie ma takich naklejek jak w Japonii, podobnie jest z taśmami klejącymi, gumkami do mazania i wieloma innymi.

Tam gdzie do windy wchodzi dziesięciu Japończyków, tam zmieściłoby się pięciu Amerykanów;).

Udon w zupie i na zimno i z wieprzowina, jajkiem i innymi dodatkami.


Przejście przez Ueno Park w drodze z Shibuya do Harajuku. Więcej zdjęć w kolejnych postach.

W Tokio główną rozrywką są zakupy, centra handlowe są na każdym kroku, nie tak przestrone jak zachodnie, raczej wielopiętrowe i ciasne. Odwiedziłyśmy wiele z nich, bo kiedy latem na dworze panuje straszny upał, w klimatyzowanych wnętrzach centrów handlowych można przynajmniej odpocząć.


Żarówiaste stoisko z naleśnikami. Dobranoc Harajuku.