Po wczorajszym dniu uznalam, ze Thanksgiving jest moim ulubionym amerykanskim swietem. Atmosfera przypomina Boze Narodzenie, ale jego zaleta jest brak prezentow. To okazja do spotkania sie przy uroczystej kolacji w gronie rodziny i przyjaciol.
To moje drugie Swieto Dziekczynienia i zarowno rok temu jak i wczoraj, moglam poczuc sie czescia rodziny, nawet jesli dookola mnie siedzialo 20 obcych osob.
Uswiadomilam tez sobie, ze takie rodzinne spotkania wszedzie wygladaja podobnie. Niewazne, czy jest to 21 pietro penthouse’a na Upper East Side w gronie bogatych Nowojorczykow, czy ciasne mieszkanie kamienicy w Pcimiu. Jest wesoly wujek, nie nadazajacy za nowa technologia dziadek, tatus lubiacy pojesc, nastolatek przedrzezniajacy mlodsza siostre, spieszace do zabawy dzieci i ciocia, ktora spedzila caly dzien na gotowaniu. Tematy rozmow zahaczaja o polityke, szkole, rodzinne wspomnienia. Domowy telefon dzwoni w srodku kolacji, a telewizor zostaje co najwyzej wyciszony, bo przeciez nadawany jest ‘na zywo’ wazny mecz futbolu (to nic, ze amerykanskiego).
W takich momentach droga zastawa i winda jadaca na to dwudzieste pierwsze pietro z szybkoscia swiatla nie maja zadnego znaczenia, a dodajac do tego wspaniale jedzenie, mozecie sie domyslac, ze Swieto Dziekczynienia planuje zabrac ze soba do Polski;).
Zdjecia ktore zrobilam zaliczaja sie do tych “na odwal”. Nie chcialam sie za bardzo obnosic z aparatem i nawet Maddie na widok ogladajac efekty uznala, ze sfotografowalam tylko stol;).
Swieto Dziekczynienia wyprawiala ciocia Kathy i wujek John, brat jednego z moich host rodzicow. Zaczelo sie po 15.
Ten stol nie wystarczyl na 21 osob, wiec przed podaniem kolacji dostawiono jeszcze jeden.
Thanksgiving menu. Dluuuugie. Ja bym wykreslila wszystkie przystawki, bo podawane przez 2 godziny, tylko zmniejszyly apetyt na kolacje.
Pomagalam cioci Kathy w kuchni. W trakcie serwowania przystawek indyk nabieral w piekarniku zlocistego koloru.
Po 17stej wyciagnelismy pieczen z piekarnika, ale zanim rozpoczeto krojenie, trzeba bylo odczekac ok 30min.
Fasolka z migdalami, slodkie ziemniaki z zurawina i jablkami oraz sos i galaretka zurawinowa.
Farsz do indyka, ktory podaje sie tez jako osobne danie.
Pieczarki w lekkim sosie i sos do pieczeni.
Puree z rzepy i pokrojony indyk.
Tutaj oprocz tego co juz widzieliscie- szpinak z mlekiem kokosowym.
Puree ze slodkich ziemniakow. Wszystko z powyzszych dan mi smakowalo, najbardziej chyba puree z rzepy (bo nie jadlam wczesniej) i szpinak.
Nie zjadlam za duzo na kolacje, zeby miec miejsce na ogromny deser. Tutaj slodkosci przyrzadzone przez kilkunastoletnia Meghan. Precle z czekolada i M&M’sami oraz trufle z Oreos, ktore niedlugo chce zrobic sama i podziele sie z Wami przepisem;>.
Ciastka cytrynowe z miekkim, smacznym srodkiem.
Ciasteczka z czekolada, owsiane, kuleczki (ciezkie do opisania) i brownies.
Byly tez dwa rodzaje apple pie (jablkowego placka), a dla mnie hitem wieczoru byla chyba tarta czekoladowo-kokosowa z orzechami pekan.
To moj talerzyk rozmaitosci, nikt nie sprobowal tylu deserow co ja ;P. Nie pojawila sie na zadnym zdjeciu wczesniej pumpkin pie (placek dyniowy), ktora uwielbiam i zaliczam do jednego z najlepszych amerykanskich deserow.
Po kolacji wiekszosc osob przeniosla sie na kanapy, ktos zostal przy stole, inni sprzatali w kuchni, a dzieci bawily sie w pokoju. Mimo czworki moich rowiesnikow, wieczor spedzilam raczej na rozmowach z 40-80latkami;).
Po 21 wrocilam z dziecmi i dziadkami do naszego domu, bo moich host ojcow nie bylo w Nowym Jorku caly tydzien z powodu smierci mamy jednego z nich.