Dużo się przez ten rok zmieniło i wypadałoby napisać coś na ten temat na blogu. Może wreszcie podsumuję mój pobyt w Stanach, porównam początek roku do jego końcówki, będą też plany na 2012…O tym, w ostatnim poście grudnia, a teraz zobaczmy w fotograficznym skrócie, jak spędziłam poszczególne miesiące minionego roku…
Styczeń
Brrr, nowojorska zima w pełni…Chowałam się w domu przed mrozami i przeciągami hulającymi między wieżowcami. Ciągle chodziłam zgarbiona, z twarzą schowaną w szalik i nie uważałam Nowego Jorku za atrakcyjne miejsce zimą;). Był to jednak dobry okres na przesiadywanie całych dni w kinie, zwłaszcza, że styczeń-luty to okres wyświetlania najlepszych filmów.
Niemalże każdego dnia trafiałam na swojej ulicy na hasło przypominające mi co mam w życiu robić.
Luty
Na początku lutego przyleciała do mnie mama i okropną zimę zamieniłyśmy na karaibskią pełnię lata. Na zdjęciu niezwykła plaża Maho Beach na St. Martin.
Pływałyśmy statkiem od wyspy do wyspy.
Z Barbados nie zapomnę plaży o najpiękniejszym piasku i kolorze wody jaki kiedykolwiek widziałam oraz soku ze świeżego kokosa i późniejszym wydłubywaniu z niego miąższu…mmm…
Marzec
Pewnego marcowego dnia wybrałam się w miejsce, gdzie kręcono Gossip Girl. Szkoda, że musiałam jechać do pracy, bo gdybym została dłużej, zobaczyłabym całą ekipę, a nie tylko Dana i Vanessę.
Nowojorczycy oczekiwali wiosny. Chociaż w zacienionych miejscach w Central Parku nadal leżał śnieg, a trawa była zmieszana z błotem, to cieplejsze dni były już dla niektórych powodem do urządzania pikników na kocach.
Innym razem urządziłam sobie spacer po Harlemie. Lenox Lounge istnieje od 1939r. Lokal pojawiał się w serialu “Mad Men”.
Kwiecień
Trochę późno, ale z nadejściem kwietnia rozpoczęłam sezon snowboardowy. Jeden weekend spędziłam ze znajomymi w Pensylwanii, a tydzień pojechaliśmy na północ stanu Nowy Jork.
W Waszyngtonie odwiedziłam Katarzynę, a miasto zwiedzałyśmy na rowerach.
Maj
Maj był świetny dzięki odwiedzinom Bzu. Spędziła u mnie dwa tygodnie i większość mojej pensji…przejadłyśmy;).
Śmiałyśmy się z absurdalnych rzeczy, urządzałyśmy w pokoju poranne karaoke i tańczyłyśmy na dachu mojego wieżowca, świętując odwołany lot powrotny Bzu.
Czerwiec
Parki zapełniły się ludźmi, powietrze zaczęło się kleić…nastało lato, kochane lato! Pomimo tej obrzydliwej wilgoci, strasznego gorąca, wody kapiącej na głowę ze starych klimatyzatorów, Nowy Jork jest o tej porze roku według mnie najfajniejszy, najwięcej się dzieje.
Czy możecie sobie wyobrazić, że kiedy na początku czerwca ściągnęłam z siebie sweter/bluzę, to następnym razem założyłam ją w NYC na początku września?! Właśnie takie powinno być lato!
Któregoś dnia wybrałam się z aparatem do Tribeci. Wracając natrafiłam na pianino na środku parku i zgromadzonych dookoła niego ludzi. Grali, śpiewali, a ja dołączyłam do nich… Piękny wieczór.
Lipiec
Czerwcowy długi weekend spędziłam ze znajomymi na północy stanu NY, ale 4 lipca wróciliśmy do miasta i z dachu mojego wieżowca oglądaliśmy fajerwerki.
Jeden z weekendów spędziłam w Atlantic City, New Jersey. Długa noc zakończyła się łapaniem fal o wschodzie słońca, a później spałam na plaży, aż zrobiło się gorąco.
Temperatury w lipcu były momentami niedorzeczne. Właśnie w jeden z takich dni zwiedziałam Philadelphie. Nie obyło się bez kilku litrów wody.
Sierpień
W sierpniu miałam ponad 10dni wolnego i była to moja ostatnia podróż po Stanach przed powrotem do Europy. Zaczęłam od Bostonu, gdzie odwiedziłam moją koleżankę, Beth.
Na jeden dzień wybrałam się z Bostonu do Portland. Piękne widoki, urokliwe miasto, ale przede wszystkim wspaniałe jedzenie, dzięki bliskości oceanu.
Kierunkiem docelowym tego wyjazdu było jednak Chicago i 3-dniowy festiwal muzyczny Lollapalooza.
Ilość świetnych koncertów przytłaczała! Razem z Katarzyną bawiłam się rewelacyjne i jeśli nie powtórzmy tego festiwalu w Chicago, to będzie to dobra wymówka, żeby wybrać się na Lollapalooze do Chile.
Wrzesień
W pierwszych dniach września poszłam do Central Parku pobiegać. W planie miałam jak zazwyczaj 5-10km, ale nagle nabrałam ochoty na półmaraton i tak sobie przebiegłam dużą część Manhattanu, całe południe, a później jeszcze musiałam zawrócić, żeby dobić do 20km.
Ostatnie dni w NY spędziłam z Katarzyną. Szwędałyśmy się po barach LES i Brooklynu, pożegnałam się z Soe, jeździłyśmy na longboardach w deszczu, no i właśnie, nie mogłyśmy uwierzyć, że pogoda na ostatnie dni tak się popsuła.
Po dwóch latach wróciłam do domu i czułam się jakby nie było mnie tam miesiąc. W ogrodzie czekały na mnie owoce i warzywa, więc obżerałam się pomidorami przed nadejściem jesieni;).
Październik
Przeprowadzka do Birmingham i nieciekawe rozpoczęcie roku. Później rozkręciła się szkoła i przestałam płakać nad brakiem kredytu na ten rok szkolny. Ponadto wybrałam się z Eweliną do Manchesteru.
Listopad
W listopadzie odwiedziłam Stratford Upon Avon, gdzie urodził się Szekspir.
Po 2 latach i kilku miesiącach zobaczyłam się w końcu z bratem w Londynie i poleciałam na 10dni do Polski. Po powrocie do Anglii poszłam z Champem na koncert The Drums i mogłam przypomnieć sobie Lollapaloozę…
Grudzień
Udana końcówka roku. Spędziłam kilka dni w Rzymie, w szkole zgromadziłam dobre oceny, a w połowie grudnia zaczęło się trzy tygodnie wolnego od uczelni…mmm…
Trzecie Boże Narodzenie spędzone poza domem okazało się równie fajne jak dwa poprzednie. Pnadto rozleniwiłam się strasznie i chodzę spać o 4-5, a wstaję o 11, spędzam dużo czasu ze znajomymi i próbuję ‘nacieszyć’ się Champem zanim wróci za tydzień do Tajlandii;).
Zobaczymy jak uda się Sylwester!