Połowę minionej soboty spędziłam w Japantown, na robieniu zdjęć w japońskich foto-butkach i chodzeniu tamtejszych sklepach. Napisałabym więcej, ale coś ostatnio ciężko przychodzi mi tworzenie wpisów…
Resztę dnia zobaczycie w kolejnych postach.



Duuużo fajnych słuchawek.


Zabrałam dziewczyny do Pika Pika, żeby pokazać im zdjęcia purikura.

Zrobiłyśmy jedno zdjęcia, ale dekorowanie były po japońsku i Kristyna niechcący zapisała połową zdjęć w stanie ‘surowym’ bez możliwości edycji, stąd dwa zdjęcia są takie puste;).

Jitce i Kristynie tak się spodobała purikura, że chciały zrobić kolejne zdjęcia. Tym razem z dekoracją poszło nam lepiej.

W kolejnym sklepie.

Zwróćcie uwagę na kocie łyżeczki i widelczyki;).


Miliony naklejek;).

To miejsce podekscytowało mnie tak jak sklepy papiernicze, kiedy miałam 10lat.

Jedyne co tu kupiłam to card words (takie zaawansowane fiszki;) ) do nauki słówek. Noszenie breloczka zamiast całych kartek to znacznie lepszy pomysł.

Spinacze w kształcie zwierząt.

Skarpety do japonek;).

Mnóstwo uroczych lunchboxów.



Ta urodzinowa kartka strasznie mi się spodobała.


W następnym sklepie znalazłam torbę w sam raz dla mnie;>.

A to królestwo Hello Kitty;).

Świnki z dolnej półki były przesłodkie!


Kosmetyczki.



Na tej samej ulicy odwiedziłyśmy sklep, w którym wcześniej nie byłam.

Wpadłam w zachwyt nad świeczkami!

Ręcznik- tort truskawkowy, ręcznik- deser lodowy? Fantastyczne!

Wszystkie świeczki były zapachowe.




Gadżety z innej półki.

Biżuteria też mnie powaliła. Zegarek-naszyjnik-banan z czekoladą, naszyjnik-ciasteczko lub kawałek czekolady, kolczyki-lody itp.

Na koniec zabrałam dziewczyny do japońskiego supermarketu.

Sake w uroczych butelkach.

Degustacja pierożków z krewetkami. Hostessę uwieczniłam na zdjęciu w trakcie mówienia “two dollars”, wyszło bardzo japońsko;).

Tyle świeżych surowych ryb i owoców morza….ajjjj…gdybym mieszkała nad sklepem, robiłabym sushi codziennie;).



Wiedziałam, że nie opuszczę supermarketu bez Hello Panda i Yan Yan:).

Zaciekawił mnie mnie KitKat o smaku malinowym, choć ostatecznie zapomniałam kupić, więc może następnym razem;).