Kraków, jak mało które polskie miasto, doświadczył w przeszłości wpływów tak wielu różnych kultur. Zawirowania administracyjne na przestrzeni wieków sprawiły, że obecność ludności żydowskiej, ukraińskiej, ormiańskiej czy mocnych wpływów austro-węgierskich kształtowały charakter Krakowa przez długie lata. Nie mogło się to nie odbić również na kuchni – w krakowskich garnkach gotowały się dania, o których dzisiaj wielu nie ma pojęcia. Kuchnia galicyjska z czasów zaborów Austro- Węgier wyróżniała się bogactwem smaków i różnorodnością. Dania znane mi obecne z Austrii, były niegdyś obecne w Galicji Zachodniej. Nie wiem czy ktoś zastanawia się nad tym zamawiając w krakowskiej cukierni sernik wiedeński lub tort Sachera. Choć w dzisiejszych czasach, mając dostęp do tak wielu międzynarodowych produktów i dań, rzadko zastanawiamy się czy obecność któregokolwiek ma swój początek we wspólnej historii. I może dlatego pojawienie się w ostatnich latach bajgli, traktujemy jako trend zza oceanu, nie zdając sobie sprawy, że bajgle, z których słynie Nowy Jork czy Montreal swój początek miały najpewniej w w stolicy Małopolski.
Do Krakowa jechałam z pustym żołądkiem i misją. Moim zadaniem było odszukanie miejsc z kuchnią regionalną oraz przede wszystkim takich, które w jakiś sposób nawiązują do kulinarnych wpływów z przeszłości. Zależało mi przy tym, żeby jednocześnie były to miejsca z naprawdę dobrym jedzeniem, które z czystym sumieniem mogłabym polecić na blogu, niezależnie od tego, czy czytelnik byłby zainteresowany kryjącą się za nim historią czy nie.
Nie było mnie w Krakowie siedem lat, a ostatnie wizyty przyniosły wiele pozytywnych zaskoczeń, dotyczących przede wszystkim ilości dobrych lokali, które powstały w ostatnich latach. Pomijając dostępność kuchni z różnych stron świata na coraz lepszym poziomie, okazuje się, że jest też coraz więcej miejsc, które nawiązują do historii Krakowa. Niektóre lokale serwują klasyczne dania, znane Wam z domowych stołów, inne tylko inspirują się dawną kuchnią, pojedynczymi daniami czy składnikami. Jak by nie było, kulinarnie dzieje się w Krakowie dużo dobrego! Pomimo tego, że w trakcie moich krótkich wycieczek zjadłam w prawie dwudziestu restauracjach i barach, wciąż nie odwiedziłam wielu, których byłam ciekawa, przez co mam duży apetyt na kolejne wizyty!
Gdzie warto zjeść w Krakowie?
Poniżej znajdziecie listę 10 miejsc, które zabiorą Was w małą historyczno– kulinarną podróż po Krakowie. To dość subiektywne zestawienie, ale liczę, że zainspiruje Was do odwiedzenia Krk, a jeżeli tu mieszkacie, może poznacie miejsca do tej pory nieznane. Lista obejmuje propozycje na każdą kieszeń. Przy wszystkich proponuję też powiązane z tematem alternatywne opcje – na pewno znajdziecie tu coś dla siebie i na różne okazję!
Biała Róża
ul. Straszewskiego 16
Godziny otwarcia: pon – niedz: 12–22
Biała Róża to elegancka restauracja z wyszukanym menu, opartym o nowoczesną polską kuchnię. Inspiracje dań siegają do kulinarnej historii Krakowa, a interpretacje wychodzą z rąk szefa kuchni, Łukasza Cichego. Nie znajdziecie w menu dań, które w oczywisty sposób odzwierciedlałyby dania kuchni galicyjskiej, ale nawiązania do składników i ich łączenia już tak. Biała Róża gotuje też w idei slow food, przy wyborze produktów zwracając uwagę na ich jakość i lokalne pochodzenie.
To dobre miejsce, na specjalne okazje; rodzinne spotkanie czy kolację we dwoje. Zabrałabym tutaj też gościa zza granicy, chcącego spróbować unowocześnionej polskiej kuchni, która mimo wszystko dużo czerpie z tradycji regionu.
Alternatywnie: Pod Baranem, Wierzynek– bardziej klasyczne polskie dania, podobna półka cenowa
Wnętrze Białej Róży i szef kuchni Łukasz Cichy.
Wizytę w Białej Róży rozpoczęłam od deseru, twarogu przypominającego żydowską paschę, podawanego z sorbetem z buraka i bezami.
Wieczorem wróciłam z kolei na menu degustacyjne, składające się z czterech lub sześciu dań. Wybrałam krótszą wersję, bo wystarczająco dużo zjadłam w ciągu dnia. Na przystawkę otrzymałam śledzia bałtyckiego z plastrami słoniny, nadziewanego sałatką żydowską i do tego lody z kiszonych jałbek. Drugim daniem był żurek z białą kiełbasą, chipsem z kapusty włoskiej, popiołem z pora i pianą cydrową.
Perfekcyjnie przygotowana sarnina i deser w postaci ciasta migdałowego, lodów śliwkowych i co podekscytowało mnie szczególnie – pączka kakaowego podawanego na ciepło, nadziewanego serem dojrzewającym Mr. Wańczyk.
Targowisko Stary Kleparz
Rynek Kleparski
Godziny otwarcia: pon – niedz: 6–20
Czy istnieje w Krakowie inne miejsce tak mocno związane z jedzeniem działające nieprzerwanie od XV wieku? Nie wydaje mi się! Rynek Kleparski to ogromna liczba stoisk z produktami spożywczymi. Znajdziecie tutaj niemalże wszystko, a w wielu przypadkach zakupy zrobicie bezpośrednio u producentów. Przyznam, że moją ulubioną częścią szybko stały stoiska z domowej produkcji nabiałem. Masło, śmietana, porządny twaróg, no i najważniejsze – lokalne sery. Rozpływający się w ustach bundz, ostrzejsza bryndza, czy oscypki, które turyści chętniej kupują jako pamiątki z podróży. Ja też wróciłam z Krakowa z torbą znakomitych serowych pamiątek, wszystkie pochodziły właśnie ze Starego Kleparza.
Alternatywnie: Plac Imbramowski – największy plac targowy w Małopolsce
Skwer Judah
Świętego Wawrzyńca 16
Godziny otwarcia: pon – czw: 12–23, pt – sob: 12–22, niedz: 12–22
Moda na street food nie ominęła Krakowa. I całe szczęście, bo miasto miało fajny pomysł, jak ją wykorzystać i przy okazji wzbogacić lokalną scenę kulinarną. Szczególnie spodobało mi się, w jaki sposób street food zadomowił się na Kazimierzu. Wolne przestrzenie po zburzonych budynkach to częste parkingi food trucków. Najciekawszym ogródkiem z ulicznym jedzeniem wydał mi się być Skwer Judah. Na tym niewiellkim obszarze naprawdę ciężko źle trafić, a już z pewnością będziecie zadowoleni, jeśli staniecie w kolejce do Belgijskich Frytek, Chimney Cake Bakery czy zachwycającego, a przy tym nawiązującego do mojego tematu Andrus Food Truck, o którym piszę poniżej.
Alternatywnie: Bezogródek Food Truck Park – przy krakowskich Błoniach
Andrus Food Truck
Świętego Wawrzyńca 16
Godziny otwarcia: wt – czw: 12–23, pt – sob: 12–22, niedz: 12–22
Maczanka po krakowsku – wow! Czytając o tym zapomnianym i na nowo odkrytym krakowskim specjale, nie mogłam się doczekać spróbowania tej kanapki. To fantastyczne, że zamiast otwierania kolejnego food trucka z burgerami czy innymi amerykańskimi kanapkami, ktoś (a ten ktoś to Kamil Bryś) zechciał skupić się ulicznym jedzeniu historycznego Krakowa. Maczanka po krakowsku to właśnie XVII-wieczne, lokalne uliczne jedzenie. Wykonanie kanapki przez Andrus Food Truck różni się nieco od tej sprzed 300 lat, ale myślę, że żaden dorożkarz z tamtych czasów nie śmiałby skrytykować obecnej wersji. W Andrus Food Truck kark wieprzowy marynuje się dwie doby, a potem długo piecze w niskiej temperaturze i dusi z cebulą, aż mięso będzie tak miękkie, że rozpłynie się w ustach. W maczance nie może też zabraknąć sosu, tutaj przygotowywanego na wywarze z pieczeni, kości i czerwonego wina. Kolejnym bardzo ważnym składnikiem jest pieczywo i w tym przypadku Andrus też jest bezbłędny. Zamawiane u znajomego piekarza bułki są nie dość, że pyszne, to jeszcze znakomicie wchłaniają sos i trzymają całą kanapkę w ryzach. Menu gastrowozu oferuje wiele intrepretacji maczanki i wychodzi daleko poza tradycyjną wersję z z ogórkiem. Zacznijcie od klasycznej, a później próbujcie dalej!
Alternatywnie: Meat & Go – kanapki z doskonale przyrządzonym mięsem, wkrótce otwarcie po zmianie lokalizacji
Maczanka po krakowsku, klasyczna – z ogórkiem konserwowym, sosem musztardowo-piklowym i duszoną cebulą. To będzie prawdopodobnie najlepsza karkówka, jaką kiedykolwiek jedliście.W okresie jesienno-zimowym Andrus gości klientów pod namiotem.
Maczanka w wersji z ogórkiem, serem, pieczarkami, sosem musztardowo-piklowym i duszoną cebulą.
Massolit Bakery & Cafe
ul. Smoleńsk 17
Godziny otwarcia: pon– sob: 10–19
Historia Massolitu zaczęła się od przytulnej anglojęzycznej księgarni połączonej z kawiarnią. Zamiłowanie do wypieków z czasem popchnęło właściciela do otwarcia drugiego lokalu, tym razem kawiarni z piekarnią na zapleczu. Massolit Bakery w dużym stopniu nawiązuje do amerykańskich i żydowskich tradycji. Jako jedni z niewielu w Krakowie samodzielnie wypiekają bajgle i wychodzi im to świetnie. W menu znajdziecie bajgle na słodko i wytrawnie, w bardzo przystępnych cenach. Z innych żydowskich akcentów spróbujecie tutaj wytrawnych knysz, a także hammantaschen I rugelachów – tradycyjnych żydowskich rogalików i nadziewanych ciastek. Tych ostatnich próbowałam w żydowskich piekarniach w NYC i piekłam je sama w domu, ale te z Massolitu przebijają wszystkie!
W porze lunchu Massolit serwuje też proste dania – codziennie inną zupę, sałatkę, quiche czy kanapki (polecam skupić uwagę na tej z marynowanym bakłażanem, pesto pietruszkowym i kozim serem). Poza drobnymi, słodkimi przekąskami, codziennie możecie też liczyć na porządne desery w postaci tortów, serników czy sezonowych pie.
Alternatywnie: Bagelmama – popularny lokal z bajglami na Kazimierzu, Wesoła Cafe – szeroki wybór śniadań, bajgle, propozycje na lunch
W Massolit Bakery miałam okazję podejrzeć pracę w kuchni. Tyle jest w niej światła, że mogłam robić zdjęcia bez końca!
Rugelachy i hammantaschen.Napijecie się tu kawy z Karma Roasters.Mam w życiu niedobór śniadań w postaci bajgla z kremowym serkiem, łososiem, czerwoną cebulą i kaparami– mogłabym jeść je codziennie!
Torba bajgli z Massolit wróciła ze mną do Graz.
Cheder
ul. Józefa 36
Godziny otwarcia: pon – niedz: 10–22
Znajdujący się w sercu Kazimierza Cheder, to kawiarnia Festiwalu Kultury Żydowskiej. Organizowane są tu różnego rodzaju wydarzenia związane z kulturą żydowską, spotkania, warsztaty, mini koncerty. Ponadto Cheder oferuje nowoczesne żydowskie oraz izraelskie dania i przekąski. Menu wyróżnia się też napojami, robią tu naprawdę niezłą herbatę marokańską, a kawa po izraelsku podawana jest w pięknym tygielku. Wieczorową porą spróbujcie koszernych win czy domowych nalewek. Cheder to dobre miejsce, żeby posiedzieć z książką, spotkać się w małym gronie lub wziąć udział w jednym z interesujących wydarzeń. Dwa razy w miesiącu lokal organizuje szabatowe drugie śniadania. Bądźcie wcześnie, bo zaledwie o wolny stolik może być ciężko już kwadrans po otwarciu.
Alternatywnie: Hummus Amamamusi – na śniadanie/brunch lub żeby spróbować hummusu w jednym z 21 smaków, Szalom Falafel – przyzwoity falafel rzut beretem od Chederu
Od 1890 do czasów II wojny, w budynku, gdzie mieści się Cheder znajdował się żydowski dom modlitwy Bractwa Wiecznego Światła.
Hummus z bobem i prażoną cebulką podawany z chlebkiem laffa.
Miodova
ul. Szeroka 3
Godziny otwarcia: pon – niedz: 11–23
To zdecydowanie jedna z najciekawszych krakowskich restauracji z kuchnią polską. Mieści się w samym sercu Kazimierza, na szlaku przemierzanym codziennie przez setki turystów. Szef kuchni, Mateusz Turaj, w nowatorski sposób podchodzi do polskiej tradycji, uwzględniając przy tym lokalne smaki. Spróbujecie tutaj np. bazującej na przepisie z 1897 roku zupy rakowej po krakowsku. Jak przystało na kuchnię polską, jest wiele dań mięsnych. W karcie są też ryby, ale chętnie zobaczyłabym w menu więcej propozycji wegetariańskich. Żałuję, że byłam zbyt najedzona, żeby wizytę w Miodovej zakończyć deserem, bo kilka pozycji w karcie szczerze mnie zaintrygowało. Nie wiem też czy tutejszy serwis zawsze jest tak nienaganny, ale kelnerka, która mnie obsługiwała, była tak serdeczna, że na koniec miałam ochotę ją uściskać.
Alternatywnie: 27 Porcji Slow Food – propozycja nowoczesnej polskiej kuchni z dala od centrum, Ed Red – menu oparte o dania mięsne, słynie przede wszystkim z dobrych steków
Delikatna zupa rakowa (o której wspomniałam wyżej) oraz kopytka z borowikami.
Pierwsze piętro restauracji.
Food & People by Pastrami Deli
ul. Grzegórzecka 21
Godziny otwarcia: pon – pt: 7:30–21, sob – niedz: 9–21
Na długo przed wynalezieniem lodówki, a tym bardziej powstaniem doskonałej kanapki, pastrami (a raczej pastrama), oznaczało przede wszystkim sposób konserwowania i przechowywania mięsa. Początków tego rodzaju peklowania mięsa można doszukiwać się w Turcji, choć to dzięki rumuńskim Żydzom przybyłym do Nowego Jorku pod koniec XIX wieku pastrami zyskało z czasem prawdziwą sławę. Na początku było robione z mało popularnej gęsiny, dziś jest to głównie wołowina, też solona i wędzona, a potem gotowana na parze. Plastry mięsa ciasno ułożone pomiędzy kromkami żytniego chleba tworzą najbardziej charakterystyczną kanapkę Nowego Jorku, nawiązującą do żydowskiej tradycji miasta. Znając ten smak z czasów życia w tym mieście, szczerze wątpiłam, że uda mi się kiedykolwiek spróbować naprawdę dobrego pastrami w Polsce. Krakowskie Pastrami Deli bardzo pozytywnie mnie w tym temacie zaskoczyło. Paweł Sacha i Grzegorz Błażewicz w przyrządzaniu mięsa doszli niemal do perfekcji. Do tej pory zajmowali się przede wszystkim sprzedażą przez internet, niedawno otworzyli jednak lokal Food & People, gdzie spróbować można doskonałych kanapek z pastrami. Szczególnie polecam zamówienie klasycznego Reubena z dodatkiem kapusty kiszonej, sera i sosu rosyjskiego. Wśród wszelkich kanapek z pastrami, ta jest moim faworytem i również w Food & People poradzili sobie z nią znakomicie.
Alternatywnie: Hamsa – tu też spróbujecie kanapki pastrami przyrządzanej na dwa sposoby z mięsem Pastrami Deli, choć w znacznie wyższej cenie
Kanapka Reuben składa się z pastrami, kiszonej kapusty, sera i sosu rosyjskiego, podawana jest z ogórkami małosolnymi.
Zapomniałam zrobić zdjęcie wnętrza lokalu, ale zajmuje sporą powierzchnię, a atmosfera jest bardzo swobodna.
Gruzja na kółkach
Dajwór 21
Godziny otwarcia: zimą mogą ulec zmianie, najlepiej sprawdzić na FB
Wśród kultur, które kształtowały Kraków, nie zabrakło też kaukaskiej. Na jej kulinarną przedstawicielkę wybrałam kuchnię gruzińską. W Krakowie, w przeciwieństwie do Warszawy, nie tak łatwo o dobre gruzińskie jedzenie. Internetowe poszukiwania i polecenia Krakusów nakierowały mnie ostatecznie na Gruzję na Kółkach. Właściciele to Sabina i Zviad, bardzo sympatyczne polsko-gruzińskie małżeństwo. Mieszkają w Polsce od dwóch lat, a od zeszłej zimy prowadzą przy Dajwór 21 food truck z przysmakami kuchni Gruzji. Na co dzień zjecie tutaj lula kebab i grillowany wieprzowy szaszłyk zawijany w lawasz czy adżapsandali, wegetariański gulasz. Do weekendowego menu dochodzą świetne bakłażany z pastą orzechową, pestkami granatu i kolendrą, a co kilka tygodni w niedzielę spróbować można tu pierożków chinkali, jednego z najpopularniejszych gruzińskich dań. Żeby wiedzieć, kiedy przyjść na chinkali, obserwujcie Gruzję na Kółkach na Facebooku!
Alternatywnie: Krako Slow Grill Pavel Portoyan – gruziński food truck na Zabłociu
Przystawka w postaci grillowanego bakłażana z pastą orzechową, pestkami granatu i kolendrą. Przepadam za każdym ze składników, więc wszystko razem zdecydowanie trafiło w mój gust!
Zarówno wieprzowy szaszłyk jak i lula kebab grillowane są bez rusztu. Zdecydowałam się na lulę, dobrze przyprawione wieprzowo-wołowe mielone mięso zawinięte w lawasz, podawane z czerwoną cebulą i sosem pomidorowym z kolendrą.
Adżapsandali to druga z wegetariańskich opcji– gruziński gulasz warzywny.
Lula, jak widać na zdjęciu, jest bardzo prostym daniem i w tym tkwi jego moc. Już sama czerwona cebula i sos bardzo dobrze podkreślają smak aromatycznego mięsa.
Zviad w trakcie lepienia chinkali, tradycyjnych gruzińskich pierogów.
Ciasto na chinkali robi się z mąki i wody, a nadzienie składa się z przyprawionego surowego mięsa, które w trakcie gotowania puszcza soki, przez co chinkali napełniają się zupą. Nie zapominajcie o tym trzymając ciepłego pieroga w rękach. Razem z pierwszym kęsem do wyssania będzie rosół! Zapewniam, że nie chcecie, żeby wylał się na talerz.
Kiełbaski z nyski pod Halą Targową
ul. Grzegórzecka 4
Kiełbaski z niebieskiej nyski pod Halą Targową uznawane są za pierwszy krakowski street food. Można je tam zjeść od 24 lat, a więc pojawiły się w czasach, kiedy nikt w tych stronach nie wiedział, co street food oznacza. To wtedy Aleksander Malik i Marek Dyląg porzucili pracę taksówkarzy i zajęli się kiełbaskowym biznesem. Od tamtej pory stoją przed Halą Targową każdej nocy, sześć dni w tygodniu, poza dniami świątecznymi. Przyznacie, że wzbudza to ogromny respekt, zwłaszcza kiedy pomyśleć o zimowych nocach. Kiełbaski pieczone nad bukowym drewnem nie są byle jakim produktem. To prawdziwa, dobrej jakości kiełbasa, którą właściciele zamawiają u prywatnego dostawcy.
W internetowym wydaniu lokalnej gazety trafiłam kiedyś na artykuł z rankingiem najlepszych street foodów w Krakowie. Autor pominął kiełbaski z nyski i mieszkańcy Krakowa nie podarowali mu tego w komentarzach. Boję się podobnej reakcji, dlatego listę kończę niebieską nyską! A na poważnie, to krakowski klasyk, do którego kolejki ustawiają się od lat, miejsce znane wszystkim i nie mogłam go pominąć.
Alternatywnie: Zapiekanki z okrąglaka– krakowski klasyk z tej samej półki. Kiedyś rządził Endzior, dzisiaj ciężej wskazać najlepsze
Do kiełbaski zamówić możecie oranżadę w szklanej butelce rodem z PRL.Zagraniczni turyści próbują legendarnych kiełbasek.
Kolejka 30min po otwarciu.
Dzięki Kraków za tak smaczne ugoszczenie! Było lepiej niż mogłam się spodziewać i żałuję, że nie mogłam tu polecić jeszcze więcej miejsc, również innych kuchni. To jest w każdym razie dobry powód, żeby wrócić do Krk, a potem stworzyć część drugą. Do zobaczenia!
Materiał powstał przy współpracy z Wydziałem Promocji i Turystyki UM Kraków w ramach akcji „Kraków Experience”.
Koordynacja cyklu: Bloceania
W ramach tego cyklu pojawiły się w blogosferze również inne tematy: Los Wiaheros o zielonym Krakowie | Anita Demianowicz o miejscach do fotografowania w mieście | FamilyWithoutBorders o tym, co robić w Krakowie z dziećmi | Paragon z Podróży o uduchowionym Krakowie | Wędrowne Motyle o artystycznej przeszłości miasta