Menu

Relacja z niedzieli…


A to właśnie pokój w którym spałyśmy, w którym była impreza i oto jak wyglądał pokój na drugi dzień.

Ja spałam na tych dwóch poduszkach z prawej strony przy sianie.

Śniadanie dla wszystkich!

Nie czepiajcie się brudu, w końcu w tym domu mieszkają sami faceci. Najważniejsze, że jedzenie było smaczne.

Mieszkańcy domu, czyli drużyna rugby Uniwersytetu Nevada.

Wyszłam ze śniadaniem na werandę, pogoda była piękna.

Najbardziej zwariowany dom Reno z zewnątrz.

Do furtki przybite są narty.

Jedną z poprzednich imprez tematycznych była “Beach Party” stąd piasek i leżaki przed domem hehe.

Przed wyjazdem nad jezioro.

Wyruszyliśmy z Reno, kierunek->  widoczne w oddali góry.

Nad Tahoe pojechaliśmy dwoma samochodami.

A to już jezioro Tahoe, położone na wysokości 1900 m n.p.m

Ahron, Tim i Ryan pojechali tam z zamiarem wykąpania się.

Woda była lodowata, ale też niezwykle przejrzysta;).

Po wyjściu z wody.

Nie da się ukryć, że było zimno.



Kiedy reszta stała nad brzegiem jeziora, pożyczyłam od jednego z chłopaków deskorolkę (własnoręcznie zrobioną!) i pojeździłam sobie trochę po parkingu i okolicach.

Później urządziliśmy na parkingu bitwę na śnieżki.

Ktoś z ekipy podpisał auto i byłyśmy gotowe do drogi.

Zatrzymałyśmy się po drodze w punkcie widokowym.

Na tle gór Sierra Nevada.