Menu
Podróże

Letnie kino przy Moście Brooklińskim

Po niemalże tygodniu spędzonym u Soe, przeniosłam się z Midtown na Upper East Side, prawie jak za starych czasów, kiedy przeprowadzałam się z host rodziną z okolic Hell’s Kitchen do nowego mieszkania.
Już od wejścia do budynku czekało mnie ciepłe przywitanie od portiera, okazało się, że pracownicy budynku są w większości ci sami. Host tatusiowie nie postarzali się, nawet dzieci nie urosły i nie zmieniły się za dużo. Dom też wygląda tak, jak go zapamiętałam, tylko mój pokój należy teraz do Dereka, więc aktualnie otaczają mnie zabawki.
Jedząc z host rodziną kolację na moim ulubionym dachu, nadrobiliśmy rozmową roczne zaległości. W skrócie opowiedziałam o najważniejszych wydarzeniach minionego roku, dowiedziałam się co słychać u całej rodziny. W końcu przez okres, który spędziłam z host rodziną poznałam wszystkie ciotki, wujków, kuzynów itd. Nawet dziadek zapowiedział, że koniecznie przyjedzie zobaczyć Ulę. Miło.
Z drugiej strony śmiesznie jest też pojawić się w domu, który nie jest mój, a znać wszystkie jego zasady i wiedzieć co się znajduje w każdym zakątku. Otwieram lodówkę i widzę te same produkty, które znajdowały się tam w dzień mojego wyjazdu. Te same napoje, jogurty, w szafce te same płatki śniadaniowe i ciasteczka. Wiem, że jak otworzę zamrażalnik, to zobaczę Ben & Jerry’s Cherry Garcia, heh.
Pamiętam jak obudziłam się tutaj ostatniego dnia, w pośpiechu na kilka godzin przed wylotem dopychałam walizkę, a z braku czasu i miejsca w bagażu wyrzucałam wszystko co wpadło mi w rękę. Szykowałam się na powrót do Europy, po dwóch latach nieobecności w domu. Teraz siedzę na tym samym łóżku, w TV lecą ulubione programy, zza okna dochodzą odgłosy Drugiej Alei i chociaż nie mieszkam już tu od roku, nadal czuję przywiązanie do tego miejsca.

Zdjęcia dotyczą za to czwartkowego wieczoru, kiedy to popołudniu pojechaliśmy z Soe na Brooklyn, do Dumbo, żeby razem z jego znajomymi obejrzeć na świeżym powietrzu film “Slumdog Millionaire”.

Soe był zachwycony okolicą Manhattan i Brooklyn Bridge, bo jakimś cudem nigdy wcześniej tam nie dotarł.

Pierwszym pomysłem było zjedzenie pizzy w słynnej pizzerii Grimaldi’s ale Soe nigdy wcześniej nie był w Dumbo i nie wiedział jak wygląda kolejka do tej restauracji. Za każdym razem kiedy tamtędy przechodzę przed pizzerią stoi kilkadziesiąt osób, więc wiedziałam, że nic z tego nie wyjdzie.
Chociaż pizza z Grimaldi’s została uznana przez Zagat Survey za najlepszą w NYC i zalicza się do najpopularniejszych w kraju, mam obawy, że jest przereklamowana. To znaczy nie wątpię, że jest pyszna, ale czy rzeczywiście warta stania w takiej kolejce? Jadłam kiedyś pizzę z innej popularnej nowojorskiej pizzerii, zresztą najstarszej w Stanach i odniosłam wrażenie, że nie jest warta szumu, a popularność przynosi jej przede wszystkim historia i wzmianka w każdym nowojorskim przewodniku. Turyści będąc w Nowym Jorku stawiają sobie za cel spróbowania najlepszej nowojorskiej pizzy, nowojorczycy chcą przekonać się, czy rzeczywiście jest tak dobra i w ten sposób każdego dnia znajduje się grupka ludzi gotowa stać przed Grimldi’s godzinę lub nawet dwie.

Mieliśmy trochę czasu do rozpoczęcia filmu, więc udaliśmy się na mały spacer.

Uzbrojeni w przekąski zajęliśmy miejsce i trafiliśmy akurat na pierwsze minuty filmu.

Za plecami mieliśmy pięknie oświetlony Brooklyn Bridge.

Po filmie poszliśmy na chwilę nad rzekę, a później z półlitrowym opakowaniem lodów pekanowych i piwem usiedliśmy na trawie koło Manhattan Bridge.

Widok oknem na koniec dnia przeniósł mnie kilkadziesiąt lat wstecz.