Monachium przewodnik subiektywny
Przy całej uwadze skupionej na Berlinie, stolica Bawarii nie trafia z reguły na szczyty list europejskich miast, które koniecznie chce się odwiedzić. Być może poza jesienią, kiedy zamienia się w największy festiwal świata, przelewając prawie 7mln litrów piwa na Oktoberfest. I chyba dlatego w wyobrażeniu wielu wciąż pozostaje konserwatywnym miastem. Gdzie ludzie noszą Dirndl oraz Lederhosen i mówią niemieckim, którego reszta kraju nie rozumie.
Perspektywę zmieniać zaczyna dopiero fakt bycia w dwójce najlepiej prosperujących landów Niemiec i określanie Bawarii “Doliną Krzemową Europy”. Tutaj rzeczywiście nowe technologie zderzają się z tradycją. Poza bogactwem i stabilnością jest jednak jeszcze miejsce na całkiem ekscytującą stronę kulturalną. Dołóżmy do tego szerokie możliwości rozwoju zawodowego, zarobki, dobrą lokalizację i zrozumiałym staje się dlaczego Monachium przyciąga sporo młodych, kreatywnych ludzi. W wielu tematach miasto nie odstaje od stolicy kraju. Choć nie zawsze na korzyść, jak w przypadku kosztów wynajmu mieszkań czy cen nieruchomości. Mimo wszystko wybierając się tutaj z wizytą, nie powinniście się nudzić – opcji na spędzenie czasu jest wiele. Zaskoczoną Was modne restauracje, dobre bary, alternatywne sklepy, pchle targi, muzea czy przemykający na rowerach z deską pod pachą surferzy.
I właśnie Monachium dedykuję kolejny miejski przewodnik z serii, którą realizuję z marką Corona Extra. A ponieważ stolica Bawarii nie leży daleko od Salzburga, na pewno jeszcze pojawią się na blogu materiały z tego miasta.
Monachium przewodnik subiektywny – polecane adresy i restauracje
BOULANGERIE DOMPIERRE
Czego brakuje mi w Salzburgu pod względem glutenu? Francuskiej piekarni, albo przynajmniej takiej, która wzięłaby na siebie odpowiedzialność zrobienia porządnej bagietki. Bo na te nie mogę tutaj liczyć, podobnie jak na uczciwe croissanty. Monachium ma za to Boulangerie Dompierre z autentycznym francuskim chlebem, bagietami i maślanymi wypiekami. Jeden lokal rozrósł się do pięciu lokalizacji w całym mieście, więc prędzej czy później gdzieś się na nią natkniecie.
OHNE – DER VERPACKUNGSFREIE SUPERMARKT
Sklep wolny od opakowań, w duchu zero waste. Poza całkiem szerokim wyborem produktów spożywczych na wagę, znajdziecie tutaj również eko alternatywy innych przydatnych na co dzień rzeczy, jak np. lunchboxy, butelki wielokrotnego użytku, kuchenne akcesoria, naturalne kosmetyki itd. Warto zajrzeć choćby dla samych inspiracji i pomysłów co można zmienić w swoim stylu życia.
MAN VERSUS MACHINE COFFEE ROASTERS
Berlin ma The Barn, a Monachium Man vs Machine. Marka założona została przez grupę chłopaków, pasjonatów kawy. Ziarna sprowadzają z wyselekcjonowanych farm głównie Ameryki Środkowej, a paleniem zajmują się na miejscu w lokalu. Ekipa skupia się tylko na jasno i średnio palonej kawie i prostych rozwiązaniach, bez pozycji w menu typu latte macchiato. Podobnej zasady trzymają się też w jedzeniu, oferując mało skomplikowane wypieki jak ciasto bananowe czy croissanty. Proste i minimalistyczne jest też wnętrze, z kilkoma stolikami na zewnątrz i stołkami w środku.
KAUF DICH GLüCKLICH
Concept store z akcesoriami do domu, książkami, dekoracjami, ubraniami i to właśnie te ostatnie zasługują na największą uwagę. Sklep oferuje rzeczy mniejszych i większych niezależnych marek. Ceny są różne, ale mimo wszystko wciąż takie na które pozwolić może sobie każdy, kto chcę kupować ubrania świadomie. Znalazłam tu kilka fajnych t-shirtów (19-29€) ostatecznie stwierdziłam klasycznie, że poradzę sobie bez nowych ubrań.
SABABA
Rodzaj posiłku, który bardzo cenię to taki z talerzem pełnym różnych, świeżych składników, idealnie nadającym się do mieszania ze sobą. Warzywa, kilka sosów, roślinnych past, do tego falafel, halloumi…. Bardzo łatwo mnie w ten sposób uszczęśliwić, nie będąc żadną, wyjątkową restauracją. Udało się to Sababie, barze zlokalizowanym na Viktualienmarkt. Falafel, choć robiony na miejscu jest daleki od najlepszych jakie jadłam (marnie przyprawiony), to przez całość przymknęłam oko. Tania i zdrowa opcja na obiad w centrum miasta.
LORETTA BAR
W ciągu dnia to raczej ciche i spokojne miejsce na dobrą kawę, wizytę z książką lub gazetą, pracę z laptopem, przekąskę lub lekki lunch. Wieczorem przybiera inne oblicze zamieniając się w bar, w którym ciężko znaleźć wolny stolik (zwłaszcza w weekendy). Znajdziecie tutaj szeroki wybór dobrych koktaili, lokalnych piw i generalnie alkoholi ciekawszych niż to, co oferują przeciętne puby. To wszystko sprawia, że Loretta jest jednym z najlepszych barów dzielnicy Glockenbach.
GECOBLI – GOURMET GELATERIA
Lodziarnia znajduje się niedaleko najbardziej znanej lodziarni w mieście, Der verrückte Eismacher, które potrafi serwować bardzo zaskakujące smaki jak piwny, musztardowy czy guacamole. Akurat tego dni, kiedy zajrzałam do środka, nie znalazłam żadnego, który by mnie zaintrygował, a miejsce wydało mi się trochę przestarzałe pod względem wnętrza czy serwowania każdego loda z wbitą plastikową łyżeczką. Przeszłam się kawałek dalej do Gecobli i miło zaskoczyłam pysznymi, nieprzesłodzonymi lodami jak i nieprzeciętnie dobrym wafelkiem z węglem aktywnym i cynamonem. Polecam tu wpaść.
SODA
Sklepy z pięknymi, niezależnymi magazynami mnie wykańczają. Każdy tytuł na ich półkach jest wizualnie idealny i błaga, żebym zabrała go do domu. Przy każdej wizycie zaczynam wierzyć, że jeżeli tylko jakieś kupię, to każdego dnia będę na nowo je przeglądać. Zachwycać się ich estetyką i znajdować inspirujące artykuły. Na ziemię sprowadzają mnie zawsze ceny, przez co najczęściej wychodzę z pustymi rękami. Mimo wszystko to jedna z moich ulubionych kategorii sklepów, przenosi mnie w trochę inny świat, nawet jeżeli na koniec zawsze trochę dołuje.
Soda trafił również do przewodnika po Berlinie, a ich drugi sklep znajduje się właśnie w Monachium.
LAX EATERY
Jak w przypadku większości europejskich miast, w których kulinarnie coś się dzieje, również w Monachium nie brakuje w ostatnim czasie lokali inspirowanych kolorową, zdrową kuchnią, opartą o roślinne składniki, nawiązującymi do klimatu Kalifornii. Smoothie bowls, soki tłoczone na zimno, matcha latte, tosty z awokado, pancakes, śniadania zahaczające o tex mex. Brzmi znajomo? Sporo pojawiło się w mieście tego typu miejsc, a LAX Eatery jest jednym z nich. Jedzenie jest dobre, porcje mogłyby być nieco większe, ale przynajmniej nie przesadzono z cenami dań. Plus dla lokalu również za używanie metalowych słomek.
EISBACH SURFWAVE
Nie ma bardziej znanej fali do surfowania na rzece niż Eisbach w Monachium. Prawie zawsze ktoś tu pływa, niezależnie czy na dworze jest 20 stopni czy około zera. Jest trochę pasjonatów, którzy popisać mogą się doskonałą techniką i spektakularnymi trickami, stąd też Eisbach przyciąga wielu widzów, za cel falę obierają również turyści. Dla surfujących minusem jest jej popularność, w kolejce stoi się prawie zawsze, różni się tylko długo jej długość. Budzi w każdym razie apetyt na surfing, jest dużo większa od fali w Salzburgu i pozwala praktycznie na normalne surfowanie. Stojąc i patrząc nabrałam ogromnej ochoty, żeby znowu popływać na desce.
EATALY
Włoskie delikatesy, które w 2007 zaczynały od sklepu w Turynie, a dzisiaj rozrosły się w różne strony świata, licząc już 40 lokalizacji. Mam do nich sentyment przez Nowy Jork, gdzie powstał jeden z pierwszych zagranicznych sklepów Eataly, a ja bardzo lubiłam do niego zaglądać. To wysokiej jakości regionalne, włoskie produkty, ale też restauracja (czasem więcej niż jedna), pizzeria, bar – wszystko pod jednym dachem. W Monachium trochę zaskoczyły mnie ceny pizzy al taglio 5euro/ kawałek, ale już na focaccie się skusiłam i podobnie na pyszną burratę, którą zabrałam ze sobą do Salzburga.
THE FLUSHING MEADOWS
Designerski hotel zlokalizowany w industrialnym budynku, którego potencjał wyczuła trójka lokalnych przedsiębiorców i zamieniła go w miejsce o naprawdę fajnym klimacie. Hotel liczy zaledwie 16 pokoi, a każdy z nich zaprojektowany został przez innego przedstawiciela sceny artystycznej. Muzyków, aktorów, designerów czy pro surfera, zarówno z Niemiec jak i innych państw. Pokoje wyróżnia również ich wysokość, prawie 5m sufity dają wrażenie dużej, przyjemnej, przestrzeni. Ostatnie piętro wyróżnia penthouse oraz hotelowy bar z tarasem, odwiedzany przede wszystkim przez miejscowych. Warto tu zajrzeć szczególnie przy dobrej pogodzie, kiedy można zamówić drinka na zewnątrz, z widokiem na południową panoramę miasta.
LeDu HAPPY DUMPLINGS
Miejsce z dobrymi chińskimi pierożkami to jedno, ale przy okazji tak ładnymi, że widząc je na talerzu masz ochotę wydobyć z siebie “awww”, to już mniej typowa reakcja. Tutejsze pierożki jiaozi wygrywają nie tylko smakiem, ale i kolorem. Smażone czy gotowane na parze, z mięsem (z eko hodowli z regionu), wegetariańskie lub wegańskie – decydujesz przy zamówieniu. Jedna z lepszych, nieformalnych opcji na lunch w centrum miasta, zwłaszcza jeżeli zależy ci na czymś smacznym, ale niedrogim.
THE MUNICH READERY
Sklep z używanymi książkami po angielsku, który jest się w stanie utrzymać w tak drogim mieście jak Monachium? Szacunek! Zarówno dla tego, kto zdecydował się taką księgarnię otworzyć jak i dla mieszkańców, że pomagają jej przetrwać, bo zadanie wydaje się być arcytrudne. Znajdziecie tu wiele różnych kategorii, a na jakie książki traficie, to już w dużej mierze loteria.
CHI THU
W Monachium nie brakuje bardzo przyzwoitych lokali z kuchnią Azji południowo-wschodniej, na czele z wietnamską. Jednym z lubianych miejsc jest Chi Thu na jednej z popularniejszych ulic dzielnicy Glockenbach. Menu zawiera sporo wegetariańskich i wegańskich opcji, wnętrze jest przytulne i tylko małym minusem jest to, że przyjmują jedynie gotówkę.
WORD’S WORTH
Nie ma w tej księgarni nic nadzwyczajnego, poza tym, że wszystkie książki są po angielsku, ale trafia do przewodnika ze względu na to, jak długo istnieje i dzielnie stawia czoła elektronicznej rzeczywistości. Tak po prostu, z szacunku do papierowej książki i sentymentu, że pewnego, nieodległego dnia może jej zabraknąć.
CONDESA
Dworzec kolejowy z lokalem do którego warto wpaść nie tylko przy okazji przesiadki? Monachium jest chyba pierwszym przez jaki podróżowałam, gdzie powstało miejsce z jedzeniem godne uwagi. A wszystko przez otwarty niedawno trzeci lokal Condesy – ulubionej meksykańskiej/tex mex kuchni mieszkańców miasta. Tacos (w kukurydzianej tortilli), quesadillas, burritos – póki co spróbowałam wegańskiego i wegetariańskiego taco i byłam jak najbardziej usatysfakcjonowana. Zwłaszcza, że bardzo w porządku są też ceny. Jeżeli nie chcecie jest przy peronie, dwie pozostałe lokalizacje znajdziecie w innych częściach miasta.
Post powstał we współpracy z Corona Extra