Menu
Podróże

Pool Party.

Unoszę się na wodzie w bezruchu z rękami założonymi za głową, patrzę w niebo i kołyszące się liście palm. Przez zatopione uszy dochodzą mnie zniekształcone głosy i śmiechy osób zgromadzonych nad basenem. Odłączam się na chwilę, wypływam na środek, leżę i szeroko uśmiecham do samej siebie, nucąc od czasu do czasu jakąś piosenkę.
Odbijam się od ściany i wynurzam po drugiej stronie basenu. Rozmawiam z kimś, a za chwilę płynę w kierunku innej grupy osób. W przerwach woda pochłania moją uwagę i znów siedzę po turecku na dnie basenu.
Pierwsza godzina, druga, trzecia, czwarta. Ledwo zauważam zachód słońca i nastałą noc. Zaczynam odczuwać chłód, ten upragniony chłód, którego tutaj jest tak niewiele. Jeszcze jeden skok do wody, kolejny, teraz już naprawdę ostatni. Wychodzę z wody, ale najchętniej zaczęłabym wszystko od początku.

Untitled
W poprzednią niedzielę znajomy sąsiad zaprosił hostelową ekipę na pool party. Powiadomiliśmy naszych znajomych, zabraliśmy ze sobą gości i poszliśmy chłodzić się w basenie.Untitled
Daniel z Norwegii. Niedawno piekłam dla niego wegański tort urodzinowy o smaku mango i czekolady.
Untitled Untitled
Z czasem przyszli kumple z Australii i Nowej Zelandii.Untitled Untitled
Jade zabrała się za ćwiczenia.Untitled
Od lewej Blondi, Dan – mój szef i z prawej host imprezy, Brian z Kanady.UntitledUntitled
Julissa i Jade.
Untitled Untitled
Sharon z Kanady zatrzymała się u nas na kilka dni. Ma własny biznes z wegańskimi wypiekami, a poza tym gra na gitarze i pięknie śpiewa.
UntitledUntitled
Ze Svenem z NZ i jego dziewczyną Jess najprawdopodobniej zobaczę się w Nicaragui, bo podążają podobną trasą do mnie.Untitled
Pod koniec imprezy Sharon i mój kumpel z Niemiec wyciągnęli gitary.UntitledUntitled
Jason z Nowej Zelandii.Untitled
Po imprezie przenieśliśmy się do naszego hostelu. Sharon grała i śpiewała przez następne dwie godziny, a ja nie mogłam powstrzymać łez na kilku kawałkach.
Untitled
Jedna z lepszych imprez ever i najlepszy wieczór w Puerto Escondido.