Menu
Przemyślenia / Życie

Przeprowadzka i zmiany z nią związane

Minęły ponad dwa tygodnie od przeprowadzki do Graz. Dużo sprzątania, montowania, przestawiania i z mieszkania, do którego na początku podchodziłam mocno sceptycznie, zrobiliśmy już całkiem przytulne miejsce do życia.
To piąty kraj i ósme miasto w którym mam okazje mieszkać, ale ta przeprowadzka różni się od poprzednich. Stoją za nią inne motywy niż do tej pory, bo to już nie chęć przeżycia przygody, doświadczenia niezwykłego miasta czy studia, ale dołączenie do życia najbliższej osoby i budowanie wspólnej rzeczywistości. Po latach życia na walizkach czuję, że tutaj mogę rozpakować się na dłużej i bardziej dokładnie, choć to nie kwestia tego, jak długo planujemy zostać w Graz.
W dzisiejszym poście dzielę się zmianami jakich wyczekiwałam i na które się cieszę oraz z czym ewentualnie będę musiała się oswoić.

Graz Schlossberg

Sens kupowania przedmiotów

W ostatnich latach kupiłam tak mało rzeczy, że bez problemu spakowałabym wszystko do jednej walizki. Naturalnym efektem ubocznym życia w drodze i częstych przeprowadzek było minimalistyczne podejście do życia. Nie gromadziłam przedmiotów, bo oznaczały dodatkową wagę lub miejsce w bagażu przy następnej przeprowadzce. Nieprzywiązywanie się do rzeczy daje więcej wolności i nie ma szans, żeby moja postawa zmieniła się o 180 stopni, ale teraz mogę pozwolić sobie na więcej. Obecne mieszkanie wydaje się bardziej moje od wszystkich poprzednich, choć mam na uwadze, że nie jest to dom na stałe. Mam za to ochotę zadbać o otaczającą mnie przestrzeń, w miarę możliwości urządzić ją po swojemu i nie musieć odmawiać sobie jakiegoś elementu dekoracji, bo wreszcie widzę sens, żeby postawić coś na półce.

Własna kuchnia

Gotowanie sprawia mi mnóstwo przyjemności, dlatego od dawna marzyłam o własnej kuchni, w której będzie wszystko czego potrzebuję. Od dawna wiedzałam sklepy poświęcone akcesoriom kulinarnym i czekałam aż będę mogła kupić cokolwiek do swojej. Albo ile to razy w trakcie gotowania u kogoś lub we wspólnej kuchni zabrakło mi odpowiedniej formy do pieczenia, składnika, urządzenia itd? Irytowałam się na nieostre noże, brak potrzebnych przypraw i inne kulinarne przeszkody. Pewnie zanim uzbieram wszystko co bym chciała przyjdzie pora na wyprowadzkę, ale już jest dobrze, czuję do mojej kuchni dużą sympatię a z każdym gotowaniem lubię ją jeszcze bardziej.

Regularne zajęcie

Boję się, ale jednocześnie cieszę się na pracę w Graz. Bardzo brakuje mi zajęcia, które będzie dawać jakąś satysfakcję, a przynajmniej wynagrodzenie, co już pokryje część obecnej potrzeby. Latem pracowałam w Bawarii za barem we włoskiej restauracji i chociaż na początku strasznie się bałam, że sobie nie poradzę (ze względu na niemiecki), po czasie okazało, że to zajęcie było zbawienne dla balansu psychicznego. Od dłuższego czasu trwam w zawieszeniu, tym niewygodnym przejściu między końcem studiów a początkiem “dorosłości”. Teoretycznie mam dużo czasu, ale większość przelatuje mi między palcami, bez funduszy nie jestem w stanie zagospodarować go tak jak bym chciała, a marnowanie czasu na dłuższą metę jest bardzo uwierające.

Wyższy komfort życia

Mam dość ciągłego bycia spłukaną choć oczywiście sama się o to prosiłam, przeznaczając wszystko co miałam na podróże. Jednak szczerzę przyznaję, że zmęczyłam się oszczędzaniem tylko na wyjazdy kosztem niskiego komfortu życia. Zresztą cierpiały na tym czasem też podróże, bo nie zawsze mogłam pozwolić sobie w drodze na coś, co zrobiłabym gdyby niski budżet nie był przeszkodą.
W tym temacie pewnie podciągnie mnie Benjamin, który nie jest zwariowany na punkcie podróżowania tak jak ja i ważniejsze jest dla niego korzystanie z życia na miejscu niż odmawianie sobie wszystkiego byleby tylko móc gdzieś pojechać. Nie zacznę intensywnie imprezować, ale mam np. szczerą potrzebę wymiany zawartości swojej szafy, która nie zmieniła się za wiele od czasów liceum. Potrzebuję dodatków do mojego sprzętu foto, działający telefon czy zwykłych kobiecych rzeczy jak lepsze/ dodatkowe kosmetyki. Znam zalety swojego ekstremalne nastawiania, gdyby nie ono nie odbyłabym większości podróży, ale jednak przyda mi się trochę więcej równowagi.

Mniej podróży

Pomimo zadowolenia z nadchodzących zmian walczę ze sobą regularnie, bo ciężko uśpić chęć do podróżowania. Mieliśmy być teraz w Andaluzji, we wrześniu kupiłam bilety do Hiszpanii, ale tak się spłukaliśmy podstawowym urządzaniem mieszkania, że musieliśmy zrezygnować z wyjazdu. Ciągnie mnie w jakieś odległe miejsce, strasznie chciałabym znaleźć się nad oceanem i móc surfować. Jest wiele miejsc za którymi tęsknie i jeszcze więcej, które chciałabym poznać. Bywa że się buntuję, wkurzam, a potem muszę sobie przypominać, że to nie czas na podróże. Że muszę znaleźć pracę, zarabiać i że będą jeszcze okazje na włóczenie się po świecie, nawet jeżeli będzie to bardziej organiczona czasowo forma niż do tej pory. Przechodzę trening cierpliwości i staram się modyfikować nastawienie dla własnego dobra.

Brak przyjaciół

Czy mnie to jeszcze dziwi? Czy mnie to w ogóle jeszcze rusza? Kilka najbliższych mi osób mieszka w różnych państwach i miastach i wiem, że nigdy nie będzie możliwe, żeby mieć ich w jednym miejscu. Nie jestem w podróży, więc nie poznaję ludzi z taką łatwością jak w drodze. Moi obecni znajomi, to kumple Benjamina, ale pomimo tego że ich lubię, nie są to MOI przyjaciele, wiecie o co chodzi. Jest szansa, że zdobędę znajomych w pracy, ale z natury nie ciągnie mnie bardzo do ludzi i wiem jak ciężko spotkać osobę, która nadaję na tych samych falach. Najchętniej ściągnęłabym do Graz kilka bliskich mi osób i chociaż nie uda się to na stałe, postaram się namówić ich na odwiedziny.

DSC05075aa

Kto z Was zaliczył ostatnio przeprowadzkę i cieszy się lub obawia zmian z nią związanych?