Za dwa tygodnie o tej porze będę bliska położenia się w moim wąskim brytyjskim łóżku i wycia w poduszkę, bo poniedziałek przyniesie ze sobą powrót na uczelnie i początek najgorszego roku wszechczasów. Zanim jednak pogrążę się w długiej depresji, wzniosę się całkiem wysoko, przedłużając sobie późniejsze spadanie.
Za kilka dni w czwartek owinę ramionami chyba smuklejszą od mojej talię Benjamina, w piątek zrobię słoik masła migdałowego, a w sobotę wyruszymy w road trip zanim wstanie słońce.
Kierunek południe, kierunek Italia.
Pierwszą noc spędzimy w somochodzie na jeziorem Garda w północnych Włoszech, a kolejnego mamy zamiar dotrzeć do wybrzeża liguryjskiego. To jeden z moich ulubionych rejonów w Europie. Po dwóch dniach kręcenia się po okolicach Cinque Terre jedziemy do Toskanii. Tam zatrzymamy się w gospodarstwie agroturystycznym, co od dłuższego czasu było na mojej liście do zrobienia jeśli chodzi o wizytę w Toskanii. Ostatnią noc spędzimy w aucie lub namiocie, gdzieś w drodze powrotnej.
Plan nakreślony, adresy kulinarne z kilku miast spisane, ale jeżeli znacie te rejony dobrze i macie ochotę podzielić się jakimiś wskazówkami, radami i sekretami, to nadstawiam ucha w komentarzach.
source maddie joyce
source hortus cuisine
A zanim wybije wrzesień, dzielę się muzycznymi resztkami lata. Playlistę Oaxaca rozpoczęłam w Puerto Escondido, dalej po drodze dodawałam kawałki i dzisiaj słuchanie jej przenosi mnie w dobre
miejsca.