Może nie jest to poprawna postawa, ale w miejscach jak Wenecja jestem raczej lekkim historyczno-kulturowym ignorantem. Od kościołów, bazylik, muzeów i innych podobnych staram trzymać się z dala. Gdybym nie to, Wenecja pewnie osłabiłaby mnie po całości w godzinę. Nie mam wątpliwości, że jest tam mnóstwo do podziwiania, ale brak wolnej przestrzeni i utykanie w wolno idącym tłumie zabiłoby mój entuzjam bardzo szybko. W ciszy i spokoju mogę podziwiać muzea, w tłumie tylko w szczególnych przypadkach.
Samo chodzenie po Wenecji i mylenie dróg nawet z GPSem jest wystarczająco fajne. Miałam też na celowniku odwiedzenie kilku lokali więć dzień częściowo planowałam pod to, co zjem, gdzie i kiedy. A kiedy nie miałam poważniejszego celu, skręcałam w dowolną uliczkę i kończyłam czasem w niesamowitych zakątkach, do których drugi już bym pewnie nie trafiła.
Czasami obserwując starszych mieszkańców, nasuwało mi się na myśl pytanie, czy wśród dzisiejszych Wenecjan żyje osoba, która nigdy nie opuściła tej wyspy? Nie zdziwiłabym się gdyby tak było…
Żydowskie getto w Wenecji jest najstarszym w Europie, powstało w średniowieczu i zamieszkiwało je wtedy ok 5 tys Żydów. Do dzisiaj jest to lokalne centrum kultury żydowskiej.
Będąc w okolicy zahaczyłam Arte Della Pizza, gdzie serwują doskonałą i tanią pizzę. Miałam okazję spróbować tylko kilku al taglio (w kawałkach) i marinara znalazła się najwyżej na liście.
Cicchetti to wenecka wersja tapas. Małe przekąski w przeróżnych formach na potęgę popijane są Aperol Spritz. Ten popularny ostatnio w wielu europejskich krajach koktail wywodzi się właśnie z Wenecji.
Targ Rialto. Miejsce zakupów Wenecjan jak i turystyczna atrakcja.
To, co jest fajne w Wenecji, że można łatwo się odciąć. Przy okazji kupowania jedzenia na wynos, szukałam w pobliżu ślepych uliczek prowadzących do kanału. Siadałam na brzegu i jadłam w spokoju, a od czasu do czasu przepływały gondole.