Nie wiem ile razy przemierzyłam koleją trasę Graz <->Wiedeń, ale pewnie około setki. Kiedy pracowałam jako stewardessa w pociągu, odcinek do stolicy i z powrotem był jednym z najczęściej powtarzających się w moich dniach pracy. Pociąg pędzi przez większość drogi, ale mniej więcej w połowie znacznie zwalnia na 3omin, żeby przejechać krętą, górską trasą. Zazwyczaj na tym fragmencie miałam akurat przerwę w jeżdżeniu wózkiem po pociągu. Siadałam na schodach ostatniego wagonu i patrzyłam przez okno. Te strony bardzo często spowite są mgłą, a szara aura bardzo sprzyja tamtejszej atmosferze.
Któregoś dnia wypatrzyłam na wzgórzu potężny stary budynek, który na myśl momentalnie przywiódł mi hotel z filmu “Lśnienie” Stanleya Kubricka. Od razu zobaczyłam dziecko pedałujące po korytarzach i obłęd na twarzy Jacka Nicholsona. Budynek wyłaniał się mniej więcej minutę po stacji Semmering (jadąc z Graz), a po chwili znikał wraz z wjazdem do tunelu. Zawsze chciałam przyjrzeć mu się lepiej, dopatrzeć co to za budynek, ale nigdy nie miałam więcej niż pięć sekund. Obiecałam sobie, że któregoś dnia się tutaj wybiorę i zobaczę go z bliska.
Kilka miesięcy później, w środku tygodnia zaplanowaliśmy wycieczkę do Semmering. Pomysł był całkiem spontaniczny, więc nie zdążyliśmy zagłębić się temat historii tego miejsca. Czasem okazuje się to w sumie lepszym wyjściem – nie oczekiwać wiele i dać się zaskoczyć, a dopiero później, będąc zafascynowanym tematem, wszystko doczytać.
Wyruszyliśmy na tyle wcześnie, żeby na miejsce dotrzeć o wschodzie słońca i skorzystać z dobrego światła. Tak naprawdę to bardzo liczyłam na to, że Semmering będzie we mgle i oczami wyobraźni widziałam zdjęcia jakie tam zrobię. Plan nie do końca się powiódł. Dotarliśmy co prawda przed wschodem słońca, ale pogoda wskazywała raczej na piękny, słoneczny dzień. I taki też był. Dokładnie nie to, na co liczyłam do fotografowania, ale chociaż był to idealny, jesienny dzień, do spędzenia na zewnątrz.
W skrócie o historii Semmering
Wszystko zaczęło się w połowie XIX wieku za sprawą budowy górskiej trasy kolejowej, która jak na tamte czasy była niezwykle trudnym w realizacji projektem. To pierwsza taka trasa kolejowa w Europie, ale mówi się nawet, że to pierwsza prawdziwa górska linia kolejowa na świecie. Wyobraźcie sobie; 14 tuneli, 16 wiaduktów, ponad 100 kamiennych mostów, a do tego 460m przewyższenia terenu na odcinku 41km. To wszystko stworzone przy pomocy sprzętu sprzed prawie 200 lat. Kiedy rozpoczęto prace nie istniał jeszcze pociąg, który mógłby sobie poradzić z tak dużym przewyższeniem terenu, ale wiara w rozwój techniki ostatecznie nie zawiodła.
Wraz z otwarciem trasy kolejowej, położone najbliżej Wiednia górskie tereny otworzyły się na turystykę, powoli przekształcając Semmering w miejscowość uzdrowiskową. Powstało wtedy kilka ogromnych, luksusowych hoteli i domów zdrojowych, które miały ściągać zamożnych, przybywających głównie ze stolicy gości. A nie były to czasy, w których na podróże mógł pozwolić sobie każdy. Do Semmering przybywała głównie szlachta Austro-Węgier, gościli tu również członkowie rodziny Habsburgów.
W czasie II wojny hotele służyły głównie jako szpitale dla rannych żołnierzy i chociaż później Südbahnhotel (który zobaczycie na pierwszych zdjęciach) wrócił do swojej pierwotnej funkcji, to w 1976 zakończył działalność i od tamtego czasu stoi pusty.
Cały odcinek trasy kolejowej nadal jest w użyciu, będąc głównym połączeniem kolejowym między Wiedniem a Graz i wieloma innymi lokalizacjami na południe od stolicy od Austrii. Od 1998 jest też wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Zimą, w pobliskim ośrodku narciarskim co roku w grudniu od 1995 odbywa Puchar Świata w narciarstwie alpejskim. Było to dla mnie sporym zaskoczeniem, bo ośrodek jak na Austrię jest skromny i jeżdżą tu przede wszystkim narciarze z okolicy oraz mieszkańcy Wiednia, dla których są to najbliższe góry.
W pozostałe pory roku, szczególnie w słoneczne weekendy małe grupki starszych ludzi przyjeżdżają w okolice Semmering wędrować. Przełęcz słynie też z dobrych warunków do wspinaczki górskiej. Kilka małych, luksusowych pensjonatów przyciąga co bogatszych gości, ale starsza część miejscowości już dawno zapadła w sen, z którego raczej się nie wybudzi. Ciężko powiedzieć co stanie się ze słynnymi, starymi hotelami, bo trudno wyobrazić sobie scenariusz, w którym wielomilionowa inwestycja w odnowę któregoś z opuszczonych hoteli mogłaby się zwrócić.
Jak najlepiej zwiedzić Semmering i okolice?
Można przyjechać tu autem (1:15h od Wiednia), ale ciekawszym rozwiązaniem będzie podróż pociągiem (również 1:15h od Wiednia Hbf), bo przy okazji można doświadczyć uroków trasy kolejowej.
Przy dworcu Semmering zaczyna się szlak spacerowy Bahnwanderweg. Prowadzi wzdłuż trasy kolejowej, choć nie znaczy to oczywiście, że idzie się przy torach. Szlak jest bardzo dobrze oznaczony, od czasu do czasu poczytać można o historii Semmering, zaznaczone są punkty widokowe, więc ciężko pominąć tu najciekawsze miejsce. Do wyboru są też różnej długości ścieżki. Najkrótsza prowadzi do stacji Beitenstein (9km), dłuższa do ruin zamku Klamm (15km), dalej Payerbach (21km) i najdłuższa prowadzi do zamku w Glognitz (23km). Dobrze jest sprawdzić wcześniej rozkład jazdy pociągów, żeby skrócić sobie powrotną drogę, zwłaszcza jeżeli wybierze się którąś z dłuższych opcji.
Südbahnhotel był w czasach swojej świetności prawdziwie luksusowym hotelem. Ośrodek miał podobną ofertę do tego, co dzisiaj zapewniają kilkugwiazdkowe kurorty. A może nawet i więcej, biorąc pod uwagę, że zimą ogrody i tereny golfowe zamieniały się w stok narciarski, lodowisko, tor do bobslejów, naturalny tor saneczkowy, zbudowano nawet skocznię narciarską! Biorąc to pod uwagę, garaż samochodowy z hotelowymi mechanikami czy kryty basen, to już jakby mniejsze atrakcje.
Na parterze znajdowała się sala restauracyjna, centrum życia hotelu, która do dzisiaj jest dobrze zachowana i można zobaczyć ją z ulicy wspinając sie na górkę (po lewej na zdj.). To tutaj każdego wieczoru zjawiał się właściciel hotelu i upewniał się, żeby odpowiedni ludzie siadali przy stole z podobnymi do siebie personami.
Szczególnie dobrze zachował się też podobno bar z 1930, choć nie znałam jego lokalizacji.Stary zakład fryzjerski połączony z hotelem. Nie wiem czy na dzień dzisiejszy ktoś mieszka na miejscu, ale trafiliśmy w sieci na video sprzed kilkunastu lat, w którym przedstawiono starszego pana, stróża budynku, mieszkająca w hotelu razem ze swoim owczarkiem niemieckim. Przyznał, że nocą odczuwał czasem strach, ze względu na odgłosy niosące się po tym potężnym budynku, ale dzięki psu czuł się pewniej. Südbahnhotel w oddali. Na stronie hotelu możecie przeczytać więcej o jego historii (także po angielsku). A gdyby ktoś miał kilka milionów euro na zbyciu – hotel czeka na inwestorów.
Jeden z pięknych domów Semmering.
Przejeżdżając obok zastanawialiśmy się jaką funkcję mógł pełnić ten budynek w przeszłości, aż spotkaliśmy starszego pana mieszkającego w okolicy i podpytaliśmy go o kilka rzeczy. Okazało się, że była to kiedyś pralnia hotelu Südbahnhotel, a dzisiaj jest budynkiem mieszkalnym.
Dotarliśmy w końcu do mojego hotelu ze “Lśnienia”, który widywałam zawsze z okna pociągu. Okazało się, że to stary dom zdrojowy.
Kurhaus Semmering wybudowany został w 1909 i wraz z hotelem Südbahn i Panhans należał do symboli Semmering, również przyciągając wiedeńską śmietankę towarzyską. Wśród gości znalazło się wiele słynnych postaci z austriackiej sceny artystycznej, ale z osób, które kojarzycie na pewno– gościł tutaj również Jan Kiepura.
Wnętrze domu zdrojowego było wyjątkowo eleganckie i po dzień dzisiejszy jest nieźle zachowane, choć w latach 50-tych dokonano pewnych zmian. Na wyższych piętrach hotelu znajdowały się kiedyś luksusowe pokoje, a na niższych piętrach o obniżonym standardzie. Bliżej parteru znaleźć można było główną jadalnię, pokój gier, muzyki, czytelnię, a na zewnątrz goście mieli możliwość grania w golfa, ćwiczenia gimnastyki czy gry w tenisa.
Wspomniany wyżej hotel Panhans funkcjonuje do dzisiaj i chociaż z zewnątrz prezentuje się pięknie, to niestety jego wnętrze zostało zmienione i jak na **** hotel, pokoje nie prezentują się zbyt dobrze.
Obchodząc Kurhaus wyobrażałam sobie, że włamanie do budynku nocą/ wczesnym rankiem byłoby superciekawym doświadczeniem.
Hotel skierowany jest na południowy wschód, z widokiem z powyższego i poniższego zdjęcia.
W czasie II wojny do zdrowia dochodzili tutaj żołnierze, a z kolei tuż po wojnie budynek okupowany był przez armię sowiecką ze względu na granicę między strefą brytyjską a rosyjską przechodzącą właśnie przez Semmering.
Po czasie Kurhaus otworzono ponownie jako dom zdrojowy, ale już nie z tym samym sukcesem i po czasie został zamknięty. Do 1988 służył jako centrum rekreacyjne dla pracowników państwowych. Ostatecznie w 2007 budynek kupiony został przez jakiś koncern z Kazachstanu. Od tamtego czasu Kurhaus stoi pusty, choć raz w roku, latem, wewnątrz budynku odbywa się lokalna impreza artystyczna.
Okna sali głównej.
Od strony wejściowej hotel nie prezentuje się już tak ładnie, wejście było też na pewno odnawiane od czasów jego powstania.
Po obejściu budynku z każdej strony weszliśmy na małą górkę kryjącą się za hotelem.
Najpiękniejsze kolory jesieni!
Ponownie widok z tarasu hotelu.Kurhaus zalicza się do chronionych zabytków, chociaż ku naszemu zdziwieniu nie należy do nich Sudbahnhotel. Jestem ciekawa czy któryś z tych budynków dostanie jeszcze kiedyś kolejną szansę…
Pojechaliśmy kawałek dalej, po czym znowu natrafiliśmy na duży, opuszczony dom.
Jeden z wielu wiaduktów, niektóre z nich są dwupiętrowe.
Następnym przystankiem były ruiny zamku w Klamm, które też utkwiły mi w głowie z jazdy pociągiem.
W pewnym momencie jadąc z Graz wyjeżdża się z tunelu z doskonałym widokiem na góry i przełęcz Semmering, z ruinami zamku w oddali. Tym razem sprawdziliśmy jak to wygląda z drugiej strony.
Po kilku godzinach zrobiliśmy przerwę na kanapki, a potem wróciliśmy na dworzec i poszliśmy wzdłuż trasy Bahnwanderweg. Tak naprawdę powinniśmy wybrać tę opcję od początku, ale nie wiedzieliśmy wtedy o jej istnieniu.
Dobry punkt widokowy na Semmering.
Okolica widziana z wieży widokowej.
Pod koniec naszego spaceru doszliśmy do “20 Schilling Blick”. Okazało się, że to widok, który znalazł się na na banknocie 20 szylingów, czyli austriackiej waluty przed wprowadzeniem euro. Nie wróciłam z mglistymi zdjęciami, ale dzień w Semmering był dla mnie jedną z ciekawszych wycieczek jakie odbyłam do tej pory w Austrii. Z jednej strony dlatego, że to miejsce, które odkryłam przypadkiem, o którym mówi się niewiele i przyjeżdża tu bardzo mało osób. Z drugiej strony ciekawią mnie stare budynki z ciekawą przeszłością, a już tym bardziej kiedy chodzi o hotele.
Jeżeli kiedyś będziecie w Wiedniu i zapragniecie wyrwać się na jeden dzień lekkiego spacerowania po górach, to Semmering i okolice są świetną opcją. Weźcie też pod uwagę ten przystanek podróżując np. na Bałkany.