Nie mogę uwierzyć, że jeszcze miesiąc temu byłam w Nowym Jorku. Czuję się jakby minął rok i jakbym w Anglii była od co najmniej miesiąca, a nie tygodnia.
Mam jeszcze dużo zdjęć ze Stanów, które nigdy nie ujrzały światła dziennego, więc szykujcie się na krótkie wizyty w NYC.
Dzisiaj o koreańskiej kolacji, którą zaliczyłyśmy z Kasią w jej ostatni wieczór, a było to równo miesiąc temu. Echhh…to był piękny tydzień, prawie każdego dnia jadłam w restauracjach, o czym teraz mogę tylko pomarzyć;).
Wybrałam Sik Gaek, która poza dobrymi recenzjami wyróżniała się potrawą w postaci żywej ośmiornicy w kawałkach. Domyślam się, że w większości uznacie to za obrzydzliwe/ zasmucające / oburzające. Pierwszy raz usłyszałam o tym daniu od Tima, który pokazał mi video z ruchomą zawartością swojego talerza podczas jednej z kolacji w Korei. Nie ukrywam, że razem z Kasią planowałyśmy zamówić właśnie ośmiornicę, ale wyrzuty sumienia minęły z chwilą, kiedy kelner oświadczył nam, że nie ma ich w menu, bo sezon zacznie się dopiero za miesiąc.
Zdjęcia wrzuciłam przez Bloggera i chociaż psuje trochę ich jakość, to nie mam teraz zbyt wielu opcji…
Restauracja znajduje się na Queens, gdzie metro jeździ już oczywiście nad ziemią, hałasując przy tym strasznie.
W oddali było widać Manhattan.
Zamówiłyśmy seafood pancake, koreańskiego naleśnika z owocami morza, za ktorym przepadam.
Oczywiście jak zwykle stół zastawiony był dodatkami do dań, dzięki czemu można spróbować wielu koreańskich przysmaków podczas jednej kolacji.
Zupy to kolejny powód dla którego kocham tą kuchnię. Powyższa z tofu, owocami morza i kimchi.
Na koniec podano nam sok z ogórka. Orzeźwiający, słodki, ale nie mogłabym chyba wypić więcej niż tą szklankę.
Ciekawe kiedy następnym razem będę miała okazję zjeść tak dobrą koreańską kolację. W 2011 to jużna pewno się nie uda;).
Adres:
Sik Gaek
49-11 Roosevelt Ave
Woodside, NY 11377