Amazing jest jednym ze słów najlepiej wyrażających zachwyt i dość często wplątuję je w konwersacje (po ang). Najczęściej hasło pada na widok czegość niezwykłego, wspaniałego smaku, ludzi robiących ponadprzeciętne rzeczy, czy w sytuacjach w których jestem pozytywnie zaskakiwana. W podróży amazing pada z moich ust wyjątkowo często – przy pierwszym (drugim, trzecim yy…) kęsie, spojrzeniu na paraliżująco pięknem miejsce, a czasami nie mam wyjścia i po prostu sama przed sobą muszę przyznać “what an amazing life I have”…
Malezja, Cameron Higlands. Schodziliśmy ze szczytu góry, mijaliśmy kolejne pagórki i nagle niespodziewanie za zakrętem wyłoniły się plantacje herbaty…Amazing!
Miasta cierpiące na bezsenność jak Nowy Jork czy Tokio poznawane nocą potrafią zrobić większe wrażenie niż za dnia. Cała podróż przez Nową Zelandię, bycie w drodze i widoki, które roztaczały się na wszystkie strony… Chyba każdy z kierowców z którymi jeździłam stopem wypowiedział lub usłyszał ode mnie AMAZING, kiedy rozmawialiśmy o tym kraju. Spacer jednym z najsłynniejszych mostów świata, Brooklyn Bridge, zwłaszcza kiedy słońce chowa się za budynkami Manhattanu też idealnie wpasowuje się w definicję słowa amazing…
A wspominając o definicji, to przytoczę wytłumaczenie z Urban Dictionary, które w zabawny sposób bije wszystkie inne na głowę: Girl 1- OMG *squeal* “That lime green skirt a AMAZING”.
Girl 2- OMG thanks, no YOU’RE AMAZING. Girl 1- OMG WE’RE BOTH JUST SO AMAZING.” Ten, kto ogląda GIRLS w tym miejscu powinien pomyśleć o Shoshannie mówiącej “OMG this place looks amaze!” Haha;)
Za kilka dni dowiecie się co kryje się za tym wpisem, a dzisiaj wieczorem zapraszam w końcu na posta z Paryża.
|