Każdego dnia mieliśmy napięty program, wstawaliśmy wcześnie rano i ruszaliśmy w drogę.
Celem na środę była Sossusvlei, dolina otoczona piaszczystymi wydmami. Znajdują się tam najwyższe wydmy na całej pustyni w tym najwyżsża na świecie (340m).
Zdjęcie zrobione przez tylnią szybę w samochodzie.
Krótka przerwa na rozprostowanie kości w przydrożnym zajeździe.
Adam, fotograf w naszej ekipie, zajmował się przede wszystkim kręceniem filmów. Asfalt był dobrą okazją do nakręcenia kilku scen z drogi, siedząc w bagażniku i nie zakurzając przy okazji aparatu.
Mały postój i kilka słów od naszego przewodnika, Fricka na temat pustyni i miejsca w którym się znajdowaliśmy.
Krajobraz zmieniał się co chwilę. W pewnym momenecie skaliste góry zastąpiły wydmy.
Jeżdżąc samochodem po terenie Parku Narodowego trzeba być szczególnym ostrożnym, bo za potrącenie zwierzęcia grożą wysokie kary.
Więcej zdjęć i kręcenia;).
Tuż przed doatrciem do celu mieliśmy do przejechania bardzo piaszczystą drogę. Teraz już przynajmniej wiem jaka jest technika jazdy po takiej nawierzchni.
Na miejscu czekało nas śniadanie, choć dotarliśmy z dużym opóźnieniem i w zasadzie był to lunch.
Owoce tego drzewa po raz pierwszy zobaczyłam na stole podczas kolacji poprzedniego wieczoru, spełniały element dekoracyjny. Ułożone naprzeciw siebie wyglądają jak odcisk stopy wielbłąda.
Klaudyna, specjalistka ds. PR ze Skody była naszą “mamą”, do której zgłaszaliśmy się ze wszystkim, a ona dzielnie się nami opiekowała;).
Po lunchu poszliśmy wspiąć się na pobliską wydmę.
Latem panują tu bardzo wysokie temperatury, ale w okresie zimowym jest po prostu ciepło. Ze względu na wyjątkowo suche powietrze, odczuwalne temperatury są niższe, a człowiek nie poci się tak, jak w przeciętnie wilgotnym klimacie.
Pustynia Namib ma długość 1300km, rozpoczyna się terenie Angoli i ciągnie się wzdłuż wybrzeża Namibii. Jest to najstarsza pustynia, liczy około 80 mln lat. Jej piasek przybiera barwę od żółtego (blisko oceanu) po ciemnoczerwony w głębi lądu.
Schodzenie w dół przypomniało mi sandboarding, zjeżdżanie z wydm na desce, którego miałam okazji spróbować w Peru. Na tej pustyni również oferowane są takie rozrywki, ale my nie mieliśmy ich w planie wycieczki.
Springbok, antylopa południowoafrykańska, to często widywane w Namibii zwierzę, a także jeden z symboli RPA.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Solitaire, malutkiej wiosce, która opiera się o stację benzynową, restaurację, piekarnę, można znaleźć tu także nocleg, ale niewiele poza tym.
Wraki samochodów to charakterystyczny znak Solitaire.
W piekarni czekał na nas deser i kawa.
Byłam zaskoczona jak pyszne ciasto z jabłkami można zjeść na środku pustyni. Nie pamiętam skąd pochodził właściciel, ale jeżeli miał korzenie niemieckie, to trochę tłumaczyłoby bardzo dobry smak tego Apfelkuchen;).
Musieliśmy się pospieszyć, żeby obejrzeć zachód słońca w naszym hotelu, skąd rozpościerał się piękny widok. W kolejnym poście zobaczycie zdjęcia stamtąd.
Tym razem kolacje jedliśmy na zewnątrz, bo przygotowano dla nas barbecue.
Do wyboru były kiełbaski z dziczyzny, antylopa południowoafrykańska, oryks i wieprzowina.
Spróbowałam kiełbaskę i antylopę, ale mięso było smaczniejsze od kiełbasy. Danie podano z ziemniakami i warzywami na ciepło.
Nasza grupa liczyła trzynaście osób, przeważali dziennikarze motoryzacyjni. Miałam przyjemność poznać panów z Auto Świat, Moto.pl, Playboya, Auto Centrum, Interia.pl, Wp.pl, Auto Motor i Sport, dwie osoby ze Skody i redaktor prowadzącą Travelera Nat Geo. Bardzo wesoła ekipa, dawno się nie naśmiałam tyle, ile podczas tego wyjazdu.
Po deserze usiedliśmy przy barze i chociaż wódka kaktusowa skończyła się poprzedniej nocy, to każdy znalazł dla siebie jakiś trunek i razem z naszymi przewodnikami oraz właścicielem hotelu ponownie zakończyliśmy w miłej atmosferze noc.