Po pięknym, bezchmurnym dniu, miałam ochotę obejrzeć zachód słońca z jakiegoś wyjątkowego miejsca. Padło na Bernal Heigths Park, bo od początku mojego pobytu w San Francisco chciałam się tam wybrać, a jakoś nigdy nie miałam okazji.
Teraz tylko marzę, żeby pogoda w moje ostatnie popołudnie w San Francisco była podobna, bo to jest miejsce w którym chciałabym, aby zakończył się mój ostatni dzień w Kalifornii…
Obok nas siedziała grupka znajomych, w której chłopak grał na małym akordeonie. Aaron (później się sobie przedstawiliśmy) spytał, czy mogłybyśmy zrobić im zdjęcia. W zamian za to, zagrali i zaśpiewali dla nas piosenkę.
Pod wpływem ich muzyki i otaczających widoków wzruszyłam się.
Następnego dnia przesłałam Aaronowi zdjęcia emailem.