Ładne zdjęcia z minionej podróży skończyły się wraz z pierwszym postem;). Przez resztę wyjazdu obijałam się, momentami przymuszałam, często nie chciało mi się wyciągać albo zabierać ze sobą aparatu, więc robiłam foty iPhonem. I właśnie dlatego większość postów będzie zawierało mix zdjęć z aparatu i telefonu.
A dzisiaj relacja z dnia spędzonego w Helsinkach. Miałam szczęście, że trafiłam na świetną pogodę, bo pozytywną aurę dało się wyczuć w powietrzu. Ludzie leżeli na trawie w parkach, spacerowali, siedzeli na zewnątrz w restauracjach i cieszyli się weekendem. Położenie nad morzem dodaje miastu uroku i latem ma całkiem wakacyjny klimat.
Po śniadaniu Jukka zabrał mnie na (moją pierwszą) przejażdkę motocyklem. W jedną stronę jechaliśmy normalną drogą, ale chciałam doświadczyć większej prędkości, więc wracaliśmy autostradą. Podobało mi się bardziej niż się spodziewałam!
A motocyklem pojechaliśmy nad jezioro Bodom, gdzie latem 1960 miało miejsce najsłynniejsze morderstwo w historii Finlandii. Czwórka nastolatków rozbiła natomioty w miejscu ze zdjęcia, a z rana trójkę z nich znaleziono martwych, jeden chłopak był ranny. Zeznał, że w środku nocy jedna lub kilka osób zaatakowało ich nożem. Sprawcy nigdy nie odnaleziono, aż w 2004 pojawiły się nowe poszlaki, które wskazywały winnym Nillsa Gustafssona (dziś ma 71 lat), tego, który przeżył. Stał się głównym podejrzanym, został oskarżony i trafił do więzienia. Rok później uniewinniono go, bo sąd uznał dowody za nie wystarczająco silne, a oskarżony dodatkowo otrzymał odszkodowanie. Osoby związane ze sprawą są jednak pewne, że to właśnie on zamordował swoich znajomych, ale sprawa pewnie już nigdy nie zostanie rozwiązana.
Tego dnia Daria z Jukką wybierali się na wesele znajomych. Podrzucili mnie do Helsinek i ruszyli dalej.
Kupiłam na spróbowanie kawałek sera Leipäjuusto, który polecała mi Daria. Ser skrzypi w zębach trochę jak oscypek, ale jest z mleka krowiego. Podobno dobrze smakuje z dżemem z moroszki, nordyckiej maliny.
Kawiarnia podzielona jest na restaurację/kawiarnię i sklep. Trafiłam tam na lunchbox z Muminkami, kolejny symbol tego kraju.
Najbardziej interesowała mnie dzielnica Punavuori, która jest tą bardziej artystyczną częścią miasta, z z małymi, niezależnymi sklepami, second handami, kawiarniami.
Trochę czasu spędziłam w Muzeum Designu.
Kręciłam się po Punavuori, bo upatrzyłam sobie kilka miejsc. Niestety większość była zamknięta bo było to sobotnie późne popołudnie.
W końcu doszłam do Merisatama i dalej spacerowałam wzdłuż wybrzeża.
Fotorelacje z Tallinu i Rygi może też nie zapowiadają się fascynująco, ale na koniec postaram się zebrać dla Was trochę adresów i stworzyć mały subiektywny przewodnik z tych trzech miast z jakimiś praktycznymi wskazówkami przy okazji.