Menu
Historie / Podróże / Życie

Argentyna: Północna Patagonia

Północna Patagonia Argentyna

Jednym z założeń naszej podróży po Ameryce Południowej było zatrzymanie się gdzieś na dłużej w ramach wolontariatu. Półtora miesiąca przed wyjazdem stworzyliśmy konto na workaway.info, wysłaliśmy dużo zapytań w różnych częściach Patagonii, ale rezultat był rozczarowujący. Na kilkanaście wiadomości dostaliśmy dwie odpowiedzi, w obu przypadkach negatywne.
Później nie miało to większego znacznia, bo kiedy zaczęliśmy podróż na motorze, okazało się, że i tak nie mielibyśmy czasu na wolontariat, już samo przemieszczanie się z miejsca do miejsca zajmowało sporo czasu biorąc pod uwagę, że całościowo nie mieliśmy go wiele.
Przy drugiej wizycie w Argentynie, kiedy uciekliśmy od zimnego i deszczowego Chile, na nocleg upatrzyliśmy sobie winnicę z B&B, parkingiem dla pojazdów campingowych i z campingiem. Znajdowała się bardzo blisko granicy i chociaż teren zamienił się w płaski, to dookoła rozpościerał się widok na ośnieżone szczyty Chile. Nie mieliśmy za wiele do jedzenia, w okolicy nie było żadnych sklepów, więc krótko po przyjeździe kupiliśmy od właściciela lokalną chorizo, wypiekany na miejscu chleb, butelkę wina i zabraliśmy się za grillowanie kiełbasek. Po kolacji właściciel zaproponował nam czy nie chcielibyśmy następnego dnia popracować kilka godzin w jego winnicy w zamian za darmowy nocleg i zwrot pieniędzy za zakupione produkty. Podpasowało nam to rozwiązanie bardzo, zgodziliśmy się i w ten sposób mieliśmy namiastkę planowanego wcześniej wolontariatu. Zostaliśmy nawet dzień dłużej, bo właściciel wręcz błagał nas o pomoc ze względu na zbliżające się winobranie. Wyjechaliśmy jednak stamtąd z pewnym niesmakiem, bo okazało się, że właściciel miał tendencje do wykorzystywania ludzi. Na miejscu pracował pewien Anglik, który opcję wolontariatu znalazł przez internet i na miejscu był mniej więcej miesiąc. Byłam w niemałym szoku, kiedy powiedział nam, że pracuje 6 razy w tygodniu po 8-10h, w zamian za (bardzo słabe) wyżywienie i nocleg. Miał z tego jakąś przyjemność, bo inaczej by go tam nie było, ale mimo wszystko było to słabe zagranie ze strony Nant y Fall. Jak na miejsce ze świetnym, lokalnym winem, mieli tam też bardzo słabe posiłki. Opadła mi szczęka, kiedy gościom zaserwowano na kolację ryż z kawałkami kiełbasy, w którym nie było nic poza tym, nawet soli. Jak nudne było to danie przekonałam się sama, bo dostaliśmy je również na kolację pracowników. Suchy chleb z herbatą na śniadanie, albo spaghetti z przyprawą zioła prowansalskie na lunch, kiedy tuż obok była szklarnia ze świeżymi ziołami i warzywami. Jedzenie, jakiego nie zaserwowałabym nikomu, a już tym bardziej w podziękowaniu za 8h pracy. I jeszcze najbardziej irytująca akcja spotkała nas na koniec, kiedy musiałam dopytywać właściciela na pięć sposobów o zwrot pieniędzy za nocleg, bo jakoś wyjątkowo nie mógł zrozumieć o co mi chodzi.
Fajnie było spędzić dwa dni w tamtym miejscu, nie żałowaliśmy, ale cieszyliśmy się, że to były jednak TYLKO dwa dni. Przestrzegam Was przed podobnymi wolontariatami, gdybyście mieli zostać gdzieś na dłużej – od chytrych pracodawców, lepiej trzymać się z daleka…

DSC07904-2Krótko po przekroczeniu granicy, między Futuleufu i Trevelin.DSC07908-2
DSC07910-2
DSC07912-2
DSC07906-2

DSC07913-2Grillowana chorizo i chleb natarty czosnkiem w pięknie odnowionej stodole.DSC07913 2-2 Wieczór spędziliśmy z emerytowanym Szwajcarem, który podróżował po Ameryce Południowej autem przerobionym na bardzo prostego campera. Lubię zawierać znajomości z ludźmi w różnym wieku, a w podróży zazwyczaj o to najłatwiej. Pod koniec dołączył do nas jeszcze emerytowany nauczyciel z UK. DSC07915-2Widok z winnicy.DSC07920-2Naszą pracą było wiązanie siatki w taki sposób, żeby ptaki nie mogła wlatywać i wyjadać winogrona.

winnica argentyna

DSC07923-2

Północna Patagonia Argentyna

winnica argentyna Wiem, że to zdjęcie wygląda jakbym mocno majstrowała z highlights w programie do edycji, ale nie ruszałam tej opcji. Niebo było intensywnie niebieskie tego popołudnia, a z kolei na górę padało słońce i chyba przez to wyglądała jakby przeszła przez Photoshopa. DSC07931-2

DSC07937-2

Północna Patagonia Argentyna – camping

Następnym krótkim przystankiem było na naszej drodze El Bolson. Noc spędziliśmy nad rzeką.

DSC07942-2Miasteczko ma opinię hippie, co całkiem dobrze da się zauważyć spacerując po targu z produktami rzemieślniczymi w centrum. El Bolson otoczone jest górami i jeziorami, więc nie brakuje tu też outdoorowych aktywności. My spędziliśmy jednak niecały dzień na miejscu i pojechaliśmy dalej. Nie dlatego, że nam się nie podobało, ale mieliśmy wrażenie, że powinniśmy dojechać tego dnia gdzieś dalej.  DSC07945-2Na targu znaleźliśmy stoisko z pizzą ze świeżymi pomidorami i bazylią w nietypowo niskiej cenie. Po tygodniach gotowania samemu + przeciętnego i drogiego jedzenia niemalże skakaliśmy z radości.DSC07947-2Widoki w drodze do Bariloche.DSC07949-2Ta część Argentyny jest niesamowicie malownicza i świetnie nadaje się na road trip.

DSC07951-2

Północna Patagonia Argentyna

DSC07966-2
Okolice Bariloche to też góry i jeziora i właśnie taką pustą plażę wybraliśmy na nasz nocleg, chociaż ze względu na wszechobecny wiatr oczywiście musieliśmy schować się za drzewami.
DSC07970-2DSC07976-2
Gotowanie i czytanie Wysokich Obcasów w przerwie.

DSC07982-2Ryż z ciecierzycą, pomidorami, sojowym mielonym w sosie pomidorowym.

DSC07993-2
Bariloche to nietypowe miasto jak na Amerykę Południową, ze względu na alpejską architekturę można poczuć się tu czasem jak w Szwajcarii albo Austrii. Dotyczy to często luksusowych domów z widokiem na jezioro, które należą chyba do najdroższych w całym kraju. Przez położenie na stromych zboczach momentami miałam też wrażenie, że chodzę po San Francisco.
Pomijając letnie outdoorowe aktywności i fakt, że zimą miasto zamienia sie w kurort narciarski, Bariloche słynie też m.in. z produkcji czekolady. To dobre miejsce na kontynencie, żeby porzucić na chwilę tęsknotę za dobrą czeko, choć jak pewnie się domyślacie ceny są raczej po tej wyższej stronie.

DSC07994-2DSC07998-2Zachód słońca nad jeziorem Nahuel Huapi.DSC07999-2doub

DSC08001-2bariloche argentynarestauracja bariloche
Benjaminowi zależało, żeby spróbować w tej podróży dobrego argentyńskiego steka. Bariloche z dużym wyborem dobrych restauracji nadawało się do tego najlepiej ze wszystkich miejsc, jakie planowaliśmy odwiedzić.
stek argentyński
Wybraliśmy się do Alto El Fuego, gdzie mięso było zarówno świetnej jakości i perfekcyjnie przyrządzone. Do tego chimichurri, porcja frytek, sałatka i butelka wina. Z tego co pamiętam, to była najdroższa kolacja naszej podróży (jakieś 150-200zł).DSC08016-2Krótko za Bariloche jadąc na północ krajobraz znowu bardzo się zmienił. Góry i lasy zastąpiła górzysta półpustynia.

DSC08028-2
W skałach takich jak na szczycie góry żyją kondory. Zazwyczaj widywaliśmy je wysoko nad nami, ale niedaleko tego miejsca udało mi się zobaczyć kondora z całkiem bliska.

DSC08023-2DSC08035-2
Mosty takie jak ten nie były rzadkością.

DSC08038-2I ponownie dzień przekraczania granicy między Argentyną i Chile okazał się jednym z tych z najpiękniejszymi widokami. W tle wulkan Villarica (2847m).

granice argentyna chile
Kolejna granica in the middle of nowhere.DSC08041-2

patagonia argentyna

Północna Patagonia Argentyna

Post dotyczył odcinka zaznaczonego na mapie!

Północna Patagonia Argentyna – jesteś ciekaw jak wygląda ten sam region po stronie Chile?
Zajrzyj tutaj