Powinnam zacząć od Salwadoru, ale stworzenie posta na ten temat zajęłoby mi pewnie kilka godzin, więc na prawdziwą relację będziecie musieli poczekać jeszcze kilka dni.
W miarę na bieżąco staram się uaktualniać Twittera, co możecie zaobserwować też na moim blogu, w kolumnie po prawej stronie.
Tak czy inaczej na poprzedniego posta nie mogę już patrzeć, więc postanowiłam napisać kilka słów;).
Od piątku byliśmy poza Limą, zwiedzając południowe wybrzeże, spędzając dwie noce w małej oazie na pustyni, a ostatnią w miejscowości otoczonej górami, słynącej z winnic i raftingu na tamtejszej rzece.
Dziś rano po raz pierwszy w życiu zmierzyłam się z raftingiem i bawiłam się świetnie.
Niedawno wróciliśmy do Limy. Tim nie czuje się teraz najlepiej i drzemie, a ja czekając na niego tworzę “szybkiego” posta. On jutro wieczorem leci do domu, a ja w środę rano. Już teraz wiem, że zabrakło nam czasu na wszystko co chciałam zrobić, ale mam nadzieję, że Tim się nie rozchoruje i jeszcze uda nam się co nieco nadrobić w ciągu ostatnich 24h.
Możecie się domyślać się, jak smutno mi z powodu kończących się wakacji i że wcale nie cieszę się na myśl o powrocie. Cieszę się jednak, że robiąc na blogu relację z wyjazdu będę mogła przeżyć wszystko jeszcze raz…
Written by
Ula
Further Reading...
“And this is going to be your room”.
July 14, 2010Love & perfume.
December 18, 2009Williamsburg vol. 1.
September 22, 2010
Previous Post
Mój przeciętny dzień pracy jako au pair
Next Post