Menu

Macie czasem tak, że po jakimś negatywnym zdarzeniu czujecie się spokojni, że drugi raz, a przynajmniej za chwilę na pewno się nie powtórzy? Ja mam tak często, po prostu czuję, że to mało prawdopodobne. Gdyby potrącił mnie samochód i wyszłabym z tego cało, to nastawiałabym się, że drugi raz już mi się to nie zdarzy.
A może wierzyć powiedzeniu, że nieszczęścia chodzą parami?
Bo raczej według takiej zasady, linie zgubiły znowu mój plecak. Dwa miesiące temu przyleciałam do Berlina z Nowego Jorku bez bagażu i musiałam kombinować jak spakować się w podróż do Maroka. Z dostępem do rzeczy z domu było jednak trochę łatwiej. Teraz dwa dni po przylocie miałam wyruszyć do Toronto, gdzie temperatury wahają się ostatnio między -10 a -20. Czapka i szalik są, ale pod cienkie spodnie też by się coś przydało włożyć. Nie wspominając już nawet o tym, że fajnie byłoby mieć t-shirt na zmianę…

Zastanawiałam się czy nie zrezygnować z tego wyjazdu, ale teoretycznie da się przeżyć z tym, co mam, no bo jedną parę bielizny posiadam, ubranie na sobie też, laptopa, Kindla, iPhona, aparat i ładowarki (poza tą do aparatu) również. Mogę też sobie zrobić tydzień bycia całkowicie nieatrakcyjną, bez żadnego kosmetyku do twarzy, tylko z kremem do rąk, który właśnie spełnia rolę energetyzującego kremu z witaminami, chroniącego przed zimnen na dzień, jak i kojąco- witalizującego, pozwalającego zregenerować cerę przez noc.

Natomiast wczoraj wieczorem pomyślałam już, że jestem częścią jakiegoś żartu. Chcecie wiedzieć co się dzieje, kiedy ma się jedną jedyną parę gaci na kilka miesięcy podróży? (brzmi dramatycznie, ale akurat tak prezentuje się w tej chwili moja sytuacja) Rozpadają się po drugim dniu. Dzieje się z nimi coś, co znawet nie przyszłoby mi do głowy, że może się stać. Nieszczęsna para posiadała dwa kółeczka, które trzymały przód i tył. Nic ekstrawanckiego, nie wyobrażajcie sobie zaraz TAKICH majtek. Wyprałam je wczoraj, a kiedy przy osuszaniu wykręcałam, jedno kółko pękło i gacie rozpadły się. Trzymałam nagle w rękach coś, co w ogóle nie przypominało tego, co jutro miałam znowu na siebie nałożyć.
Związałam majtki na supeł i w takich właśnie jadę do Toronto. W związanych. W sumie szkoda, że nie zniszczyły się doszczętnie, żebym musiała jechać bez i wyjść z atuobusu na -20.
No to już wiemy jaki będzie mój pierwszy kanadyjski zakup.
Ha, wcale nie jest to syrop klonowy.

Pierwsze zdjęcie tej podróży, czyli uczta nowojorskich gołębii przy Dunkin’ Donuts. Syrop kukurydziany płynie w amerykańskiej krwi.