Menu
Podróże

Unusual Christmas Eve.

Mimo że nie mogłam być w domu na święta, to dołączyłam do rodzinnej Wigilii przez Skype. Tata zrobił mi wirtualną wycieczkę po domu, mogłam przywitać się ze wszystkimi zwierzętami, zobaczyć czy coś się zmieniło, ocenić potrawy wigilijne, spojrzeć na choinkę, świąteczne dekoracje. Okazało się nawet, że w moim pokoju rosną teraz cytryny, a mój kalendarz pozostał na stronie miesiąca w którym wyjechałam.
Co więcej, Św. Mikołaj nie wiedział chyba, że nie będzie mnie w domu i zostawił pod choinką prezent dla Uli, który również został rozpakowany przed kamerą;).

A jak było z Waszą Wigilią?
Czy ktoś chce pochwalić się otrzymanymi prezentami?:)



Kiedy w Polsce nadeszła noc, u mnie ciągle było popołudnie.
Dalszej części dnia nie spędziłam niespodziewanie sama w domu, a na Brooklynie w towarzystwie czwórki kolegów.
Zjedliśmy wietnamskie kanapki banh mi, wybrałam się z Soe, zobaczyć nieprawdopodobnie udekorowane świątecznie domy (update: posta z nimi dodam jednak jutro), a później w czwórkę pojechaliśmy do baru.
Na koniec nocy jeździliśmy po Brooklynie słuchając świątecznych piosenek, a później Soe zawiózł mnie do domu i przypomniało mi się jak bardzo lubię patrzeć na Nowy Jork z perspektywy bycia w aucie, bo Miasto wygląda zupełnie inaczej…


Sammy z Jordanii, Julian z Niemiec.

Soe i jego przyjaciel z dzieciństwa/współlokator Hein.

Bar był świetny, wyglądał jak dom bractwa, któregoś z najbardziej renomowanych uniwersytetów. Można tu też grać w bule.

Był też duży jak na NY, ale na Manhattanie wszystko jest ciasne, a to już w końcu Brooklyn.

Kominek, kanapy, niestety zdjęcia rozmazane, bo światło było bardzo słabe.

Niektórzy przychodzą tu napić się piwa i poczytać książki.


Widok na Manhattan w okolicach mostu Brooklyńskiego jest wspaniały, nie było oczywiście szans, żeby zdjęcie wyszło w tych warunkach, ale możecie użyć wyobraźni;).