Menu
Podróże

“What the world really needs is more love and less paper work.”

 To relacja z dalszej części dnia z przedostatniego posta.


Po rozstaniu z Jessym pojechalam na Union Square i spotkalam sie z Julia, kuzynka Asya i jej chlopakiem Chrisem.
Image Hosted by ImageShack.us
Usiedlismy azjatyckim barze, zeby cos zjesc, ale ja nie bylam glodna wiec zamowilam passiflorowe smoothie, ktorego nie wypilabym w calosci, gdyby nie kawalki galaretki, ktore byly najsmaczniejszym elementem tego smoothie;).
Image Hosted by ImageShack.us
Poszlismy w gore Miasta i zrobilismy sobie mala przerwe w Madison Square Park.
Image Hosted by ImageShack.us
Sztuka na srodku trawnika.
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Jak juz wygladac glupio, to na calego;P.
Image Hosted by ImageShack.us
Zadecydowalismy, ze przejdziemy sie do sklepu Apple przy Central Parku. Mnie juz bolaly nogi od chodzenia w obcasach, a przede mna bylo do przejscia jeszcze 30ulic i powrot do domu;).
Image Hosted by ImageShack.us
Mijalismy ESB.
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Asya i jej chlopak weszli do Apple, a my z Julia robilysmy w tym czasie na zewnatrz zdjecia. Przeszlam na druga strone ulicy, zeby sfotogrfowac Hotel Plaza.
Image Hosted by ImageShack.us
Fontanna przed hotelem.
Image Hosted by ImageShack.us
Chris pracuje blisko Grand Central Station i chcial nam pokazac swoje biuro, pracuje w finansach.
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Masakryczne miejsce, pewnie nie wytrzymalabym w takim biurze jednego dnia.
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Atrakcja biura: klebek gumek recepturek ;).
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Pozniej doszlismy do stacji Grand Central i pojechalismy do domu.