Menu
Austria / Podróże

Wizyta w Liechtenstein + moje pierwsze austriackie wesele

Drugą noc w Vorarlberg spędziliśmy w miasteczku Feldkirch, położonym blisko granicy z księstwem Liechtenstein. Znajduje się tu XIII wieczny zamek, ładne stare miasto i myślę, że będąc w okolicy warto się tu zatrzymać choćby na 1-2h. Feldkirch może też posłużyć za bazę wypadową, bo choć niełatwo w tych stronach o tani nocleg, to akurat w Feldkirch znajduje się chyba jedyny w okolicy hostel.
Kolejnego dnia czekało nas wesele znajomych Benjamina, ale ponieważ mieliśmy z rana jeszcze trochę czasu, zdecydowaliśmy się odwiedzić Liechtenstein. Moja mama od początku nastawiła mnie na rozczarowanie Vaduz, mając wizytę w stolicy Liechtenstein za sobą, ale nie myślałam, że zawieje aż taką nudą. Vaduz prezentuje się gorzej od przeciętnego austriackiego miasteczka. Nie oznacza to oczywiście zupełnego dramatu, bo austriackie miasteczka są z reguły ładne, ale od stolicy jakiekolwiek państwa, niezależnie od wielkości, człowiek oczekuje trochę więcej niż od przypadkowej wioski po drugiej stronie granicy. Centrum Vaduz jest zaskakująco małe i nie może się nawet pochwalić urokliwym starym miastem. Na głównej ulicy deptaku znajduje się kilka sklepów, kawiarni, restauracji które straszą już niestety cenami we frankach. Na siłę powciskano też wzdłuż głównej ulicy deptaku kilka muzeów, żeby stworzyć jakiekolwiek atrakcje turystyczne.
Od czasu do czasu pod centrum zatrzymują się autokary z azjatyckimi turystami, dla których Liechtenstein, raj podatników i jedno z najbogatszych państw świata jest pewnie głównym punktem wycieczki w drodze ze Szwajcarii do Austrii lub na odwrót.
Ogólnie nie polecam obierać tego kierunku, ale może będąc w okolicy, zechcecie odwiedzić państwo w którym nie byliście, albo po prostu przekonać się na własnej skórze jak wygląda stolica. Tylko nie wybierajcie nigdy Vaduz na cel Waszych wakacji…choć nie wydaje mi się, żeby kiedykolwiek ktoś tak postąpił.

FeldkirchFeldkirch.

Feldkirch

IMG_4336aCentrum Vaduz.

IMG_4339aJeszcze przed Vaduz można dostrzec położony nad stolicą zamek, który pewnie byłby główną atrakcją turystyczną, gdyby nie to, że jest zamknięty dla zwiedzających, bo służy za rezydencję księcia…

RankweilW południe byliśmy już w Rankweil, gdzie odbywało się wesele. Ta niewielka miejscowość wyróżnia się pięknie położoną na wzgórzu bazyliką.

Rankweil

RankweilNie zabrałam do kościoła aparatu i nie zrobiłam zbyt wielu zdjęć na weselu, a jeśli jesteście ciekawi różnic między polskim, a austriackim weselem, to nie było ich tak dużo. Podobało mi się natomiast, że tuż po mszy przed kościołem serwowano napoje; wodę, soki, prosecco, piwo. Goście wymieniali się wrażeniami z ceremonii, był też czas na zdjęcia. Po raz pierwszy spotkałam się też z tradycją wypuszczania balonów. Każdy z gości dostał napełnionego helem balona z przyczepionym zdjęciem pary młodej. Po drugiej stronie znajdowała się informacja o nowożeńcach oraz ich adres. Balony wypuszczane są naraz, a ten, kto później natrafi na balona/kartkę, powinien przesłać młodej parze kartkę z pozdrowieniami.

RankweilWidok z bazyliki na Alpy.

IMG_4398aPo kościele udaliśmy się do hotelu, gdzie w ogrodzie ponownie serwowano napoje.

IMG_4374a

IMG_4350a

IMG_4403aMiędzy gośćmi spacerowały kury.

IMG_4394a

IMG_4388a

IMG_4382a

IMG_4389aIMG_4367a
IMG_4371doubPrzygotowane, ozdobione stoły wskazywały na to, że kolacja zostanie podana w dawnej stodole, ale niestety w związku ze zbliżającą się burzą musieliśmy przenieść się do restauracji.

IMG_4407aMiejsce dla gości na pamiątkowe zdjęcia.

IMG_4416aWieczór i noc przebiegły raczej standardowo jak na wesele. Były tańce, jakieś zabawy z nowożeńcami w roli głównej (na szczęście mało żenujące) i o północy tort, a nawet trzy. Żaden wąsaty wujek nie poległ przy stole, bo najmocniejszymi alkoholami było piwo i wino.
A w czyje ręce wpadł bukiet panny młodej? Łatwo się domyśleć skoro o tym wspominam.