Menu
Austria / Podróże

Dni wolne spędzane w Graz i okolicy

Gdybym miała wskazać jedną z najważniejszych wartości pracy, to prawdopodobnie byłaby to elastyczność. Niestety pod tym względem moja jest po tej niewłaściwej stronie osi, gdzieś na szarym końcu. Udało mi się uśpić na jakiś czas potrzebę podróżowania, ale nie zniknęła rzecz jasna zupełnie, a od pewnego czasu daje wyraźnie o sobie znać.
Tyle, że ddalenie się od Graz choćby na dwie noce graniczy z cudem, opcja urlopu jakby nie istnieje. Praca od rana (a może to jeszcze noc?) do nocy zamienia w zombie, wyrabianie półtora etatu zabiera resztkę życia i zostawia z wiecznym uczuciem niedoboru czasu na wszystko. Z “internetowymi obowiązkami” jestem chyba najbardziej do tyłu, ale muszę wybierać między spędzeniem dnia aktywnie lub przed kompem, a decyzja nie należy tylko do mnie. I pewnie dlatego też kończę tego posta już prawie dwa tygodnie. Pisałam go w domu, Zurychu, Linz, w pociągu na telefonie, dzisiaj piszę z Salzburga, ale opublikuję już w Graz. I gdyby komuś przyszło do głowy, że przecież to podróżowanie, zapewniam, że poza intensywnym przemieszczaniem się nie ma z nim wiele wspólnego. Korzyści finansowe to w obecnej sytuacji bardzo mocny argument, ale też nie wszystko i dlatego deadline tej pracy wyznaczyłam sobie na czerwiec- lipiec.
A do tego czasu muszę kombinować jak wycisnąć coś z dni wolnych w Graz i okolicy, zwłaszcza kiedy przypadają na sobotę lub niedzielę i możemy zrobić coś wspólnie z Benjaminem. W dzisiejszym poście fotorelacja z dwóch dni, w których towarzyszył mi aparat.

 

CZWARTEK

IMG_6784aaZauważyłam, że kiedy nie zaczynam dnia wolnego od sesji przed kompem, to dzień wydaje się dłuższy i udaje mi się w ciągu niego więcej zdziałać. Niestety często nie wybieram tego co najlepsze dla mnie i mimo wszystko spędzam poranek w internecie. Tutaj np. przesłuchiwałam nowy kawałek Moniki Brodki “Horses” – bardzo mi się podoba.

IMG_6791aaW ciągu tygodnia odwiedzam czasem Benjamina na uczelni. Tego dnia z przystankiem na targu.

IMG_6798aaWizyta w laboratorium, gdzie Benjamin przeprowadza ostatnio testy do pracy magisterskiej.

IMG_6805aaJeżeli spotykamy się na uczelni, to najczęściej w porze lunchu, żeby zjeść razem w stołówce. Niedawno, w jeden z pierwszych wyjątkowo ciepłych dni przyniosłam ze sobą koc, zabrałam z domu jedzenie i urządziliśmy mały piknik.

IMG_6800aaSok wiśniowy z targu.

IMG_6812aNa deser wybraliśmy się mimo wszystko do stołówki na dachu uczelni. Od dwóch tygodni działa nie tylko w porze obiadowej, wieczorem serwują tutaj piwo, piwo i kilka prostych koktaili w nieprzeciętnie niskich, studenckich cenach. Super pomysł!

IMG_6819aaSezon na lody rozpoczęty, Eis Greissler to najbardziej lubiana lodziarnia Graz.

IMG_6821aa  Solona pistacja.

IMG_6833aaWymiana uchwytów w kuchennej szafce, z nudnych czarnych na kwieciste.

 

SOBOTA

IMG_6842aaJeżeli mój dzień wolny przypada na weekend, zazwyczaj wybieramy się z Benjaminem o poranku na pobliski targ żywności, gdzie sprzedają tylko lokalni producenci. Jajka najczęściej przywozimy z domu B., ale jeżeli mamy długie przerwy między wizytami w Salzburgu, to zgłaszam się do tego pana.

IMG_6847aaUlubione stoisko ze słodkimi wypiekami. IMG_6860aaPisałam ostatnio na Facebooku, że przy tej pogodzie zamarzyłam o posiadaniu psa, choćby po to, żeby chodzić z nim na spacery. Nie mamy możliwości przygarnięcia jakiegoś na stałe, ale mama podsunęła mi pomysł wyprowadzania psów ze schroniska. Sprawdziłam stronę internetową, Benjamin wykonał telefon i zarezerwowaliśmy na poprzednie sobotnie popołudnie szorstowłosego jamnika Snoopy’ego, bo był ostatnim z dwóch jakie pozostały do wyprowadzenia. Godziny spacerów są mocno ograniczone i ciężko będzie dopasować je pod mój tryb pracy, ale to na pewno nie był ostatni raz.

IMG_6856aa

IMG_6866aa

IMG_6853aaJeden z symboli Austrii, ziołowa oranżada Almdudler. W dzisiejszych czasach najczęściej sprzedawa w plastikowych butelkach, ale do zdobycia też w oldschoolowych szklanych.

IMG_6874aaStyria słynie m.in. z term, jest w okolicy w czym wybierać. W poprzedni weekend pojechaliśmy do Bad Blumau, 50km od Graz. Kompleks budynków został zaprojektowany przez Hundertwassera, słynnego austriackiego artystę. Ulokowany pośródku niczego, między polami, a lasem, schowany od drogi głównej, zaskakuje architekturą jeszcze bardziej niż gdyby znajdował się w mieście.
Podobnie jak w przypadku Hundertwasserhaus w Wiedniu, Bad Blumau unika linii prostych i nawiązuje dialog z przyrodą – na dachu i balkonach term, hotelu i restauracji rośnie trawa, a o tej porze roku kwitną krzewy.bad blumauPo fizycznie męczącej pracy, pomysł kąpieli w gorącej wodzie i kilku sesji w saunie za każdym razem brzmi znakomicie. Bilet wieczorny (30€) umożliwia korzystanie z ośrodka od 17 do 23, co tego dnia było dla nas najlepszą opcją.

bad blumau termyBasen solankowy z wodą o temp 37.3’C to mój ulubiony basen Bad Blumau. Zwłaszcza wieczorem, kiedy dookoła płoną ogniska.

IMG_6881aaNa zewnątrz znajduje się też 25metrowy basen sportowy. Widząc tablicę do pomiaru czasu zachciało mi się przypomnieć stare czasy trenowania i przepłynęłam kilka 25-tek i 50-tek na czas. Siła i kondycja tamtych czasów to odległe wspomnienie, rezultaty oczywiście dalekie od rekordów życiowych, ale fajnie było na chwilę wczuć się znowu w tę rolę.

IMG_6894aa IMG_6890aa