Dobre jedzenie w podróży
Pytacie mnie czasem jak wyszukuję lokali z dobrym jedzeniem w podróży, więc dzisiaj post na ten temat i kilka wskazówek, które mogą przydać się w planowaniu kulinarnych części waszych podróży.
Sposobów na znalezienie świetnego jedzenia jest wiele i ja też korzystam z bardzo różnych. Wiele zależy od tego, gdzie się wybieram. Jak można się domyślić, najłatwiej jest w przypadku wielkich i popularnych miast, na temat których w sieci jest mnóstwo informacji. Jeszcze łatwiej, jeżeli miasto wręcz słynie z doskonałej sceny kulinarnej. Wtedy możecie porównać wiele źródeł; książki kulinarne, magazyny, recenzje na stronach poświęconych gastronomii, opinie szefów kuchni i ludzi związanych ze sceną kulinarną subiektywne przewodniki na blogach.
Gdzie łatwo o dobre jedzenie
Są takie kraje, gdzie w zwykłym miasteczku bez większego wysiłku znajdziecie knajpę z dobrym jedzeniem. W Europie to przede wszystkim kraje południowe, z silną tradycją kulinarną. Jeżeli mieliście okazję znaleźć się w przypadkowych miasteczkach we Włoszech, Francji czy Hiszpanii, prawdopodobnie macie też stamtąd jakieś dobre wspomnienia kulinarne. Z drugiej strony, nawet w Rzymie nie można liczyć, że pierwsza lepsza pizzeria zaserwuje wam świetną pizzę i że na pewno zjecie w podróży doskonały makaron tylko dlatego, że jesteście we Włoszech.
Wiem czego szukam
Nie lubię marnować miejsca w żołądku i pieniędzy na przypadkowe posiłki. Nie chcę przy ograniczonym czasie zdawać się na loterię i zaliczać wpadki. Dlatego od wielu lat przed podróżą lub w trakcie robię research na temat tego, gdzie chciałabym zjeść. W trakcie samego szukania, w dużym stopniu zdaję się na doświadczenie. Często wystarczy rzut okiem na menu, stronę internetową, profil na Facebooku. Widzę zdjęcie wnętrza restauracji czy dania i już wiem czy chcę tam zjeść czy nie. W tym przypadku znowu najprościej jest, kiedy chodzi o jakieś duże miasto. Prawie cały research robię w języku angielskim.
Hipsterhood
Miasta z hipsterskimi dzielnicami potrafią znacznie ułatwić szukanie. Wystarczy spacer po okolicy, a prędzej czy później trafisz na ładną kawiarnię z solidną kawą, bar ze zdrową żywnością, lokal z dobrymi śniadaniami czy eksperymentalną kuchnią. Sprawdza się to prawie zawsze i ma dość proste wytłumaczenie. W centrum miast, gdzie kosmicznie wysoki czynsz opłacić mogą tylko międzynarodowe sieciówki, nie ma miejsca na niezależne inicjatywy. Nieważne czy chodzi o sklep z ubraniami czy kawiarnie. Kiedy młoda i kreatywna część mieszkańców upatrzy sobie jakąś okolicę z niskimi czynszami, można liczyć, że wkrótce zaczną się tam pojawiać miejsca warte odwiedzenia. Aż w końcu robi się tam na tyle atrakcyjnie, że czynsze idą w gorę, przychodzą sieciówki, developerzy, młode rodziny i okolica znowu się zmienia. Temat gentryfikacji odstawmy w każdym razie na bok, pozostańmy przy jedzeniu w podróży.
Poradź się jedzoka
Grono ludzi którym ufam pod względem gustu kulinarnego jest wąskie. Najlepiej radzić się osób, dla których jedzenie jest pasją. Albo przynajmniej przykładają do niego dużą wagę i mają o temacie pojęcie. Wraz z modą na jedzenie i przyrostem dobrych knajp, wszyscy chętnie wyślą cię gdzieś zaczynając komentarz od “koniecznie idź do”. Nie szukajcie może wskazówek na blogach, na których rok temu wisiał przepis na parówki z keczupem, a w tym roku króluje pudding z chia. Mojego zaufania w temacie kuchni nie budzą też osoby, które potrafią na szybko wymienić co najmniej 5 dań lub składników, których absolutnie nie lubią. A po chwile znajdują 10 kolejnych. Nie da się żywić szczerej miłości do jedzenia, a jednocześnie nie móc przełknąć oliwki w żadnej postaci. Nie podpinam pod to konkretnych diet/ stylu życia, za niejedzeniem mięsa kryją się głębsze powody niż “nie lubię, bo… nie”.
Strony z alternatywnymi przewodnikami
Coraz więcej osób od najbardziej obleganych atrakcji turystycznych, woli po prostu wsiąknąć w klimat miasta. Spacerować po nieturystycznych dzielniach, napić się dobrej kawy, zjeść doskonały posiłek, zrobić zakupy w niezależnym sklepie, a wieczorem posłuchać lokalnego zespołu przy porządnym piwie. Dlatego też w ostatnich latach powstało trochę stron skupiających się na alternatywnych atrakcjach miast. Do najpopularniejszych zaliczają się Like a Local i Spotted by Locals. Obie zawierają wskazówki i atrakcje turystyczne z różnych kategorii, sztuki. Ponadto oferują aplikacje na smartfony, a wraz z nimi mapy offline z zaznaczonymi polecanymi miejscami. Któraś z tych aplikacji przydała mi się kilka lat temu podczas zwiedzania Tallinu.
Strony poświęcone lokalnej gastronomii, strony magazynów kulinarnych, przewodniki wydawane przez dobrej jakości gazety/magazyny. Blogi z recenzjami restauracji, podróżnicze mocno związane z kuchnią – o tym wszystkim wspominałam na początku, ale nie jestem w stanie podrzucić konkretów, bo w każdym odwiedzanym miejscu są to inne źródła.
Wraz z rosnącą popularnością Instagrama, aplikacja stała się nie tylko źródłem inspiracji, ale i zbierania informacji. Jedzenie to jedno z najczęściej przewijających się fotografowanych obiektów. Dzięki czemu poprzez hashtagi znaleźć można czasem miejsca, do których warto się wybrać. Odwiedzając np. Berlin, w aplikacji wystarczy wpisać #berlinfood #berlinfoodguide #berlinrestaurant i wszelkie podobne hasła, które wyświetlą się jako popularne związane z jedzeniem. W ten sposób trafimy na zdjęcia lubianych miejsc lub na profile specjalizujące się w tematyce kulinarnej danego miasta, skąd można się dowiedzieć gdzie zjeść.
Tripadvisor?
Podchodzę do tej strony z bardzo dużym dystansem. Jest używana przez masy i czasem sprawia wrażenie, że tam każdy próbuje być ekspertem od wszystkiego. Nie lubię Tripadvisora, ale muszę mu oddać to, że jest przydatny w sytuacjach, kiedy brakuje innych źródeł. Najczęściej w mało popularnych, rzadko opisywanych lokalizacjach. Trzeba mieć tylko na uwadze, że kierując się wyłącznie tą stroną, polecana restauracja może okazać się klapą. Zdarza się, że wśród pierwszej piątki najlepszych lokali danego miasta (nawet tych, z dużą ilością świetnego jedzenia do wyboru) znajdują się przypadkowe pozycje. Restauracja może być zlokalizowana blisko popularnej atrakcji turystycznej, więc trafia tam mnóstwo ludzi, a potem piszą recenzje. Nie sugeruj się mocno rankingiem, prędzej wykorzystaj stronę do zorientowania się jakie restauracje znajdują się w pobliżu. A potem w ramach możliwości sprawdź ich strony internetowe i wyszukaj na ich temat więcej informacji.
Yelp, choć używany również na dużą skalę, sprawdza się moim zdaniem dużo lepiej od Tripadvisora. Pomocny jest przede wszystkim w Stanach, w Europie nie zdobył aż takiej popularności, ale niektóre miasta mają niezłą liczbę recenzji, więc może być dodatkowym źródłem w poszukiwaniach.
Wycieczki kulinarne
Kolejny przykład mody na jedzenie wyraźnie odbijającej się na turystyce. Niektóre biura podróży mają w swojej ofercie wyjazdy skupione przede wszystkim na doznaniach kulinarnych. Nie o takich jednak chcę napisać. Mam raczej na myśli wycieczki kulinarne po miastach, organizowane lokalnie przez różne organizacje, agencje oferujące alternatywne zwiedzanie. Nie byłam na takiej nigdy, bo lubię sama zajmować się researchem. Jednak dla kogoś kto nie ma czasu/ ochoty/ nie wie jak się zabrać za szukanie, taka opcja może być niezłym rozwiązaniem. Tylko zwróćcie uwagę, żeby były to małe, kilkuosobowe grupy. Mało który dobry lokal ma miejsce i chęć na przygarnięcie nieskoordynowanej wycieczki z aparatami gotowymi do odpalenia flasha.
Dobre jedzenie w podróży – jak szukać bez użycia internetu?
W internecie nie brakuje kulinarnych wskazówek w przypadku popularnych miast. Zadanie jest za to utrudnione, kiedy Google zachowuje się, jakby miejsce, które odwiedzasz wraz z frazą “good food” nigdy nie zostało wpisane w wyszukiwarkę. Przede wszystkim nie ma się co oszukiwać, nie wszędzie można liczyć na zjedzenie czegoś dobrego. Czasem wybór może toczyć się między McDonald’s a Kebabem 24h. Wtedy dobrze jest obniżyć swoje poprzeczki już przed wyjazdem, albo zabrać ze sobą dużo kanapek. Załóżmy jednak, że jesteśmy w miejscu, w którym istnieją dość silne tradycje kulinarne, a także mocny zwyczaj jadania poza domem. Czasem trzeba kierować się intuicją, ale kilka sposobów może naprowadzić na dobrą drogę:
-
Co mówią lokalni
Nie zawsze możesz wykazać się znajomością lokalnego języka. Jednak w przypadku gdy jesteś w stanie się dogadać, warto jest podpytać ludzi na ulicy. W małych, nieturystycznych miasteczkach to może być szczególnie łatwe. Tam, gdzie czas płynie wolniej, ludzie są często wyjątkowo życzliwi, cieszą ich przyjezdni i starają się pomóc jak tylko mogą.
-
Nie idź tam, gdzie zapraszają
Kelnerzy stojący przed restauracjami i zachęcający do wejścia do środka zdarzają się przede wszystkim w turystycznych dzielnicach. Jest to jeden z najlepszych znaków, że nie jest to miejsce, w którym chcesz zjeść. Dobre jedzenie samo się obroni, nikt nie musi ciągnąć cię do środka za rękaw, żeby to udowodnić. Znam miejsca, które nie mają wywieszonego nawet szyldu, a ustawiają się przed nim kolejki, bo i tak wszyscy wiedzą, gdzie dobrze karmią.
-
Nagroda za cierpliwość
Przejść przez życie bez stania w kolejce za doskonałym jedzeniem? Jeżeli nie jesteś obojętny na kulinarne doznania, prawdopodobnie ci się to nie uda. Kolejka przed lokalem mówi wszystko, jeżeli grupa ludzi decyduje się na czekanie, żeby zaspokoić głód, to najwyraźniej czekanie zostanie wynagrodzone. Jeżeli nie jest miejsce z jedzeniem na wynos, a restauracja i myślisz, że przechytrzysz resztę próbując zrobić w niej rezerwacje, prawdopodobnie ci się to nie uda, bo ich nie przyjmują. Najlepszym sposobem na uniknięcie kolejki jest zjawienie się na chwilę przed otwarciem.
-
Im mniej, tym lepiej
Cechą słabych restauracji jest często zbyt szeroki wybór dań. 50 pozycji w karcie menu… Pomyślcie ile potrzeba składników do każdego z dań, jak sprawić, żeby wszystko było świeże? Nie da się. Ok, byłam w kilku azjatyckich restauracjach, gdzie karta dań była długa, a jedzenie świetne, ale nie zdarza się to często. Restauracja powinna specjalizować się w kilku- kilkunastu potrawach. Lepiej robić jedną rzecz, ale dobrze, niż wiele przeciętnie. Ta zasada sprawdza się zarówno w życiu jak i w świecie kulinarnym.
-
Targ zamiast restauracji
Targi to czasem najfajniejsze miejsca do zwiedzania w podróży. Jeżeli masz mało czasu i ograniczone sposoby na wyszukanie dobrej restauracji, kierunek na lokalny targ znają wszyscy. Przynajmniej możesz być pewien, że znajdziesz tam coś świeżego, nawet jeżeli ma to być jedzenie w najprostszej postaci. Czasem lepiej skończyć ze świeżym kokosem w ręku, niż smażoną w głębokim tłuszczu tortillą, za którą ustawiła się długa kolejka;).
Jeżeli macie ochotę, podzielcie się waszymi ulubionymi sposobami, stronami, aplikacjami. Może poznam coś nowego i skorzystają z nich również inni czytelnicy!
P.S. Ostatnio odświeżyłam przewodnik po Berlinie, zerknijcie, jeżeli wybieracie się niedługo.
Kilka innych, które pojawiły się na blogu:
Przewodnik po Nowym Jorku
Przewodnik po Rzymie
Przewodnik po Wiedniu
Przewodnik po San Francisco
Resztę znajdziecie w zakładce Subiektywnych przewodników na górze strony.