Menu
Podróże

Grudniowa podróż.

Chyba pora na mały update co do wygranego dzięki Wam biletu lotniczego…
Przyzwyczajona do tanich lotów, myślałam, że mając voucher na 7tys zł oblecę Ziemię dookoła, wsiadając do samolotu pod domem i wysiadając na własnym podwórku. Trochę się przeliczyłam, bijąc przy okazji rekord w ilości czasu spędzonego na szukaniu połączeń lotniczych. Voucher był do zrealizowania na stronie Aero.pl, a więc niestandardowo i decyzje musiałam konsultować z serwisem. Przejrzałam wszystkie możliwe opcje każdej linii, wyloty z każdego europejskiego miasta, różne daty, przesiadki na każdym głównym lotnisku Azji, przylotu na różne lotniska Australii i okolicznych krajów.
Niestety tak już jestem zaprogramowana, że nie lubię przepłacać, za bilety lotnicze zwłaszcza. I chociaż bilet jest darmowy (pomijając podatek 700zł), to lot w dwie strony, nawet na koniec świata za  6-7tys zł uważam za przegięcie;). Wiem, że da się polecieć za 1/3 tej ceny i nie chciałam wykorzystać całego voucheru na jeden bilet, ani poświęcić podróży wyłącznie na Australię, głównie ze względu na koszty. Miałam zamiar połączyć ten wyjazd z jakimś niedrogim azjatyckim krajem. Na samym początku wogóle planowałam, że drugim miejscem będzie Nowa Zelandia, ale po czasie pomyślałam, że wolałabym wybrać się tam kiedyś na dłużej, bez pośpiechu. Później zechciałam odwiedzić którąś z wysp Pacyfiku i przez dłuższy czas byłam nastawiona na Fidżi. Powodem kolejnych zmian planów za każdym razem były koszty biletów, które przekraczały moją wygraną. Dalej w planie miałam Tajwan, a następnie trasę przez Filipiny (natrafiiłam na niedrogi lot z Europy). Stamtąd chciałam na własną rękę polecieć na Tajwan czy do Korei, bo aero.pl nie miało w bazie dostępnych biletów, które widziałam w innych wyszukiwarkach. Niestety loty do Australii i z powrotem z każdego miejsca w Azji (z biletów dostępnych w serwisie) okazywały się w nieciekawych cenach. Duże znaczenie ma też okreś świąteczny, kiedy ceny potrafią wzrastać nawet trzykrotnie.
Niby ostatecznie wybrałam  podróż z pobytem w Indonezji. Tutaj zaczęły się jednak schody przy próbie rezerwacji przez stronę. Szukałam innych kombinacji, które znowu okazywały się niemożliwe do zrealizowania, albo ceny wyższe niż te, które ja znajdowałam. W pewnym momencie zaczęłam żałować, że w ogóle wygrałam ten bilet, bo miałam już serdecznie dość;).
Ostatnią próbą było zarezerwowanie lotu Rzym-Sydney w dwie strony. Kiedy tutaj też pojawił się problem, poddałam się i byłam już praktycznie zmuszona do zrezygnowania z Australii.
I wtedy dostałam maila, że udało się zarezerwować trasę w cenie, którą wyszukałam.
Bilet został już wystawiony i 10 grudnia lecę do Sydney, wracam 8 stycznia. Prawdopodobnie wybiorę się też w tym czasie do Nowej Zelandii, niestety te bilety, razem z innymi wewnątrz Australii muszę zarezerwować już na własną rękę. Podobnie podróż z/do Rzymu, ale nie mogłam wybrać wylotu z UK, bo wszystko było znacznie droższe.
Cięcie kosztów biletu do Australii ma też swoją dobrą stronę. Wykorzystałam 4600zł, a za pozostałą sumę zarezerwowałam loty na wiosnę, a więc wiem już gdzie spędzę przerwę wielkanocną. Mam nadzieję, że nie będziecie mieli nic przeciwko, jeśli kierunek zdradzę Wam innym razem;).
A teraz czas zacząć planować australijską podróż, czasu pozostało niewiele!

 

picture taken by alan del rio