Hallstatt
Być może nie kojarzysz jeszcze tego miejsca z nazwy, ale prawdopodobieństwo, że widziała_eś jego zdjęcie, jest ogromne. Malownicze, baśniowe wręcz miasteczko regularnie pojawia się w podróżniczych artykułach, mediach społecznościowych i na listach „must-see”. Nierzadko budzi w związku z tym przed wizytą wysokie oczekiwania. A potem docierasz na miejsce i… nagle, zamiast zachwytu, pojawia się niedosyt. Bo łatwo odwiedzić Hallstatt w najbardziej przewidywalny sposób: w pośpiechu, tocząc się za tłumem i wrócić z myślą, że to po prostu kolejne “ładne, ale przereklamowane i męczące” miejsce.
Byłoby szkoda – i dla Ciebie, i dla samego Hallstatt, które od lat zmaga się z konsekwencjami masowej turystyki. I właśnie dlatego sposób, w jaki je odwiedzasz ma znaczenie, dla obu stron.
W tym poście podpowiadam, jak nie popsuć sobie wizyty – a właściwie: jak odwiedzić to miejsce tak, by mieć z niego coś więcej niż tylko zdjęcie. Świadomiej, spokojniej, z szacunkiem.
1. Nie zatrzymuj się tylko dla słynnego zdjęcia
To słynne ujęcie z północnego brzegu jeziora – z kościołem, wieżą i górami w tle – zna prawie każdy, kto od czasu do czasu podróżuje. Nie brakuje też autokarów, które na krótko zatrzymują się przy wejściu do głównej części miasteczka, wypuszczając turystów na szybkie zdjęcie z południowego brzegu, by po chwili ruszyć dalej i odhaczyć kolejne punkty swojej wycieczki.
Zamiast kopiować kadry, które wiedziałaś/eś w mediach społecznościowych, spróbuj naprawdę zobaczyć to miasteczko. Przyjedź o świcie, posłuchaj ciszy nad jeziorem (nawet kawałek dalej od centrum), wybierz się w góry, na spacer do lasu, przepłyń po jeziorze łódką, odwiedź pobliskie Obertraun. Okolice Hallstatt mają wiele do zaoferowania, ale trzeba wyjść poza ramkę i otworzyć na więcej niż kopiowanie opatrzonych zdjęć.
2. Nie przyjeżdżaj w sierpniową niedzielę w samo południe i nie dziw się, że Hallstatt to koszmar
Jeśli wybierasz się do Hallstatt latem, w weekend, w środku dnia – nie spodziewaj się spokoju ani przestrzeni. Zamiast malowniczego spaceru nad jeziorem możesz znaleźć się w środku turystycznego chaosu, z którego będziesz chcieć uciekać. Godzina szukania miejsc parkingowych (w przewodniku podpowiadam rozwiąznia), toczenie się uliczkami z tłumem ludzi i zero magii wyjątkowego miasteczka.
Hallstatt najlepiej smakuje wcześnie rano, poza sezonem, w dni powszednie. Jeżeli odwiedzasz Austrię w środku sezonu wakacyjnego, wybierz się tam bardzo wcześnie, albo pod koniec dnia. Na początku lata dni są długie, więc godz. 19-21 to wciąż może być dobra pora. Wtedy możesz mieć uliczki prawie tylko dla siebie, poczuć historię tego miejsca, usiąść spokojnie na brzegu jeziora i… po prostu tam być. W moim przewodniku po Salzkammergut podpowiadam dokładnie kiedy i jak zaplanować taką wizytę — bez frustracji i poczucia straty czasu.)
3. Nie traktuj miasteczka jak kulis do zdjęć, a jego mieszkańców jak statystów
Wiem, że trudno oprzeć się fotografowaniu każdego malowniczego domu, drzwi czy okiennicy. Ale koniec końców, to nie jest muzeum na świeżym powietrzu, tylko żywe miasteczko. Mieszkańcy Hallstatt mierzą się z tłumami przez cały rok. Na nieco ponad 700 mieszkańców w szczycie sezonu przypada nawet 10 000 turystów dziennie!
Mieszkańcy w ostatnich latach domagali się ograniczenia liczby turystów odwiedzających miasteczko każdego dnia oraz wprowadzenia zakazu wjazdu autokarów turystycznych po godzinie 17:00. Ostatnia dekada przyniosła im z pewnością więcej minusów turystyki niż plusów. Mają dość obcych zaglądających im do okien, wchodzących na prywatne pomosty „bo ładne”, obcych wchodzących do ogródka jak do siebie. Miej to na uwadze odwiedzając Hallstatt. Właśnie w takich miejscach należy szczególnie postarać się być świadomym, pełnym szacunku turystą.
4. Nie oczekuj, że Hallstatt spełni Twoje wszystkie wyobrażenia
Hallstatt zyskał sławę tak ogromną, że trudno do niego jechać bez oczekiwań. Widzimy je w mediach społecznościowych, w gazetach, przewodnikach, na tapetach komputerów, reklamach… ale kiedy już staniemy twarzą w twarz z rzeczywistością – może się okazać, że no cóż, nie jest miasteczkiem, gdzie czas się całkowicie zatrzymał, a ty będziesz podglądać autentyczne życie jego mieszkańców.
I tak naprawdę nie ma w tym nic złego.
Odwiedzenie jakiegoś miejsca nie musi kończyć się zachwytem. Czasem warto gdzieś pojechać po to, żeby przekonać się, że najpiękniejsze miejsca wcale nie są te najbardziej znane, a najlepsze doświadczenia w podróży to nie odhaczanie znanych na cały świat atrakcji turystycznych. Albo żeby po prostu następnym razem pójść w przeciwną stronę niż tłum, usiąść nad jeziorem nieco dalej i poczuć, jak to miejsce mogło wyglądać wieki temu, ale też być ciekawym co oferuje reszta regionu Salzkammergut.
5. Nie upieraj się, że musisz “zaliczyć” Hallstatt, choćby nie wiem co
Wiem, że skoro już jesteś w okolicy, to chcesz wjechać do miasteczka, przejść się po rynku, zobaczyć słynne widoki z bliska. Ale nawiązując do punktu wyżej… może czasem warto odpuścić?
Hallstatt da się przeżyć inaczej – i często dużo lepiej. Możesz popłynąć po jeziorze łódką, spojrzeć na miasteczko z dystansu i ciszy wody. Możesz dotrzeć tu rowerem w ramach trasy z Bad Goisern albo Obertraun i nie musieć walczyć o miejsce na parkingu. Albo przyjechać pociągiem — stacja Hallstatt leży po drugiej stronie jeziora i już sama przeprawa łodzią to piękne, symboliczne wejście do tego miejsca.
Nie każde miasteczko trzeba też zaliczyć od środka. Czasem to, co najpiękniejsze, widać z brzegu — albo spoza tłumu. A Hallstatt to nie „zabytkowy punkt na mapie”, to tylko mały wycinek wyjątkowego regionu — Salzkammergut.
Dla tych, którzy chcą poznawać miejsca głębiej…
Hallstatt można zaliczyć jak kolejną atrakcję turystyczną i szybko o niej zapomnieć. Można też podejść do tej wizyty świadomie, szukać autentycznych wrażeń, nawet jeśli oznacza to zejście z utartych szlaków, a czasem zmianę podejścia do odwiedzania miejsc. Z większą ciekawością, szacunkiem i gotowością na mniej oczywiste miejsca, doświadczenia zyskują na wartości i zostają w pamięci na dłużej.