Menu
Podróże

Migawki z Warszawy w obiektywie telefonu

Staż w National Geographic/ Travelerze potraktowałam jako idealną okazję do spędzenia kilku intensywnych tygodni w Warszawie. Nadrobiłam zaległości towarzyskie za cały miniony rok. Spędziłam też z Bzu rekordowe trzy tygodnie, tym bardziej poważne, że po raz pierwszy spotkałyśmy się u jednej z nas w domu, a nie na południu Europy, w Nowym Jorku czy Japonii.
Dużo się działo i co wieczór kładłyśmy się spać wykończone. Nawaliłam tylko z aparatem, bo przyjechałam do Wawy ze słabą baterią, a zapomniałam zabrać z domu ładowarki. Nie było więc ładnych zdjęć stolicy i filmiku, których chciałyśmy z Bzu nakręcić.
Od dwóch tygodni jestem w domu i aktywny styl życia zmienił się raczej w tryb couch potato. Wspominałam jakiś czas temu, że chcę wyjechać w sierpniu do Norwegii, ale plan nie wypalił i teraz szukam wakacyjnej pracy w Berlinie.
Poniżej dodaję kilkanaście fot z iPhona, choć to nie wszystko, będą jeszcze dwa posty ze stolicy, w tym jeden o moich kulinarnych wrażeniach.


W jeden z pierwszych dni spotkałyśmy się z super Tolą. Zaliczyłyśmy kilka smacznych miejscówek, ale o jedzeniu następnym razem.


Budziłam się przed 8, Bzu kończyła wtedy nakładanie makijażu, a kiedy nie chodziłam biegać, zaspana zwalałam się na kanapę i oceniałam jej outfit do pracy. Taka poważna rola żony.

Któregoś wieczoru zamieniłyśmy się na chwilę rolami w naszym związku. Tak normalnie to ja odkręcałam butelki i wynosiłam śmieci.

“Mastering the art of carrying wet laundry in your hands and not dropping anything” 
 
Kiedy Kasia wyciągała z szafy swoje urocze sukienki, to i ja zabierałam się za przymierzanie.
W jeden z ostatnich wieczorów w Wawie zaproponowałam Wam na FB spotkanie. Dwie godziny później siedziałam już na kocu z Arturem, Anią i Magdą. Trójka ludzi z pasją, interesujące rozmowy, a mnie było bardzo miło przekonać się, jakich mam fajnych czytelników.

Innego dnia spotkałam się z Karoliną i Piotrkiem, był hummus i rozmowy o podróżach.


Nareszcie była też okazja, żeby spotkać się ze starymi znajomymi. Zadbali o to, żebym zobaczyła wschód słońca w stolicy.

Most Poniatowskiego przemierzany każdego dnia.
Monię Kucel czyli Córkę Rybaka / Vintage Hunters chciałam poznać od dawna, no i udało się w ostatni weekend mojego pobytu. Zabrałyśmy małego Józka na spacer i dotarłyśmy do Zielonego Jazdowa, a tam czekał na nas Kuba Dąbrowski. Jest jednym z moich ulubionych polskich fotografów, więc zaszczytem było poznanie go, a dodatkowym zaskoczeniem fakt, że i Kuba mnie znał.