Organizatorzy festiwalu nie zaplanowali najlepiej programu koncertów. Od Sylwestra bardziej udana była noc wcześniej. Sobotni wieczór z koncertami zaczęliśmy około 20 i tak się roztańczyliśmy do Totally Enormous Extinct Dinsours, Sampology, Two Doors Cinema Club i kilku innych zespołów, że zatrzymaliśmy się po 3 w nocy. Nie pamiętam czy kiedykolwiek przetańczyłam 7h, ale tamtej nocy chyba odbiłam sobie za całkowicie przesiedzianą w domu jesień.
W niedzielne przedpołudnie bardzo dobrze bawiłam się przy Django Django, grali tak, że nikt nie potrafił ustać w miejscu. Angus Stone trochę mnie nudził, chociaż Katie, jego fance, podobało się bardzo. Popołudnie i sylwestrowy wieczór do tańca nie porywały. Beach House, których lubię, niekoniecznie sprawdzili się na żywo. Muzycznie usypiali i nawet te kawałki, które należą do moich ulubionych, nie nastrajały odpowiednio. Ale najgorsze nadeszło wraz z The Flaming Lips. Poza efektami specjalnymi, nie podobało mi się nic, a wokalista był po prostu straszny. Niestety to oni byli ostatnim zespołem grającym przed Nowym Rokiem. Samo przywitanie 2013 też większego wrażenia nie zrobiło, ale później było jeż lepiej. Zagrali Hot Chip, za nimi Boy&Bear a najbardziej podobał mi się ostatni koncert, SBTRKT.
Trzy dni minęły jak jeden, czułam się jakbym znała tych ludzi od lat, a w rzeczywistości było to kilka dni. Miałam niesamowite szczęście, że udało mi się spędzić Falls w tak dobrym, zgranym i wesołym towarzystwie. Chyba po raz pierwszy zdarzyło mi się coś takiego, bo znalezienie grupy znajomych w jeden dzień do łatwych zadań raczej nie należy. W San Francisco spędziłam rok, w Nowym Jorku też i miałam tam raczej pojedynczych znajomych.
Byłam trochę zła na to, że pewnie już nigdy się w takim składzie nie spotkamy. Poznałam ludzi, z którymi mogłabym spotykać się regularnie, imprezować, dzielić się wrażeniami z podróży. Były tam nawet osoby, które stałyby się moimi przyjaciółmi, gdybyśmy mieszkali w tym samym miejscu. No ale niestety, mogę najwyżej zadowolić się kolejnymi internetowymi znajomymi na innym kontynencie i liczyć, że mnie odwiedzą, ja ich, albo spotkamy się w jeszcze innym miejscu. Z kilkoma osobami na 100% nie widziałam się po raz ostatni.
Pole namiotowe.
Inna wesoła grupka.
Lisa i Steve poznali się podróżując po Ameryce Centralnej. Tak się w sobie zakochali, że Lisa przeniosła się dla Steve’a do Australii. Spędziła tam ponad rok, niedawno Steve zostawił pracę, do kwietnia jeżdżą vanem po Australii, a później zamierzają przenieść się do Danii, bo Lisa chce zacząć studiować, a Steve poszuka tam pracy. Powiedzieliśmy sobie, że koniecznie musimy spotkać się w Europie, najlepiej na Roskilde czy Openerze;).
Panoramiczna fota Matta.
Tę fotę wrzucałam już na FB, czyli ja i obcy chłopak, który ustawił się do zdjęcia, podczas gdy ja nie miałam o tym pojęcia i wyszliśmy jak para dobrych przyjaciół.
Matt brał mnie czasami na barana, ale raz zobaczyłam obok siebie ponad dwumetrowego chłopaka. Spytałam ile ma wzrostu, poskarżyłam się na swój i spytałam się czy pokaże mi świat ze swojej perspektywy. Posadził mnie na barkach i kuuurcze, to było COŚ! Nagle byłam najwyższa ze wszystkich zgromadzonych ludzi;)
Myślałam, że ceny jedzenia będą kosmicznie wysokie, ale nie było tak źle, raczej przeciętnie jak na Australię. Do tego był duży wybór smacznych dań i przekąsek z różnych kuchni.
W niedzielny wieczór do sceny głównej przeszedł korowód i było śpiewanie “Happy Birthday” z okazji 20-tej rocznicy festiwalu.
Kiedy obudziliśmy się rano w Nowy Rok padał deszcz. Wracałam z Liamem, Dannym, Gerardem, Katie i zadecydowali, że pakujemy się szybko i wyjeżdżamy, zanim zrobi się ogromna kolejka do opuszczenia campingu. Pożegnaliśmy się z resztą i ruszyliśmy.
Zabawna sytuacja spotkała nas w drodze. Siedząca obok mnie Katie w pewnym momencie zaczęła krzyczeć “Oh my god! Oh my god!!!” Spytaliśmy się co się stało, powiedziała, że dostała smsa od Angusa Stone’a. Nie wzięłam tego na poważnie, ale ekipa opowiedziała mi zaraz co się zdarzyło dzień wcześniej. Katie miała zamiar rzucić na scenę maskotkę w trakcie jego koncertu. Liam zażartował, żeby dołączyła jakąś notkę ze swoim numerem telefonu. Katie nie mogła nic wymyślić, więc Liam zrobił to za nią. (Muszę wcześniej wyjaśnić, że Angust Stone jest wegetarianinem). Katie napisała to, co podyktował jej Liam: “I want to be the one to pick the tofu from your beard…” i w trakcie koncertu tekst poleciał na scenę.
Na festiwalu nikt nie miał zasięgu w telefonach, ale wrócił, kiedy oddaliliśmy się od Marion Bay. I wtedy Katie przeczytała wiadomość “Hey, I got your note. Come and hang out backstage, Angus“. Nie wiem czy był to rzeczywiście Angus czy ktoś z jego ekipy, ale za wiele osób nie miało tam wstępu, a on jest takim wyluzowanym facetem, że w sumie nie zdziwiłabym się gdyby rozbawił go ten tekst i zdecydował się poznać autorkę;).
W miasteczku w którym zatrzymaliśmy się na śniadanie był sklep z antykami a w sklepie bokser, w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia.
Okazało się, że to suczka, ma kilka miesięcy i należy do właściciela sklepu. Drugi bokser spał pod stołem w innym miejscu.
Przytulaniu nie było końca, a ja miałam ochotę zabrać ją ze sobą!
W końcu dojechaliśmy do Perth gdzie wysiadałam razem z Katie, a Liam, Danny i Gerard jechali na północ, żeby zdążyć na prom do Melbourne. Przyszedł czas pożegnania.
Liam robi właśnie kurs nauczyciela angielskiego, bo ma zamiar przenieść się za jakiś czas do Meksyku. Był tam rok na wymianie ze studiów, kraj go oczarował, podróżował po Ameryce Centralnej i chce wrócić w tamte strony. Poza tym od dziecka surfuje, a Meksyk ma na to świetne warunki.
Zapowiedziałam, że spotkamy się tam któregoś dnia, no bo jak inaczej?