Kiedy dowiedziałam się, że raz w roku tuż obok mojej miejscowości rozgrywają się jedne z najważniejszych surfingowych zawodów na świecie, byłam zachwycona!
Czas oczekiwania na kilku lub kilkunastometrowe fale trwa od listopada do marca, ale ze względu na pogodę, data rozegrania Mavericks ogłaszana jest na kilka dni przed wydarzeniem. Surferzy z różnych zakątków globu muszą być pod telefonem 24/7, bo w każdej chwili mogą zadzwonić organizatorzy z informacją, że zaraz muszą wsiadać w samolot do San Francisco.
Zeszłoroczne zawody zostały odwołane, dlatego trzymałam kciuki, żeby w tym roku sytuacja się nie powtórzyła. W końcu ile razy w życiu będę mieć jeszcze okazję uczestniczyć w podobnym wydarzeniu?
Idąc na miejsce zawodów odkryłam kilka nowych urokliwych miejsc w mojej miejscowości.
Część drogi przejechałam na longboardzie, a resztę przespacerowałam przy Oceanie.
Widzicie tą ‘kulę’ w oddali? Właśnie tam były zawody. Było bardzo ciepło, a widoki tak cudne, że mogłam spacerować bez końca.
Luty i kwitnąca łączka….achhhh…
Po lewej stronie miałam góry…
a po prawej ocean….
Przez pewien czas obserwowałam zawody z góry, ale fale formują się 3km od brzegu i bez lornetki nie ma szans na dojrzenie zawodników. W końcu zeszłam na dół na plażę, gdzie ludzie oglądali zawody na ekranie.
Z rana to miejsce zostało zamknięte, bo niespodziewana fala zalała publiczność i kilka osób odniosło obrażenia. Podium też zostało zmyte i dekoracja musiała odbyć się gdzie indziej.
Na filmiku najpiej widać rozmiar fal.
Zawody wygrał Chris Bertish z RPA. Nagrodą było 150 000 $! Materiał z zawodów do obejrzenia tutaj .
Zdjęcia surferów pochodzą ze strony telewizji abc oraz ze strony surftherenow.com.