Menu
Podróże

TriBeCa – zwiedzanie dolnego Manhattanu

TriBeCa, dzielnica w dolnym Manhattanie, której nazwa, podobnie jak kilka innych dzielnic, kryje w sobie lokalizację- Triangle below Canal Street. Jedna z moich ulubionych, ze względu na swoje industrialne klimaty.
Na początku XX wieku Tribeca była centrum przemysłu tekstylnego. Z czasem fabryki przerobiono na apartamenty i lofty, a zacisze dolnego Manhattanu oraz niskie ceny stały się w atrakcyjne dla artystów w latach 60 i 70tych, osiedlających się w tym czasie również w SoHo.
Dzielnica ucierpiała finansowo po atakach z 9/11, ale zainwestowane pieniądze dość szybko postawiły ją na nogi.
Obecnie TriBeCa jedną z najmodniejszych dzielnic w całej Ameryce, w 2006 została wybrana przez magazyn Forbes najdroższą w Nowy Jorku. Jej rezydentami są takie gwiazdy jak np. Robert DeNiro, Meryl Streep, Beyonce, Justin Timberlake,  Scarlett Johansson, Gwyneth Paltrow, Kate Winslet i wiele innych.


Skrzyżowanie Canal Street z 6th Avenue.


Tribeca Film Festival założony  Roberta De Niro i Jane Rosenthal, miał ożywić dzelnicę po atakach na WTC. W kwietniu tego roku obchodził swoje 10te urodziny i zalicza się do ważnych wydarzeń w świecie filmowym.


Skrzyżowanie Franklin i Varick St.


W Tribece można znaleźć jedne z ostatnich brukowanych ulic na Manhattanie.


Wieżowiec w stylu art deco z 1932r na 32 Ave of the Americas. Dzisiaj należy do jednej największych firm amerykańskich AT&T.


Zwróciłam uwagę na ten budynek mieszkalny, bo widniała na nim data 1891.

Greenwich St i Harrison. W tle widać budowę jednego z wieżowców, wyrastającego na miejscu World Trade Center.



Uliczka, która chociaż trochę odpowiada moim dziecięcym wyobrażeniom o ciemnych, niebezpiecznych nowojorskich ulicach z filmów lat 80-90tych.

Duane Park.


Skrzyżowanie W Broadway z Hudson St. Nieznana jest data powstania tego napisu, ale wygląda na to, że nie został namalowany wcześniej niż w latach 40tych i był tylko stylizowany na początki XX wieku.



W Tribece znajduje się wiele świetnych restauracji, ale raczej z wyższej półki.  
Petite Abeile jest lubianym miejscem na śniadanie/brunch i ma akurat przeciętne ceny.

Przyjrzałam się później wspomnianej wyżej ciemnej uliczce i poczułam klimat ponurego Gotham City.


Uliczka bardzo krótka, ale zdecydowanie wyjątkowa. Nigdy wcześniej nie znalazłam się na takiej w dzielnicy tego pokroju.

Widziałam w oknie zarys osoby. Byłam strasznie ciekawa kto tam mieszka, jak ten budynek wygląda w środku. Nie wiem jakim cudem takie miejsce zachowało się w Tribece.


I jeszcze do tego wszystkiego piękne przejście pomiędzy budynkami. Staple i Harrison St.

Zachód słońca poszłam zobaczyć nad rzekę Hudsona. Kiedy tak siedziałam sobie i zachwycałam się Nowym Jorkiem, przede mną pojawiła się Ellen Pompeo (Meredith Grey z Grey’s Anatomy) z mężem i córką. Jako fanka serialu Grey’s Anatomy, byłam zachwycona;).

Mała Stella biegała dookoła, a Ellen za nią. Raz stanęły tuż przy mnie i dokładnie słyszałam chrakterystyczny głos, sposób mówienia Meredith Grey, który rozpoznałabym wszędzie;)).
Koleżanka później wysłała mi też linka ze zdjęciami z tego samego spaceru, zrobionymi trochę wcześniej. Ja wracając do domu też widziałam czającego się na nich paparazzo z teleobiektywem.

Idąc na metro przechodziłam przez mały park w Tribece. Stało tam pianino, a ja zatrzymałam się, żeby posłuchać gry tego człowieka. A grał tak wspaniale, że łzy cisnęły mi się do oczu i gdybym musiała wydać z siebie chociaż jedno słowo, to na pewno rozpłakałabym się. Oprócz mnie dookoła było jeszcze parę osób, niektórzy przystawali na chwile i szli dalej, ale ja nie mogłam odejść. Było widać, że ci, którzy zatrzymali się na dłużej mieli coś więcej wspólnego z muzyką, albo sami grali na pianinie.

Skończyło się na tym, że przez jakieś półtora godziny śpiewałam piosenki z grupą obcych ludzi w wieku 10-60lat.  Mężczyzna grał melodie, które wpadły mu do głowy, podrzucaliśmy mu pomysły, albo nuty na iPadzie, a później wszyscy śpiewaliśmy. W razie nieznajomości tekstu wyszkukiwałam go na iPhonie i dzieliłam się z innymi osobami. Do domu poszłam dopiero wtedy, kiedy rozeszli się pozostali.
Idealne zakończenie dnia. Będę tęsknić za tą otwartością ludzi i pianinem na środku małego parku.
A kiedy z dala od Nowego Jorku usłyszę “I can’t smile without you” czy “Weekend in New England” i spojrzę na powyższe zdjęcie, to pewnie nie obejdzie się bez bólu serca.