Menu
Outdoor / Podróże

Wizyta w Południowym Tyrolu

Kiedy ogłaszałam na FB, że sezon na deskę rozpocznę w grudniu w Północnym Tyrolu, region Południowego Tyrolu zrobił mi sporą niespodziankę zapraszając do siebie na rozpoczęcie sezonu w połowie listopada! Północny czy Południowy, niby jedno i to samo, poza jedną drobną różnicą. Ten pierwszy jest w Austrii, a drugi we Włoszech i to już trochę zmienia…
Do tej pory przez Południowy Tyrol przemykałam co najwyżej autem, obierając kierunki w innych częściach Włoch. Znałam ten region z pięknych widoków, ale nie wiedząc wiele więcej, musiałam liczyć się z tym, że kiedy faktycznie odwiedzę Południowy Tyrol dam się nie raz zaskoczyć.
Wiedziałam na przykład, że używa się tu niemieckiego, ale nie spodziewałam się, że w wielu miejscach używany jest jako pierwszy język. Z zainteresowaniem słuchałam rozmów, z nowym dla mojego ucha akcentem. Styczność z dialektami Austriaków przyzwyczaiła mnie do niemieckiego, który daleki jest od tego, co można usłyszeć w Berlinie, ale Włosi mówiący po niemiecku, to kolejna atrakcja.
Nie zaskoczyło mnie  zamiłowanie Tyrolczyków do dobrego jedzenia, co jest typowe dla całego kraju. Ale żeby w Płd. Tyrol bił na głowę całą resztę regionów Włoch pod względem ilości restauracji nagrodzonych gwiazdkami Michelin? Wow! Najlepsze w tym wszystkim jest to, że te wyjątkowe restauracje często znajdują się w dość niepozornych miejscach, jednocześniej mocno związanych z lokalnym stylem życia. Może się okazać, że pod kuchnię wybitnego kucharza zajedziesz na nartach, albo genialna restauracja okaże się być częścią hotelu w którejś z małych górskich miejscowości.
W samej kuchnii wyraźnie widać wpływy austriackie, makarony przeplatają się z knedlami, spätzlami, w daniach głównych przeważa mięso, a wśród deserów tiramisu jest tak popularne jak strucla jabłkowa. Nie jest to oczywiście lekka kuchnia, jak to w górach, ale zimą bardzo krzepiąca.
A zimy jako takiej jeszcze nie zastaliśmy. Kolory w dolinach sugerowały złotą jesień i nawet rzadko na którym alpejskim szczycie można było dopatrywać się białego puchu. Dziwnie czułam się w ubraniu na snowboard, z deską w rękach, kiedy dookoła nie było ani grama śniegu. Ale od czego są lodowce? Wjazd gondolą na wysokość 2000m i nagle rzeczywistość mocno się zmienia. Po 3-4 latach przerwy od gór zimą, wreszcie mogłam sobie przypomnieć jak to jest autentycznie cieszyć się na ośnieżone stoki…

Merano Południowy TyrolMerano, pierwszy przystanek na trasie. IMG_6130doubPóźny lunch w Pur, delikatesach promujących najlepsze produkty Południowego Tyrolu. Połączone są z barem, gdzie przy butelce wina spróbować można m.in. doskonałych lokalnych serów czy specku.

IMG_6135aa

Termy w MeranoMerano, znane kiedyś jako ośrodek uzdrowiskowy, dzisiaj też przyciąga turystów odnowionym kompleksem termalnym. Hotel Therme Meran, w którym się zatrzymaliśmy, zapewnia bezpośrednie przejście do term, co jest dużym udogodnieniem dla gości. W weekendy jest duża szansa, że w basenach zastaniecie tłumy, ale w ciągu tygodnia lub w wieczorami można zrelaksować się w ciszy i spokoju.

17. Interior view by Gionata XerraWewnątrz nie można było fotografować, dlatego kilka poniższych zdjęć wykorzystałam z otrzymanych materiałów prasowych.
W kompleksie znajduje się 8 basenów, 8 saun i łaźni parowych, fitness oraz centrum zdrowia. Szczególnie przyjemna jest kąpiel na zewnątrz, kiedy temperatura powietrza nie przekracza kilku stopni, a nad ciepłą basenową wodą unosi się para.

4. Exterior view by night by Tappeiner

10. Finnish sauna by Gionata Xerra

15. Glas cube by Oskar Dariz

libretto_en.indd  Latem do dyspozycji gości są dodatkowe baseny oraz otaczające termy ogrody.

Termy w Merano
Oblężenia w termach można przeczekać w hotelowym SPA, gdzie do dyspozycji są również dwa baseny, masaże wodne i sauna.

IMG_6159aa

IMG_6220aa
Drugiego dnia hotel opuściliśmy w ubraniach na stok. Przejechaliśmy niecałe 70km do położonej w dolinie Soldy, skąd prowadzi wyciąg na lodowiec Ortler. Chociaż aura było mocno jesienna, na wysokości 2000m, otoczenie zaczęło nabierać zimowych kolorów.

IMG_6226aaParc Hotel wyglądał na rozbudowany, górski dom, ale ciągle zaskakiwał mnie swoimi zakamarkami, a już na pewno pokaźnych rozmiarów restauracją, która serwowała bardzo dobre, tradycyjne jedzenie.

IMG_6224aa

kuchnia poludniowego tyroluWęglowodany w trzech pysznych postaciach. Od lewej schlutzkrapfen – charakterystyczne lokalne pierożki, przypominające ravioli, najczęściej nadziewane szpinakiem i ricottą, podawane z parmezanem, masłem i szczypiorkiem. Na dole knedle przygotowywane z suchego chleba, bez których życia nie wyobraża sobie również Benjamin, bo są mocno obecne w kuchnii austriackiej. Próbowałam ich wielokrotnie, podobne zrobiłam raz nawet sama, ale te były najlepszymi, jakie jadłam do tej pory.  Po prawej stronie talerza spätzle szpinakowe z sosem śmietanowym i kawałkami szynki. Jak już się napychać kluskami, to w najlepszym wydaniu. Mogę zapewnić, że zawartość powyższego talerza pokochałoby wielu.

Solda Poludniowy Tyrol

IMG_6174aaDrugiego dnia pogoda zapowiadała się doskonale, więc tym razem wyruszyliśmy na stok uzbrojeni w sprzęt foto.

Lodowiec OrtlerGondola, wyciąg krzesełkowy, a potem kolejny – i tak znaleźliśmy się na najwyżej położonej stacji, na 3250m. Słoneczny dzień, brak wiatru i niewiele ludzi na stokach. Brakowało tylko większej ilości śniegu, trasy były sztucznie dośnieżane.

Solda Poludniowy Tyrol
Takie poniedziałki nie zdarzają się często.

Solda Poludniowy TyrolJak mało śniegu było dookoła, widać dobrze na tym zdjęciu. W dole da się dostrzec Soldę.

Lodowiec OrtlerLodowiec Ortler (3905m), do zdobycia latem, a dla bardziej wprawionych również zimą. IMG_6197aaSchronisko od rana do wieczora bawi gości na zewnątrz hitami lokalnego oraz austriackiego disco polo. Ouch.

IMG_6204aaNasza ekipa.

IMG_6210aa

IMG_6218aa
Oskar, który troszczył się o nas podczas wyjazdu.

IMG_6207aa

IMG_6236aaOstatnim przystankiem w drodze na lotnisko był lokalny browar AH Bräu w miejscowości Fortezza. Produkuje się tu wyśmienite organiczne piwo, którego składniki pochodzą z ekologicznych upraw, a woda pobierana jest z własnego źródła. Piwo jest niefiltrowane, dzięki czemu zachowuje wyjątkowy smak, ale traci przez to na terminie przydatności do spożycia, który skraca się do trzech tygodni.

IMG_6233aa

IMG_6241aaSpróbowaliśmy kilku różnych odmian, pilsner, pszenicznego i pierwszy raz w życiu – kasztanowego.

IMG_6239aaW AH Bräu zadbano nie tylko o piwo, restauracja serwuje też świetne jedzenie w przystępnych cenach. Wybór jest szeroki, od tradycyjnych dań Południowego Tyrolu, przez typowe włoskie jak choćby pizza, naprawdę bardzo udana. Zajrzyjcie tutaj będąc w okolicy choć ostrzegam, że w porze kolacji może być problem ze znalezieniem wolnego stolika, dlatego warto pomyśleć o wcześniejszej rezerwacji.