Menu
Podróże

Wyspa Boracay – zdjęcia

Tak jak to często u mnie bywa, na Boracay wybrałam się przede wszystkim w efekcie znalezienia tanich biletów. Miesiąc przed rozpoczęciem podróży trafiłam na kilkudniową promocję Air Asia i za bilet lotniczy w dwie strony zapłaciłam 20$. Normalnie bym się tam nie wybrała, bo wyspa jest bardzo turystyczna i nie ma tam za wiele do roboty, poza wylegiwaniem się na plaży i imprezowaniem, co raczej nie jest moim priorytetem na wyjazdach. Postanowiłam więc, że będzie to “mój urlop w podróży”, pojadę tam po opaleniznę i dla lazurowej wody, bo w dalszej drodze nie czekało mnie już żadne plażowanie. Wyobraźcie sobie, że udało mi się wykonać tą ciężką misję, chociaż nie obyło się bez ofiar. Doszły mnie słuchy, że niektórzy nienajlepiej znosili moje położenie, kiedy za ich oknami padał deszcze ze śniegiem, ale teraz mam za swoje i dodaję te zdjęcia z zimnej i deszczowej Anglii;).

Kilkanaście leżaków i parasolek należało do mojego hostelu i można było korzystać z nich bez dodatkowych opłat. Myślałam, że ciężko będzie znaleźć wolne miejsce, ale ani razu nie miałam z tym problemu.


Plaża była bardzo wąska, co dla mnie było akurat idealne, bo mogłam chodzić się kąpać bez obawy, że zostawiam wszystkie rzeczy na leżaku bez nazdoru.

Fish sinigang. Kwaskowaty bulion na głowie ryby z warzywami.


Dojście do plaży z hostelu zajmowało kilka minut.

Hostel był tak ukryty, że ledwo go w pierwszą noc znalazłam. Ciągle miałam wrażenie, że chodzę po czyimś wiejskim podwórku, a za płotem hostelu pasły się świnie i biegały kury.

Hostelem był niewielki ośrodek z bambusowymi domkami i częścią wspólną na środku, gdzie był WiFi, bar i można było zjeść międzynarodowe żarcie (nuuuda!) lub napić się drinków w niemalże europejskich cenach. Prędzej napiłabym się kranówy niż dała naciągnąc na ceny jak na Majorce;).

W domku mieszkałam z trzema innymi dziewczynami, dwie osoby na parterze i dwie na piętrze.
Po prawej bambusowe rusztowanie.

Buko, młody kokos, a poniżej pyszny orzeźwiający shake.

Wieczorem na plaży było jeszcze więcej ludzi niż w dzień i pewnie zdjęcia z zachodu słońca w kolejnym poście wyjaśnią dlaczego.