Menu
Podróże / Poradniki

Brazylia – co warto wiedzieć przed podróżą? Różnice między Rio de Janeiro i Sao Paulo

Wybieracie się do Brazylii i planujecie odwiedzić Rio de Janeiro i Sao Paulo, a może zastanawiacie się nad odwiedzeniem jednego z tych miast i nie wiecie które przypadnie Wam bardziej do gustu? W tym poście znajdziecie trochę informacji, które przybliżą Wam czego spodziewać się po najpopularniejszych brazylijskich miastach, o różnicach między nimi oraz stosunku mieszkańców do siebie nawzajem.

Znajomi na miejscu do którego się podróżuje, to zawsze nieoceniona pomoc, żeby lepiej poznać dane miasto, region czy państwo od strony, której na próżno szukać w przewodnikach. Ja miałam to szczęście, że w Sao Paulo mieszka moja koleżanka z Polski wraz ze swoim mężem z Brazylii. Przegadaliśmy wspólnie wiele tematów dotyczących Brazylii i jednym z takich były różnice w języku, z których warto zdawać sobie sprawę jadąc do Brazylii.

Co warto wiedzieć przed podróżą do Brazylii?
Różnice w języku portugalskim w Brazylii

W rozmowach z Eweliną i Arturem momentami miałam okazję podzielić się poznanymi portugalskimi słówkami. Głównie tymi, których nauczyłam się przysłuchując się rozmowom w Rio, poznając nazwy miejsc, produktów, dań itd. Kilka razy Artur powtórzył coś za mną, poprawiając moje “sz” na “s”, albo wymawiając wyraz zupełnie inaczej niż myślałam, że brzmi.
– Jak to, mówicie tutaj innym portugalskim?
Okazało się, że tak. portugalski w Rio brzmi bardzo podobnie do tego w Portugalii. Tiago nie widział wielu różnic, ale powiedział nam, że w Brazylii mówi się w fajniejszy sposób, w jego kraju ten język jest po prostu tradycyjnym, “staromodnym” portugalskim.
W Sao Paulo wymowa bardziej przypomina hiszpański i teoretycznie jest łatwiejsza, ale pojawiają się inne zasady, jak np. “r” wymawiane jako “h”.
Brazylia jest ogromna i tak jak w poszczegółnych jej częściach różni się wygląd ludzi, kuchnia, przyroda, tak inny jest też język. Im bardziej na północ, tym ludzie posługują się mocniejszym akcentem. Czasami tak mocnym, że Brazylijczyk z południa nie jest w stanie zrozumieć tego z północy.

Drugi wieczór w Sao Paulo u Eweliny i Artura, niedługo wpadnie ich znajomy Lucas, który załatwił mi bilety na Lollapalooze. Zjawia się, wychodzę, żeby się przywitać. Pocałunek w policzek,  zabieram się za drugą stroną, ale Lucas wyraźnie się go nie spodziewał.
– Byłaś w Rio zanim przyjechałaś do Sao Paulo? – zapytał.
Przytakuję i w skrócie mówię o planie swojego wyjazdu. Nie zorientowałam się w pierwszej chwili o co chodzi. Lucas zadał to pytanie, bo w Rio pocałunek w policzek powtarza się na obie strony, w Sao Paulo całuje się tylko raz.
– No właśnie, dopiero co uczono mnie w Rio jak się witać, a tu macie inne zasady? – mówię zaskoczona zauważając kolejne różnice między obydwoma miastami.
– Ula spędziła w Rio kilka dni i już mówi jak Carioca – zażartowała Ewelina.
Cariocas, właśnie tak mówi się na mieszkańców Rio de Janeiro. Porozmawialiśmy chwilę ten temat Rio i różnic w języku. Lucas wspomniał swoją babcię z Portugalii i za chwilę w zabawny sposób zaczął naśladować jej mowę, zaciągając mocnym akcentem.

Stosunek Sau Paulo do Rio de Janeiro

Sao Paulo nie przepada za Rio. Docenia jego urok, ale jednocześnie podśmiewa się lub krytykuje jego mieszkańców, a przede wszystkim ich styl życia.  – My napędzamy gospodarkę tego kraju, podczas gdy Rio całymi dniami wyleguje się na plaży. – w przybliżeniu takie zdanie mają mieszkańcy Sao Paulo o Rio de Janeiro.
I jest w tym trochę prawdy, każdy kto spędzi w Rio kilka dni odczuje jego wakacyjną atmosferę. Tylko co ciekawe, nie zauważyłam, żeby ta negatywna opinia działała w drugą stronę. Pewnie ludziom udziela się ten wyluzowany klimat, nie mają czego zazdrościć, a na pewno nie długich godzin w pracy, kiedy czas można spędzić na plaży.

Sao Paulo to wielka metropolia, jedno z największych miast na świecie, największe w obu Amerykach. Mieszka w nim prawie 20mln ludzi, połowa Polski. Wjeżdżając do miasta, w oczy rzuca się nieskończona liczba betonowych wieżowców.
Wypytywałam Eweliny i Artura czego w tym mieście nie lubią, te same pytania zadałam ich znajomym i chyba mogę powiedzieć, że nie ma w tym mieście osoby, która nie narzekałaby na korki. Może tylko ci bez samochodów mają spokój, o ile nie jeżdżą autobusami. Metro teoretycznie ratuje sytuacje, ale miasto jest tak rozległe, że czasem nawet podjeżdżając gdzieś metrem, najbliższa stacja znajduje się kilka kilometrów od celu. Poza tym posiadanie samochodu w takim mieście jak Sao Paulo, jest raczej normą. A jeżeli komuś zachce się pojechać w weekend na plażę, sam wyjazd z miasta może potrwać kilka- kilkanaście godzin. Artur ma do pracy kilka kilometrów, ale zamiast tracić nerwy za kierownicą, z rana jeździ zazwyczaj autobusem, a wieczorem wraca do domu…biegiem.
A co z biznesmenami, którzy z jednego końca miasta muszą dotrzeć kilkadziesiąt kilometrów dalej? Albo nawet z bogatymi ludźmi, którzy nie chcą tracić czasu na dojazd do pracy? Myślicie, że przebijają się przez zakorkowane ulice taksówkami? Nie, w mieście działają helikoptery-taksówki. Istnieją też w Nowym Jorku czy Tokio ale w żadnym mieście nie ma zarejestrowanych 600 helikopterów i kilkuset miejsc, w których można lądować! Zamiast 2h w samochodzie, można spędzić 15 min w powietrzu.

Pewnie obiło Wam się o uszy, że Brazylia nie należy do najbezpieczniejszych krajów, a o Rio i Sao Paulo mówi się różne rzeczy. Trafiłam na kilka statystyk, które stawiały Sao Paulo jako bezpieczniejsze miasto i takie były też moje odczucia. Może to po części kwestia tego, że w Rio, obojętnie gdzie się człowiek nie znajduje, zawsze jest się blisko faweli. W Sao Paulo nie widziałam wielu. Nie dlatego, że ich nie ma, ale układ miasta jest inny. Do kwestii bezpieczeństwa Rio wrócę jeszcze pod koniec relacji z Brazylii.

A podsumowując Sao Paulo (choć to jeszcze nie ostatni post)…
Jeżeli nie czujesz się dobrze w dużych, zatłoczonych miastach, to Sao Paulo może nie będzie twoim ulubionym miejscem na Ziemi. Ale warto dać mu szansę. W moim przypadku Rio wygrało, jak pewnie w rankingu wszystkich odwiedzających Brazylię, ale Sao Paulo też mnie czymś ujęło. To właśnie tam poznałam najwięcej z brazylijskiej kuchni i spróbowałam najsmaczniejszych dań. Spodobała mi się artystyczna strona miasta, która istnieje, choć chowa się pod tą biurową rzeczywistością. Trzeba wiedzieć gdzie szukać. Można oczywiście tęsknić za plażą, ale w mieście nie brakuje parków, w sam raz do odetchnięcia od zgiełku miasta i poleżenia na trawie.
Sao Paulo da się lubić. Trzeba tylko poznać ludzi, albo mieć znajomych na miejscu i nie być samemu. Samotny pobyt może przytłoczyć, a to przecież Brazylia, ludzie tu wiedzą jak się bawić, więc warto bawić się z nimi. Nawet jeżeli Sao Paulo, nie zaczyna weekendu w piątek po śniadaniu, doskonale wie jak bawić się po pracy.

Untitled
Muzeum Sztuki przy głównej ulicy miasta, Avenida Paulista.Untitled
We wtorki wejście jest darmowe. Nie można było robić wewnątrz zdjęć, ale zawartość muzeum też nie wywarła na mnie ogromnego wrażenia.Untitled
Po drugiej stronie ulicy znajduje się park Trianon.Untitled
Wystarczy wejść kilkanaście metrów w głąb i zapomina się, że jest się w centrum, gęsta roślinność odcina od miasta. Niesamowity park.
Untitled
Untitled
Jadąc do Brazylii możecie być pewni, że zobaczycie tam owoce, o których istnieniu nie mieliście pojęcia.Untitled
Czerwona i żółta pitaja. Te akurat można znaleźć w Europie. Untitled
Z kupowaniem owoców na targu w Sao Paulo trzeba być ostrożnym. Sprzedawcy potrafią zażyczyć sobie za kilka owoców jakieś 100zł.
Untitled
Grusza chińska (z prawej). Pochodzi z Azji, ale rośnie też w Ameryce Południej czy Nowej Zelandii. Smakuje jak połączenie gruszki z jabłkiem.
Untitled
Gujawa.
Untitled
Raz w drodze do domu kupiłam ciasto z manioku z pewnego rodzaju serem. Było delikatnie słodkie, ser nawet lekko słonawy, ale bardzo przypadło mi do gustu. Mąka z manioku sprawia, że wypieki są bardziej elastyczne, a taka tekstura zdecydowanie trafia w mój gust. Ciasto mogłabym przyrównać do naszej babki.