Menu
Podróże / Poradniki / Życie

Ciasny budżet a podróżowanie i codzienność

Od dłuższego czasu planowałam zagłębić się w temat niszowych, polskich marek kosmetycznych, a przede wszystkim zapoznać się z kosmetykami tołpa. Wiosną trafiłam przypadkowo na promocję na stronie tołpy i pomimo tego, że marka nie oferuje jeszcze wysyłki zagranicznej (ale pracuje nad tym), kupiłam kilka kosmetyków, zamówiłam do Polski i poprosiłam mamę o przesłanie ich do Austrii. Byłam bardzo zadowolona z kremów i pewna, że przy następnej wizycie w Polsce zamówię więcej produktów. A tu, wymarzona sytuacja – niedługo później dostaję od tołpy propozycję współpracy!

Filozofia tołpy nie sprowadza się tylko do dbania o urodę, sięga dużo głębiej niż zewnętrzne piękno, przypominając, że są ważniejsze rzeczy. Każdy z nas potrzebuje w życiu czasu, żeby zwolnić, wyłączyć się, odciąć od presji z zewnątrz, oczekiwań, podejmowania decyzji, które nie wychodzą od nas samych. Zgodnie z tą filozofią, marka stworzyła serwis tołpa off. Publikowane będą na nim treści związane z ideą marki w tematach upraszczania życia, samorealizacji, motywacji czy polecając ulubione miejsca, filmy lub książki. Znajdziecie tam również teksty innych twórców internetowych, którym bliskie są wartości tołpy.

tołpa off> Sprawdź jakie książki poleca tołpa off <


Z kolei mój dzisiejszy post nawiązuje do tematu oszczędzania. Do przemyślanych, a jednocześnie często drobnych finansowych decyzji, które przyczyniają się do realizowania tego, co jest dla nas szczególnie ważne – w moim przypadku podróżowania.

Miałam akurat to szczęście, że dobrego gospodarowania budżetem nie musiałam się uczyć. Nie wiem czy to przez obserwowanie mojej mamy, którą też kieruje twardy rozsądek w wydatkach , czy po prostu cecha zapisana w genach. Nie narzekam, bo w życiu przydaje mi się bardzo.
Od najmłodszych lat odkładałam małe sumy, które wpadały mi w ręce przy różnych okazjach. Miałam swoje małe pudełko, gdzie składowałam zaskórniaki ciesząc się, że kupka rośnie. Nawet w czasach, kiedy kiesznkowe wydawało się na gumy balonowe, plastikowe bransoletki, gazety z dodatkami, radziłam sobie nieźle z wydatkami. To moje odkładowanie na “czarną godzinę”, bo tak to określałam, doprowadziło do tego, że kiedy kończyłam szkołę, miałam już całkiem przyzwoity kapitał, który później trafił na konto oszczędnościowe.

Dobre zarządzanie finansami zawsze było też jednym z głównych powodów zrealizowania tak wielu podróży w moim życiu. Ciężko je podliczyć, ale skoro odwiedziłam prawie 60 państw, a wyjeżdżam dużo częściej niż odwiedzam nowe kraje, to można liczyć je w setkach. Chciałam podróżować, ze wszystkiego co robiłam dawało mi to największą satysfakcję. Dlatego też miałam solidną motywację, żeby trzymać się celu. I nie, nie jestem jedną z tych niezwykłych osób, która realizuje wszystko co sobie założy i mogłabym zasypywać Was tekstami “jak żyć? Jak osiągać sukcesy?”. Po prostu w temacie podróży, wszystko jakoś zawsze płynnie się układało i samodyscyplina przychodziła mi naturalnie. Widocznie wyjątkowo mocno chciałam, a za tym w całkiem naturalny sposób podążały działania. Miałam świadomość, że suma małych rzeczy daje duży efekt, że jeżeli poświęcę więcej czasu na szukanie tanich sposobów na podróżowanie, jeżeli nie kupię sobie jakiejś błahostki, to zbliżę się do realizacji założonego planu. Przy okazji temat tanich sposobów na podróżowanie opanowałam do perfekcji, więc czegoś się też nauczyłam.

 Od (zbędnego) wydawania pieniędzy można się odzwyczaić

Czasem czytam w sieci, że ktoś podejmuje się odwyku od zakupów. Na przykład miesięczny odwyk bez kupowania czegokolwiek, co wiąże się z przyjemnościami i wydawanie budżetu tylko na jedzenie i ewentualne niezbędności jak pasta do zębów. W moim przypadku to potrafiło trwać latami i do dzisiaj mocno się mnie trzyma. Nie był to odwyk, a styl życia. Styl życia, w którym z niewielkimi odstępstwami kupowałam tylko to, co było mi niezbędne więc było tego bardzo niewiele. Miesiąc, trzy, pół roku bez zakupów? Easy-peasy.
Przez ostatnie cztery lata było u mnie nieciekawie pod względem finansowym. Po powrocie ze Stanów zaczęłam studia w UK i szybko z niezłego poziomu przeszłam do skromnego, studenckiego życia. Rezygnowałam z rozrywek/przyjemności, które wiązały się z wydawaniem pieniędzy albo zwiększały frustrację moją sytuacją. Nie chodziłam do centrum handlowego, bo wiedziałam, że jeżeli zobaczę coś, co mi się podoba, będzie mi przykro, że nie mogę tego mieć. Do tych przyjemności nie zaliczały się tylko podróże, bo były priorytetem. Z czasem też podróże spadły na dalsze miejsce. Na ostatnim roku studiów wyjazdy wiązały się tylko ze spotkaniami z Benjaminem, bo byliśmy w związku na odległość. Później nie było w ogóle mowy o podróżach, bo czekała mnie przeprowadzka do Austrii. Rozpoczynając tutaj nowe życia musiałam sobie pewne rzeczy w głowie poprzestawiać.
W ciągu ostatnich sześciu miesięcy wyszłam w końcu na plus. Mój budżet ma się dobrze, ale mimo wszystko nie odczuwam większej potrzeby odbicia sobie chudych lat. Są takie rzeczy, które chcę kupić od dawien dawna. Powtarzałam sobie, że zrobię to, jak tylko będę miała więcej pieniędzy. Teraz je mam i mimo wszystko nie pochłonął mnie zakupowy szał. Odzwyczaiłam się od wydawania. Pozbywanie się większych sum nadal nie przychodzi mi lekko, muszę się zastanawiać czy aby na pewno “mogę” i czy w goóle chcę. Stabilna sytuacja na dłużej pewnie co nieco zmieni to nastawienie, ale wiem rozsądne zarządzanie budżetem zostanie ze mną niezależnie od sytuacji życiowej.

Czego nauczył mnie Benjamin?

 Oboje z Benjaminem różnimy się w podejściu do gospodarowania własnym budżetem. Nie jesteśmy po dwóch różnych stronach osi, bo jego też nie można zaliczyć do rozrzutnych, ale do wydatków podchodzi na większym luzie ode mnie i dobrze, bo mamy pole w którym możemy uczyć sie od siebie nawzajem.
Zanim się poznaliśmy, każde z nas prowadziło dwa, odrębne style życie. Benjamin czerpie satysfakcję z codzienności, życia towarzyskiego, drobnych przyjemności. Nie potrzebuje szczególnie dużych urozmaiceń od dnia codziennego, żeby być zadowolonym z życia. Podróże nie są jego pasją, odbywa je z przyjemnością, ale nie byłby skory do poświęcenia dla nich tyle, ile zdarzało się mnie. W gospodarowaniu pieniędzmi objawia się to tym, że pozwala sobie na więcej przyjemności, bez wyrzutów sumienia. Nie zastanawia się dzięsięć razy nad kupnem czegoś, po fakcie nie opłakuje nieudanego zakupu itd.

Moja filozofia życia przez ostatnie lata wyglądała inaczej. Najczęściej sprowadzała się do tego, że na co dzień zaciskałam zęby, żeby później wyraźnie to sobie zrekompensować. Bywało więc bardzo ciężko, ale wszyscy mamy tendencję do zapominania po czasie o włożonym wcześniej trudzie. Z perspektywy czasu zdobycie upragnionego celu wydaje się o wiele łatwiejsze niż było w trakcie. I tak też było/jest ze mną. Mimo wszystko dla tych baaardzo wielu niesamowitych chwil w podróży warto było czasem solidnie pocierpieć.

Jakiś kawałek życia spędziłam też na samym planowaniu podróży. Na przeglądaniu stron z tanimi lotami, szukaniu najlepszych opcji, tricków. Teraz robię to rzadziej, ale nadal zdarza mi się przepaść na kilka godzin i komplikować sytuacje. Benjamin zwraca mi wtedy czasem uwagę i zachęca do zadania sobie samej pytania, czy warto jest wkładać tyle czasu i wysiłku w znalezienie najlepszej możliwej oferty planując podróż? Bycie studentem to dobry pretekst, ale kiedy ma się dochody, to może warto pomyśleć o czasie jak o czymś wyjątkowo cennym.
Mój chłopak pokazał mi też, że pomimo całego mojego zwariowania na punkcie podróży warto skupić się na tym, co ma się na co dzień, zanim wiecznie planować kolejną podróż i żyć od jednego do wyjazdu do drugiego. Raz udaje mi się lepiej, raz gorzej. Nie lubiłam swojej ostatniej pracy, ale mimo wszystko musiałam ją ciągnąć, dlatego ciężko było mi być zadowoloną z codzienności. Miałam jednak świadomość, że podróż też nie rozwiązałaby problemu. Potrzeba zmiany leżała gdzie indziej i dlatego już tam nie pracuję, za to pracuję znowu nad jak najlepszą codziennością.
Kluczem jak zawsze jest równowaga i kierowanie się rozsądkiem. Dobrze jest też weryfikować swoje przekonania z podejściem innych, żeby znaleźć dla siebie złoty środek.
Oszczędność i dobre gospodarowanie finansami pozwoliły mi realizować swoją pasję, kiedy teoretycznie miałam na to niewielkie możliwości. Starałam się mimo wszystko wyciągać z nich jak najwięcej. Nie mogę jednak powiedzieć, że model bardzo skromnego życia na co dzień dla wyższego dobra od święta, jest tym słusznym. W końcu chodzi o to, żeby wybrać sposób na życie, który najbardziej nam odpowiada, który sprawia, że czujemy się ze sobą dobrze. Ja też cały czas szukam i kombinuję, w zależności od życiowych okoliczności. Najważniejsze jednak, to robić to świadomie.


KONKURS

Na koniec mam dla Was konkurs w którym do wygrania jest aż 60 mini zestawów kosmetyków tołpy!

Zadanie konkursowe dotyczy tematu posta, a mianowicie chciałabym przeczytać z jakich drobnych/dużych wydatków zdarzało Ci się rezygnować, żeby osiągnąć wyznaczony cel? Jakie są Twoje sprawdzone sposoby? A może pomimo wielu prób, nadal słabo Ci idzie z dokonywaniem przemyślanych wydatków? Bez obaw, szans na wygraną to nie zmniejsza. Mnie wystarczy, że w kilku zdaniasz podzielisz się swoimi doświadczeniami.

Komentarze zostawiajcie poniżej, pod informacją o poście na Facebooku lub prześlijcie mailem na fiedorowiczula@gmail.com, tytułując maila “tołpa off – konkurs”. Warto napisać kilka zdań, bo wygrywa aż 60 osób! Konkurs trwa do 15.07, a regulamin konkursu znajdziecie tutaj.

P.S. Jeżeli na pytanie konkursowe odpowiadacie w poście, pamiętajcie proszę o zostawieniu do siebie adresu e-mail, żebym miała pewność, że uda mi się z Wami skontaktować.

tołpa