Podsumowanie roku to tradycja bloga i chociaż przez bycie w podróży nie zdążyłam z dodaniem posta przed Nowym Rokiem, to noworoczna atmosfera nadal trwa.
Najpierw była Południowo-Wschodnia Azja, która wydawało mi się, że będzie główną podróżą całego roku, ale potem posypała się reszta. W czerwcu dzięki Skodzie i agencji kalińscy.com wzięłam udział w eskluzywnym wyjeździe do Namibii. Trzy tygodnie później w internetowym konkursie wygrałam voucher na bilety lotnicze o wartości 7tys zł. W lipcu moja nowojorska host rodzina zaprosiła mnie do NYC. Nie tylko była to idealna okazja, żeby ponownie odwiedzić Nowy Jork i spędzić tam część wakacji, ale też przez miesiąc miałam pracę, dzięki której mogłam nacieszyć się znowu miastem, zarobić na wyjazd do Japonii i jeszcze wrócić z czymś do Europy. Po idealnych wakacjach wypadało wrócić na studia. Dwa miesiące nauki i ponurego życia w Birmingham, ale w głowie miałam wizję miesięcznej przerwy na lato w Australii, więc przetrwałam ten okres.
Ciesze się, że miniony rok był następnym dowodem na to, że jestem na dobrej ścieżce i udaje mi się realizować kolejne marzenia. Mam nadzieję, że 2013 będzie jeszcze lepszy pod tym względem.
Powrót do Birmingham oznaczał nowe otoczenie w akademiku. Żałowałam, że straciłam świetną ekipę, ale byłam też ciekawa nowej. Pod koniec miesiąca zgotowano mi urodzinowe przyjęcie-niespodziankę, co było baaardzo miłe!
Razem z trójką znajomych wybraliśmy się na koncert Florence And The Machine, który był jednym z najlepszych na jakich byłam. Dwa tygodnie później była pierwsza podróż do Azji i wykombinowany lot z setką przesiadek zakończony na Filipinach. Świetnie wspominam ten kraj, najpierw czas spędzony w górach, później nad oceanem z grupą lokalnych surferów, a na koniec wizyta na tropikalnej wyspie.
W Bangkoku odwiedziłam bliskiego mi kumpla, Champa, a także Gosię, która robi najlepsze mango sticky rice pokazała mi kilka fajnych miejsc w Bangkoku i zabrała na świetne jedzenie. Razem z nią i jej chłopakiem odwiedziliśmy później Malezję.
Maj
To był ostatni miesiąc zasuwania na uczelni i nie działo się za wiele. Ekipa Erasmusa z drugiego semestru nie przebiła pierwszej, ale zyskałam za to przyjaciela na długie lata, Marcina.
Czerwiec
Miesiąc rozpoczął się od fantastycznego wyjazdu do Namibii. Po powrocie były skrajne emocje związane z oglądaniem EURO 2012, a dwa tygodnie później wielka radość z powodu wygranego biletu. No i wreszcie przyszedł czas wyprowadzki z akademika i praktyki w Londynie w Woman’s Weekly Magazine.
Lipiec
Nowy Jork. Pięknie było znowu być w sercu tego wyjątkowego miasta, odwiedzać ulubione zakątki, jeść w ulubionych lokalach i cieszyć się gorącym nowojorskim latem.
Sierpień
Początek spędzony w Nowym Jorku, a później trzy dni w samolocie, autobusach, pociągach i na lotniskach, żeby dotrzeć do Tokio. Cała podróż do Japonii zaczęła się od spotkania z mama i Bzu w Rzymie. Dalej było już poznawanie specyficznego Tokio, jedzenie cudownego ramen, odwiedzenie innych miasta, nie obyło się też rzecz jasna bez zabawnych przygód.
Wrzesień
Ostatnie trzy tygodnie wakacji w domu. Cieszyłam się resztką warzyw i owoców z ogrodu, a czas tradycyjnie minął za szybko i z niechęcią wracałam do UK…
Październik
Przez przypadek zamieszkałam w UK cztery domy dalej od czytelniczki mojego bloga. Mogę wpadać do Sary w piżamie na herbatkę, filmy czy wspólne narzekanie na Birmingham i cieszę się, że mam ją blisko siebie! Jakoś nie miałam okazji jeszcze zrobić jej zdjęcia, ale jest tak ładna, że nie odmówiłam sobie kradzieży foty z jej foto bloga.
Listopad
Spędziłam 10 dni w Zielonej Górze i w tym czasie odwiedził mnie Marcin oraz Soe, mój kumpel z NYC. Do dzisiaj za każdym razem pisze mi w mailach, że tęskni za moimi rodzicami, domem i psami;).
Grudzień
Trzy tygodnie w Australii i tydzień w Nowej Zelandii na idealne zakończenie roku. Niewiele zostało mi już z tej podróży i pewnie powrót złamie mi serce, ale ciągle mam wiele do opowiedzenia na blogu, przez co będę mogła wracać do niektórych momentów i cieszyć się nimi na nowo.
Dzięki, że byliście ze mną kolejny rok i z radością witam tych, którzy dołączyli do grona czytelników niedawno. Dziękuję też mojej rodzinie, przyjaciołom, a nawet nieznajomym napotkanym na drodze, którzy przyczynili się do moich podróży i niezwykłości 2012 roku.
Niech 2013 przyniesie wszystkim wiele pozytywnych przygód, a ja czuję, że ten rok wcale nie będzie gorszy od poprzedniego!